Zwolnić z dorosłości

Zwolnić z dorosłości
Fot. Damian Nowacki

Pani Julia… Nieee, to przecież nie o naszym szkrabie, naszej kruszynce, naszej małej księżniczce… To o jakiejś dorosłej kobiecie, która akurat ma tak samo na imię.

A całe zamieszanie, bo Jula skończyła 18 lat i w ośrodku, do którego chodzi na zajęcia jest wtedy taki zwyczaj, że oto od tej pory przy zwracaniu się do tej osoby, do imienia dodaje się Pani, lub Pan, (albo, nie wiadomo co, dla niezdecydowanych, choć tutaj wszyscy raczej określeni).

Od wielu już lat przyglądam się temu zwyczajowi, ba!, nawet sama się dostosowuję, bo wiadomo. Ważna sprawa. Ale kiedy zajrzał do mojego ogródka, jakoś ta „Pani” mnie trochę kłuje… Domyślam się, że zamysł jest taki by wyrazić szacunek, i podkreślić wejście w dorosłość. Zaznaczyć odrębność.

Wiele osób z niepełnosprawnościami nie ma szans zadbać o to samemu, dla nich na pewno jest to powód do dumy i sprawia, że czują się wyjątkowi i cenieni. Ale tu o Juli mówimy. I jak codziennie jeździ do szkoły i witają ją te same uśmiechnięte twarze i nagle, z dnia na dzień, przejdą z „Julio” na „Pani Julio”, to nieco może się owa Pani Julia zdziwić…

Bo gdyby nam to się przytrafiło w najbliższym gronie, to zastanawialibyśmy się pewnie, czym podpadliśmy, że nagle taki dystans i powiało chłodem… Bo forma Pan i Pani (a co z Panną?) owszem sugeruje dorosłość, ale daje też obraz relacji, w jakiej są ze sobą ludzie, umiejscawia w szeregu osób mniej i bardziej znanych. A na tym obszarze, po 18-tce Juli się chyba nie zmieniło.

Pójdę w zupełnie innym kierunku. Bo oto na przeciwnym biegunie tego podejścia jest Rotary. Na całym świecie istnieje tu zasada, że wszyscy mówią sobie na „Ty”. Nieważne, czy znają się od 10 lat, od wczoraj, czy w sumie to średnio się kojarzą. To niepisana zasada, którą wprowadzono po to, by już na starcie zmniejszać dystans między ludźmi. By czuli się swobodnie ze sobą. Po blisko 10 latach mojego członkostwa w Rotary muszę przyznać, że to naprawdę ułatwia nawiązywanie znajomości, likwiduje dystans i służy współpracy.

Ale to inny grunt.

Zresztą, będąc szczerym (ze sobą, bo tak najtrudniej) myślę, że jest drugie dno mojego wywodu i awersji do całego systemu „Paniowania”. Nie jest przecież moim zamiarem dyskutować z wieloletnią już polityką kadry, znającej osoby z niepełnosprawnościami od podszewki, z całym ich systemem wartości, chcącej okazać szacunek i pokreślić odrębności osoby dorosłej, z którą pracują. Skoro jest taka zasada, to na pewno się ten system sprawdza. Na plus. Mi chodzi o to, że dorosłość Juli to dla nas abstrakcja. Nadal. Bo gdyby nie wymogi prawne, gdyby nie nowe procedury w różnych obszarach życia i gdyby nie ta liczba na torcie, nie ma absolutnie nic, co wskazywałoby na to, że Jula jest dorosła. Ja wiem, to fajnie brzmi, rodzina gratuluje, jest impreza, bo instynkt podpowiada, że to ważny moment. Dla nas to tylko dodatkowy stres, związany z koniecznością wejścia na tereny do tej pory, nie bez powodu, odkładane na późniejszą podróż. Dziesiątki wypowiedzi rodziców dorosłych osób z niepełnosprawnościami nie pozostawiają wątpliwości – może niewiele jeszcze wiemy, ale wiemy, że łatwiej nie będzie.

I jak tak dookoła wszyscy zaczynają mówić o Juli per Pani, wiem, że coś minęło bezpowrotnie. Zaczynam myśleć, czy czegoś nie przespałam. Czas przypomina o sobie ale nie jest problemem, że się starzejemy, a to, że tak trudno zaakceptować fakt, że dziecko nawet kiedy dzieckiem będzie całe życie, nie może być z dorosłości… zwyczajnie zwolnione…

100 lat nasza kruszynko!

Print Friendly, PDF & Email