Rozkładu nie ma i nie będzie – mówi naczelnik Działu Przewozów

Rozkładu nie ma i nie będzie – mówi naczelnik Działu Przewozów
Fot. Adminstrator

Widok podróżnego stojącego pośrodku elbląskiego dworca PKP i dzwoniącego na warszawski numer informacji kolejowej nie szokuje nikogo odpowiedzialnego za taki stan rzeczy.

Temat braku czytelnego i aktualnego rozkładu jazdy na elbląskim dworcu PKP powraca jak bumerang. W lipcu tego roku próbowaliśmy zainteresować sprawą dyrekcję PKP Oddział Dworce Kolejowe w Gdańsku. Po dziś dzień, zarówno obiecanego wówczas regulaminu obsługi osób niepełnosprawnych, jak i tzw. plakatowych rozkładów, zawieszonych na wysokości oczu, na dworcu nie ma. W międzyczasie z elbląskiego dworca zniknęła Informacja, a z peronu Dyżurny Ruchu.

– Rozkłady jazdy – i te zawieszane na wysokości oczu, jak i duże tablice główne – są własnością przewoźnika, czyli w  przypadku Elbląga, spółki PKP Intercity oraz Przewozy Regionalne – mówi Dyrektor Gdańskiego Oddziału PKP Dworce Kolejowe, Adam Naumann. My wyjmujemy tylko pomieszczenia i przestrzeń. Aby takie rozkłady pojawiły się na dworcach, przewoźnik musi tego chcieć – wyjaśnia.

Rozkładu nie ma i nie będzie
Z prośbą o komentarz w sprawie rozkładów jazdy zwracamy się więc do Antoniego Orłowskiego, Naczelnika Działu Przewozów i Gospodarowania Taborem w Olsztynie. Słowa, które tam usłyszeliśmy bardzo nas zaskoczyły, choć z drugiej strony można być wdzięcznym Naczelnikowi za szczerość.

– Rozkładów tzw. plakatowych, nie ma i nie będzie – mówi Antoni Orłowski. Wszystko z powodu poważnych robót kolejowych w okolicach Tczewa, które znacznie komplikują rozkłady jazdy pociągów. Proszę brać również pod uwagę fakt, że w ostatnim czasy rozkład PKP zmienia się niemal co miesiąc – dodaje.
Zdaniem Naczelnika kolej nie ma funduszy, aby tak często drukować nowe rozkłady i wywieszać je na dworcach. O tym aby pracownicy stacji mogli uaktualniać rozkład, choćby i co miesiąc, gdyby rzeczywiście była taka potrzeba, naczelnik nawet nie wspomina.  
Tymczasem podróżni dojeżdżający codziennie do pracy wiedzą doskonale, że także główny rozkład jazdy nie jest na bieżąco aktualizowany. Nie sposób nie wspomnieć przy okazji, że rozkład jest zawieszony wysoko a przy tym niezbyt wyraźny, więc wiele osób nie jest w stanie go odczytać.

– Mam problemy ze wzrokiem i od lat nie korzystam z głównego rozkładu jazdy – mówi kobieta dojeżdżająca do Elbląga z Gronowa Elbląskiego. Na dworcu nie ma już Informacji, nie ma dyżurnego ruchu, nie ma rozkładów w gablotach, które zniknęły gdzieś dwa, trzy lata temu i już się nie pojawiły. Zawsze muszę pytać kogoś, kto lepiej widzi ode mnie ale kiedyś na poczekalni były cztery osoby w różnym wieku i okazało się, że nikt nie mógł odczytać głównego rozkładu.

Warto dodać, że na dole tablicy z rozkładem jest napis drobnymi literami: „Rozkład nie zawiera czasowych zmian spowodowanych robotami na torach.”

Tymczasem pan Naczelnik mówi, że skoro już tyle lat nie ma rozkładów w gablotach, to widocznie można się bez nich obejść… Co więcej, brak papierowych rozkładów jazdy na dworcach jest celowym posunięciem spółki, aby nie doprowadzać do dezinformacji (sic!).
– Ostatnio byłem w Warszawie – relacjonuje Antoni Orłowski – i chciałem wrócić pociągiem do Olsztyna. Jak się okazało, inne informacje były na głównym rozkładzie a inne na tzw. papierowym. Różnice dotyczyły zarówno godziny odjazdu pociągu, jak i peronu, na którym ów pociąg miał się zatrzymać – argumentuje naczelnik. (A redakcja nie wie: śmiać się czy płakać?!)

PKP: Pociąg Kiedyś Przyjedzie
Tak zapewne odpowiada pani pracująca w kasie na stacji w Gronowie Elbląskim. Jeszcze jakiś czas temu mogła dowiedzieć się ile spóźni się pociąg, skoro nie przyjechał na czas. Na początku listopada, pomimo, że już od jakiegoś czasu sama opłacała abonament za kolejowy telefon, linia została odłączona. Tym samym, pomimo dobrej woli, nie ma  możliwości dowiadywania się o losy spóźniającego się pociągu i poinformowania podróżnych, za ile i czy w ogóle, pociąg pojawi się na stacji.

A może wydarzy się cud?
Jak ocenił w rozmowie TVN24 Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR, nadrobienie wszystkich zaległości może zająć polskim kolejom nawet 40 lat.
Czy rzeczywiście tak długo przyjdzie nam czekać na spokojne podróżowanie? Czy na osiągnięcie dzisiejszych standardów Zachodu potrzebujemy czasu dwóch pokoleń?
  Rafał Sułek  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 4680

Print Friendly, PDF & Email