Gdynia: Byłem głodny, a daliście mi jeść – powrót franciszkańskiej lodówki

Gdynia: Byłem głodny, a daliście mi jeść – powrót franciszkańskiej lodówki
Fot. Przemysław Kozłowski

Po przerwie wróciła w nowej odsłonie i w nowym miejscu lodówka społeczna przy Kościele oo. Franciszkanów na Wzgórzu św. Maksymiliana. To trzecia lodówka społeczna w mieście i jedyna w centrum. Można przynieść tu nadmiar jedzenia z własnej lodówki, by nie marnować żywności, z czego skorzystają osoby w potrzebie.

Święta Bożego Narodzenia to okres kiedy marnuje się w polskich domach najwięcej jedzenia, a do śmietnika trafia go naprawdę dużo – 4,8 mln ton rocznie. Jednym ze sposobów ratowania zagrożonej upływem terminu przydatności żywności jest przekazanie jej do lodówki społecznej. Jeszcze do ostatnich świąt funkcjonowały w Gdyni takie dwie – na Obłużu i Dąbrowie, o czym pisaliśmy w artykule „Idą święta – podziel się jedzeniem”. Dzień przed wigilią powróciła lodówka przy Kościele oo Franciszkanów, czyli Parafii św. Antoniego na Wzgórzu św. Maksymiliana. I choć Boże Narodzenie za nami, to czas zwiększonych zakupów i konsumpcji wciąż trwa – za pasem święto Trzech Króli i cały karnawał.

To drugie podejście do lodówki społecznej w tym miejscu. Pierwsza stanęła pod koniec sierpnia 2020 roku z inicjatywy aktywnej młodzieży, która z potrzeby serca chciała pomagać ubogim. W ramach porozumienia z franciszkanami inicjatorzy mieli dbać o czystość lodówki i porządek wokół, a zakon zapewniać miejsce i podłączenie do prądu. O zapełnienie półek dbali mieszkańcy. Jednak jak to czasem bywa, pierwsze śliwki robaczywki – młodzież nie zawsze w natłoku młodzieńczych obowiązków nadążała z porządkami, a ustawienie lodówki na tyłach kościoła sprzyjało niepożądanym aktywnościom wokół – osoby nie koniecznie w największej potrzebie, niepotrafiące uszanować szlachetnej inicjatywy, traktowały jedzenia jak darmową zakąskę, a wkoło zostawiały śmieci. Skutek – skargi mieszkańców.

– Mieliśmy świadomość, że ludzie, którzy przychodzą, muszą wziąć jedzenie w godnych warunkach, a tam bywało różnie. Postanowiliśmy więc zawiesić działanie, ale duch franciszkański nie dawał nam spokoju i nurtowało nas, że była to inicjatywa dobra dla dwóch stron. Z jednej strony ludzie mogli dzielić się tym co mają, czynić miłosierdzie, z drugiej strony ludzie, którzy są w potrzebie, mogli z tego korzystać – tłumaczy ojciec Piotr Matuszak, franciszkanin, proboszcz Parafii św. Antoniego.

Nowe urządzenie oklejone folią z napisem „Lodówka franciszkańska. Bo byłem głodny, a daliście mi jeść. Pokój i dobro!” stanęło w bardziej eksponowanym miejscu – przy wejściu głównym do kościoła od strony ul. Ujejskiego, i jest w pełni inicjatywą franiszkańską.

– Mamy pule pieniędzy na czyny miłosierdzia. Stwierdziliśmy, że to będzie najlepsza pomoc. Staramy się samych pieniędzy nie dawać, bo widzimy, że to nie jest rozwiązanie, że wykorzystanie ich często jest złe, więc staramy się pomagać w formie żywności. Wiadomo, że zawsze będą sytuacje, że ktoś to wykorzystuje, bo traktuje jako sposób na życie, ale wychodzimy z założenia, że lepiej się pomylić w ten sposób niż odesłać kogoś głodnego – mówi ojciec Piotr. – Zaczęło się bardzo pięknie, bo już w wigilię lodówka była wypełniona po brzegi. I widzimy, że lodówka cały czas żyje, ludzie przynoszą nowe produkty. Jeżeli widzimy, że w lodówce nic nie ma, też się dokładamy. Teraz zadanie dla nas jest, żeby był porządek i żeby lodówka wyglądała tak, żeby spokojnie móc z niej skorzystać.

Fot. mat. prasowa
Przynieś to, co sam chciałbyś zjeść

Lodówka nie ma regulaminu użytkowania, ale warto pamiętać o podstawowych uniwersalnych zasadach.

Przynosząc jedzenie dbać, by było z ważnym terminem do spożycia; dobrze by było oryginalnie, hermetycznie zapakowane; a jeśli jest to jedzenie domowe, by było szczelnie zapakowane w woreczki foliowe, słoiki lub plastikowe pudełka z napisaną datą przygotowania potrawy. Jedzenie powinno się wkładać do lodówki w maseczce, czystymi, zdezynfekowanymi dłońmi lub w rękawiczkach. Po włożeniu jedzenia, lodówkę należy szczelnie zamknąć.

– Przynosić coś takiego, żeby samemu miało ochotę się to zjeść. A nie traktować tak, że jak nikt nie chce w domu zjeść, to zaniosę. Żebyśmy się dzielili nie tylko jedzeniem, ale i sercem – dopowiada proboszcz.

Częstując się jedzeniem z lodówki należy wyjmować je w maseczce, czystymi, zdezynfekowanymi dłońmi. Nie brać jedzenia w dużych ilościach na zapas, zostawiając coś dla innych. Po wyjęciu żywności zamknąć szczelnie lodówkę.

Fot. Przemysław Kozłowski
Print Friendly, PDF & Email