Gdańsk: Józef Król dołączył do grona stulatków. Prezydent Gdańska odwiedziła jubilata

Gdańsk: Józef Król dołączył do grona stulatków. Prezydent Gdańska odwiedziła jubilata
Fot. Piotr Wittman

Biała czapka pracownika ochrony portu, którą młody Józef Król zobaczył na głowie kolegi, zauroczyła go tak bardzo, że postanowił przenieść się do Gdańska. W środę, 26 października gdańszczanin świętował swoje setne urodziny. – Zapraszam za 10 lat na moje kolejne urodziny – mówi stulatek.

Józef Król urodził się w 1922 roku we wsi Grodno koło Kutna. Na początku wojny został wywieziony do Niemiec do pracy w fabryce samolotów. Pracował tam do 1944 roku, skąd znów wywieziono go do kopania okopów na granicy niemiecko francuskiej.

Z Niemiec do Polski z przygodami i na piechotę 

Z Niemiec wrócił do Polski na piechotę, przeżywając po drodze wiele przygód. W 1945 roku dotarł do swojej rodzinnej wsi i tam właśnie odwiedził go kolega z Gdańska, który pracował w portu. To jego czapka tak spodobała się Józefowi – a wiedział już też, że nie chce zostać na wsi – że wyruszył do Gdańska.

– Nie było już pracy w ochronie portu, ale zatrudniłem się w Zakładach Naprawy Taboru Kolejowego na Przeróbce, gdzie naprawiano wagony i lokomotywy. Czapkę sportową zamieniłem na kolejarską – wspomina Józef Król.  

Zamieszkał na Przeróbce, w 1947 wziął ślub z Alojzą, a na świat przyszły ich trzy córki. Gdańszczanin postanowił wtedy uzupełnić wykształcenie i rozpoczął naukę w Technikum Budowy Okrętów Conradinum. 

Córka Wanda: „Tata potrafił zrobić wszystko”

– Pamiętam jak przy okrągłym stole my odrabiałyśmy lekcje, a tata uczył się z nami – wspomina córka Wanda. – On czytał „Pana Tadeusza”, uczył się na pamięć wierszy Słowackiego, a my z nim. Dzięki temu w szkole umiałyśmy trochę więcej niż nasi rówieśnicy. Kiedyś miałam napisać wypracowanie, kim jest mój tata. Opisałam przede wszystkim jego zdolności, po potrafił dosłownie wszystko: zrobił nam piękne mebelki dla lalek, potrafił naprawić buty, zrobić piaskownicę, do której piach przywiózł wózkiem z plaży. 

Mieszkał z rodziną w Śródmieściu, obecnie na Chełmie. Zawsze interesowały go nowinki technologiczne – począwszy od magnetofonów, telewizorów, a obecnie bez problemu używa laptopa i komórki.

– Tata zawsze lubił podróże – dodaje pani Wanda. – Był w Petersburgu, na Węgrzech, także w Paryżu, bo jego marzeniem zawsze było zobaczyć wieżę  Eiffla. W wieku 92 lat poleciał do Anglii na ślub swojego wnuka. Niestety w życiu taty zdarzały się też smutne momenty. W 1985 zmarła pierwsza żona Alojza. Po dwóch latach ożenił się ponownie. Druga żona Bogumiła zmarła 2014. Dziś cieszy się w miarę dobrym zdrowiem. Ma trzy córki, siedmioro wnuków i jedenaścioro prawnuków.

Fot. Piotr Wittman

Stulatka odwiedziła Aleksandra Dulkiewicz prezydent Gdańska, w prezencie otrzymał ciepły koc i okazały tort. 

Fot. Piotr Wittman

– Na uroczystości rodzinnej zaprosił wszystkich za dziesięć lat na swoje kolejne urodziny – dodaje córka. – Zapowiada dużą imprezę. 

Print Friendly, PDF & Email