Uwaga, krwiopijca!

Uwaga, krwiopijca!
Fot. Adminstrator

Potrafi czekać na swoją ofiarę nawet kilka lat. Wyczuwa ją nawet z dużej odległości i zaczaja się. Atakuje niespodziewanie. Wpija się w ciało nieświadomej ofiary i wysysa jej krew.

Ixodides – czyli kleszcz, o nim mowa – jest stawonogiem zaliczanym do rzędu roztoczy z gromady pajęczaków.
Mogą być nosicielami groźnych chorób, dlatego warto wiedzieć, jak z nimi walczyć, a przede wszystkim, jak zmniejszyć zagrożenie ataku kleszcza.

Ze znieczuleniem
Zimują spędzają pod ściółką, a do życia budzą się wiosną. Są aktywne od maja do listopada. W tym roku może po cichu liczyć, że będzie ich nieco mniej, ponieważ na koniec zimy nieźle przymroziło, a ciepłych wiosennych dni było niewiele.
Lubią żerować głownie na psach i dzikich zwierzętach, ale człowiekiem nie pogardzą. Żyją przede wszystkim w lasach, na łąkach. Czai  się w zaroślach. Nie musimy go szukać – sam nas znajdzie. Nie wiadomo właściwie, jak to się dzieje, ale on świetnie wyczuwa człowieka, czy psa. Możliwe, że przyciąga go nasze ciepło lub zapach potu. Atakuje, by opić się krwi swojej ofiary – bo ona jest im niezbędna do zniesienia jaj.
Napastnik znieczula miejsce, w którym przecina skórę i ofiara często nawet nie wie, że została zaatakowana. Ślina pasożyta zawiera substancje uśmierzające ból, zauważa się go dopiero wtedy, gdy jest już wypełniony wyssaną krwią. Nie wchodzi pod skórę człowieka, tylko chwyta ją szczękoczułkami i odsysa krew.
Po okresie, który może trwać nawet kilka tygodni, kleszcz odczepia się od swojego żywiciela i wówczas samice składają jaja, po czym wspinają się na krzewy lub wysokie rośliny, oczekując na kolejną ofiarę.
Kleszcze mogą przenosić niektóre choroby zakaźne – w naszych warunkach jest to wirusowe zapalenie mózgu oraz krętkowica kleszczowa (borelioza). By doszło do zakażenia, kleszcz musi jednak siedzieć na skórze przynajmniej 12 godzin, napić się krwi i… zwymiotować z przejedzenia (podrażniony, np. posmarowany masłem, może zrobić to szybciej, dlatego specjaliści odradzają ten zabieg, mimo że ułatwia usunięcie intruza). Zakażenie zwykle nie ujawnia się od razu i dlatego trudno skojarzyć je z ukąszeniem.
Opity krwią kleszcz ma kilkakrotnie większy odwłok niż wygłodzony. Kiedy jest już syty, składa jaja, z których wykluwają się larwy.

Jak się nie dać
Kleszcz najczęściej gryzie w miejscach, gdzie najłatwiej mu przebić skórę, czyli tam gdzie jest ona cienka i delikatna. Wwierca się więc w delikatne miejsca za uszami, w szyję, w zgięcia stawów (pod kolanami, w okolicy łokcia).
Jest kilka sposobów ochronienia się przed kleszczem. Najbardziej radykalna z nich to zrezygnować ze spacerów po lesie, parku, czy łące. Odpada jednak, jeżeli lubi czasami wypad na łono.
W tym przypadku każdorazowo po pobycie w lesie należy dokładnie obejrzeć całe ciało. Jeżeli zauważymy ukąszenie, trzeba natychmiast delikatnie usunąć kleszcza – małego najłatwiej uchwycić pęsetą za główkę i wykręcić w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara. Miejsce ukłucia należy zdezynfekować. Do lekarza trzeba zwrócić się wtedy, gdy podczas usuwania główka pozostała w skórze lub jeśli zauważymy niepokojące objawy, np. zaczerwienienie.
I tu uwaga: nie smarujmy kleszcza masłem, lakierem do paznokci, nie przypalajmy rozgrzaną igłą. Owszem, to może ułatwić usunięcie kleszcza, ale może nam zaszkodzić. Podrażniony pajęczak wydziela bowiem znacznie więcej toksyn do naszego organizmu.
Przed kleszczami ochroni nas również odpowiednia odzież: długie spodnie, ubrania z długimi rękawami oraz zakryte buty – nie zaszkodzi również nakrycie głowy. Warto również sięgnąć po preparaty odstraszające kleszcze – tym bardziej, że dostępne środki często działają również na komary. Osoby często przebywające w lasach mogą się także zaszczepić przeciw kleszczowemu zapaleniu opon mózgowych. Szczepionka zaczyna działać już po dwóch zastrzykach.

Jak chorujemy?
Nie wszystkie kleszcze są groźne – a właściwie niewiele z nich – jednak wszystkie stanowią potencjalne zagrożenie. Do najniebezpieczniejszych należą zakażone wirusami wywołującymi zapalenie mózgu czy boreliozę, ale na szczęście dla nas przed kleszczami można się bronić. Poza tym dość spora grupa ludzi ma przeciwciała przeciwboreliowe we krwi.
Martwić można się wtedy, gdy pojawi się rumień wokół miejsca ukąszenia. Niepokoić powinna również gorączka, mdłości, sztywność karku i zaburzenia świadomości – objawy podobne do silnej grypy – i podobnie mogą ustąpić po kilku dniach. Jeżeli jednak wcześniej byliśmy na spacerze w lesie, w parku lub na łące, to lepiej zgłośmy się do lekarza. Ostrożność nie zawadzi. Możliwe, że skończy się na antybiotykach. Nieleczone ukąszenie kleszcze po latach może się skończyć np. nieodwracalnymi zmianami w układzie nerwowym czy kostno-stawowym.  RM Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 410

Print Friendly, PDF & Email