Jak przejść przez proces ubezwłasnowolnienia?

Jak przejść przez proces ubezwłasnowolnienia?
Fot. Damian Nowacki

Niniejszym chciałam przedstawić krótki (relatywnie) poradnik pt. jak rozpocząć, przejść i zakończyć z sukcesem procedurę ubezwłasnowolnienia i otrzymania statusu opiekuna prawnego. Takiego poradnika szukałam rok temu i nie znalazłam, a bardzo by mi się na początku tej drogi przydał. Wiedziałam tylko tyle, że będzie długo.

Czy było? To już pozostawiam Waszej ocenie, bo to pewnie zależy od tego, jak bardzo nam się spieszy i jakie mamy oczekiwania co do długości trwania procedur.

Nasza droga trwała łącznie osiem miesięcy – od złożenia wniosku o ubezwłasnowolnienie, do otrzymania zaświadczenia, że jesteśmy opiekunami prawnymi naszej, dorosłej już córci.

Chciałam przy tym zaznaczyć, że stopień niepełnosprawności Julci nie jest wskazaniem do jakichś dodatkowych opinii lekarskich, czy biegłych lekarzy sądowych. Jednym słowem, pod kątem zasadności ubezwłasnowolnienia nie budzi żadnych wątpliwości. To ważne, bo to zapewne skraca nieco procedury, które w innych, mniej oczywistych sytuacjach, mogą być bardziej skomplikowane. Istotne jest również, że złożyliśmy wniosek na długo przed tym, jak Jula kończyła 18 lat, wbrew opinii niektórych radców prawnych, że to bez sensu, bo po co. A właśnie po to, żeby zdążyć z procedurami do czasu tych właśnie 18. urodzin, czyli momentu, w którym opiekunami prawnymi być już musimy. Bo brak takiego statusu rodzi mnóstwo prawnych, logistycznych, technicznych i medycznych problemów, których przecież bardzo chcemy uniknąć.

Bo i bez tego mamy ich dosyć.

Cóż… Nie do końca nam się to udało, ale minęliśmy się z terminami tylko o jakieś dwa tygodnie, więc w miarę w punkt.

Ale od początku (będzie nieco nudno…) Jula osiemnaście lat skończyła w lutym tego roku, więc w dobrej wierze, że to na bank wystarczy, w lipcu zeszłego roku złożyliśmy do sądu wniosek o ubezwłasnowolnienie, z wszystkimi wymaganymi dokumentami. Rozprawa, w trybie online, została wyznaczona na październik, z obowiązkiem stawienia się przed kamerką całej naszej trójki.

Na rozprawie był biegły psychiatra, który został zobowiązany do sporządzenia opinii o Julci i decyzji, co do zasadności dalszych jej przesłuchań. Jula ogólnie całkiem nieźle się bawiła na rozprawie, zadowolona, uśmiechała się do pani sędzi, nas tymczasem pytano o różne codzienne sprawy i od razu wyznaczono kolejną rozprawę w trybie online, na grudzień, już bez obowiązku naszego połączenia się z sądem.

Tak więc się nie połączyliśmy.

W międzyczasie, mniej więcej po miesiącu, przyszła opinia biegłego psychiatry oraz wezwanie do zapłaty za nią – 779,98 zł kosztów sądowych. Nadmieniam od razu, że można złożyć wniosek o zwolnienie z tych kosztów, my się jednak nie kwalifikowaliśmy.

I to są właściwie jedyne koszty całej procedury sądowej, nie licząc wniosków o wydanie postanowień, (jeżeli są nam potrzebne), wtedy każdy to 20,00 zł.

Teraz pozostało czekać na wydanie postanowienia o ubezwłasnowolnieniu, co nastąpiło pod koniec grudnia, czyli całkiem niedługo po rozprawie (przy zapłaconych już kosztach opinii). Może warto przy tym zaznaczyć, że postanowienia nie otrzymujemy do domu, nie przychodzi też zawiadomienie z sądu o jego wydaniu. Jeżeli chcemy się dowiedzieć co się dzieje i jeżeli potrzebujemy taki dokument, trzeba się dowiadywać samemu.

Jula z końcem roku została więc ubezwłasnowolniona. Ale to nie koniec. Teraz trzeba wyznaczyć jej opiekuna prawnego. Hmmm… Myśleliśmy o pani z warzywniaka, ale jednak sami postanowiliśmy podjąć się tego wyzwania – i to wspólnie – bo wiadomo, razem raźniej.

Sąd automatycznie wszczyna procedurę ustanowienia opiekuna prawnego. Wyznacza panią lub pana kuratora, którzy mają przeprowadzić wywiad środowiskowy, czytaj – wpaść niezapowiedziani do domu kandydatów na opiekunów i sprawdzić, czy się do tej poważnej funkcji nadają.

Tak więc, rozpoczęta w sądzie, zaraz po Nowym Roku procedura, zaowocowała wizytą pani kurator w naszych skromnych progach jakoś już pod koniec stycznia. Przyszła, zadawała trochę pytań, zrobiła sporo notatek i pozostało nam wierzyć, że wypadliśmy dobrze, bo o tym, czy tak faktycznie jest, sędzia zadecydować miał na kolejnej rozprawie. Ostatniej, jak się okazało.

Wyznaczona na marzec, w trybie wideokonferencji rozprawa, zakończyła się nadaniem nam statusu opiekuna prawnego. Odczytaliśmy na tę okoliczność też na głos przyrzeczenie.

Ponieważ czas nas już zaczął naglić, gdyż Jula była ubezwłasnowolniona od grudnia, a miała już od trzech tygodni lat 18, więc na totalnej samowolce prawnej, prosiliśmy o jak najszybsze wydanie zaświadczenia o tym, że oto od teraz za nią odpowiadamy. Przyszło pocztą po kilku dniach, więc chyba dobrze nam to proszenie wyszło.

I tak oto po ośmiu miesiącach i z nieznacznym tylko minięciem się z Juli dorosłością, przeszliśmy przez wszystkie potrzebne procedury, żeby nasza codzienność była nadal jak najbardziej dla Julci komfortowa.

Teraz będziemy co roku składać do sądu sprawozdanie finansowe i ze sprawowania opieki, poza tym chyba na jakiś czas z sądami mamy spokój. Uff.

Chciałam przy tym wspomnieć o paniach z biura interesantów w sądach, które telefonicznie, czy osobiście, zawsze były bardzo pomocne, zawsze bardzo kompetentne i zorientowane w temacie. Często korzystałam z ich pomocy i cennych wskazówek.

Myślę, że nic nie pominęłam. Nie jest to jakaś skomplikowana procedura. Trwa może trochę, ale miałam wrażenie, że po drugiej stronie są osoby z przyjaznym nastawieniem i pełne zrozumienia dla naszej sytuacji.

Także nie ma się co bać, bo wiadomo, że najstraszniejsze to, co nieznane.

W razie czego wiecie gdzie mnie szukać. Pomogę.

Print Friendly, PDF & Email