O NATĘŻENIU PRĄDU I NIE TYLKO

O    NATĘŻENIU   PRĄDU  I    NIE    TYLKO
Fot. Adminstrator

  

   Gdyby poproszono Państwa, byście nauczyli kogoś wykonywania jakiejś czynności, a za każde niepowodzenie karali go… uderzeniami prądu elektrycznego o sporej mocy.  I gdyby było tak, że Wasz „uczeń” prosiłby za każdym razem, by tego nie robić, to ilu z Was zdecydowałoby się jednak kontynuować taką procedurę? – Nikt? Jedna, dwie osoby? A może dziesięć?
   Otóż, muszę Państwa zaskoczyć; jak się okazuje, około 60 procent z Was dawkowałoby coraz silniejsze uderzenia prądem.
Brzmi zaskakująco, prawda? A jednak, psychologia społeczna dowiodła niezbicie, iż  większość z nas ma tendencje do tego, by  takie „zachęty” kontynuować i to mimo protestów i błagań naszej „ofiary”. Słynny eksperyment Stanleya  Milgrama, który należy już do klasyki psychologii społecznej, polegał na tym, iż zaproponowano  ochotnikom uczestnictwo w badaniu. Dobrano ich w pary, jeden z nich grał rolę nauczyciela, drugi ucznia. Psycholog prosił, by nauczyciel karał za każdym razem bolesnym wstrząsem elektrycznym „ucznia”, znajdującego się w osobnym pomieszczeniu. Przy pierwszym błędzie mieli karać „ucznia” dawką 15 wolt, następne dawki były zwiększane. Jak się okazało, aż 62,2 procent „nauczycieli” zastosowało wobec „uczniów” największą, potencjalnie śmiertelną dawkę 450 woltów.
Można by zauważyć, że ponad 30 procent „nauczycieli” odmówiło  wykonania polecenia, stosując dawki prądu najwyżej o mocy 300 wolt. Ale, jak się okazuje, żaden z nich nie zainteresował się, czy pomóc „cierpiącemu uczniowi”, nie podszedł do niego, by zapytać, jak się czuje.
   To był oczywiście eksperyment. Ale zastanówmy się, czego możemy się  z niego nauczyć? Eksperyment Millgrama miał za zadanie udowodnić, jak bardzo podatni jesteśmy na wpływ innych osób, szczególnie takich, które spostrzegamy jako autorytet, kogoś ważnego, stojącego wyżej w pozycji społecznej, mądrzejszego. Jak się okazuje, pod wpływem  takiego „autorytetu” bezkrytycznie wykonujemy polecenia, mając nawet tendencję do tego, by „wyłączać” nasze własne poczucie racjonalności, słuszności działania a nawet – zwykłej przyzwoitości.
Dlaczego tak łatwo podporządkowujemy się autorytetom, zatracamy umiejętność krytycznej oceny sytuacji? W głównej mierze dlatego, iż od dziecka jesteśmy „trenowani” w tym, by  być osobami posłusznymi. Zauważmy, w kontaktach ze znajomymi,  przyjaciółmi, jakie dzieci są uważane za „grzeczne”, „dobrze ułożone”? Właśnie takie, które nie sprzeciwiają się, podporządkowują dorosłym, i – o zgrozo ! – nie wyrażają własnego zdania. Nie daj Boże, gdy trafi się dziecko asertywnie wyrażające własne poglądy, potrafiące powiedzieć „chcę’, „nie chcę” – patrzymy ze zgrozą i politowaniem na rodziców takiego „odmieńca”, myśląc sobie, że pewnie nie posiadają umiejętności wychowawczych… Dodatkowo, w nawykach konformistycznych jesteśmy umacniani przez system  nauczania w szkole. Nauczyciel w klasie chce przede wszystkim, by uczniowie zachowywali się cicho. Po drugie – nie zawsze dobrze jest widziane, gdy uczeń wyraża swoją prywatną opinię, która nie zawsze musi być zgodna z przyjętym “kierunkiem nauczania”.
Sami widzimy, że taki system kształtowania osobowości młodego pokolenia nieuchronnie musi prowadzić do stworzenia typu konformisty – kogoś, kto łatwo ulega wpływom, szczególnie autorytetów, jakiekolwiek by one nie były, ślepo posłusznego innym , silniejszym jednostkom. Stąd tylko krok do tego, by podporządkować się i przyjąć za własne ideały sprzeczne z normami – przykład tego mieliśmy  w faszystowskich Niemczech.
A dzisiaj?  Zastanówmy się nad tym, jak często przychodzi nam akceptować, mimo wewnętrznego sprzeciwu, zdanie lub postępowanie kogoś innego, kogo postrzegamy jako jednostkę „silniejszą”. Jak często przyjmujemy, jako własne,  czyjeś poglądy, mimo, że stoją w jawnej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem?
   Warto zawsze przepuścić je przez filtr naszego rozsądku, sumienia, systemu wartości. I warto czasem nie zgadzać się na coś, co nie jest zgodne z nami.
Bo, jak powiedział pewien buddyjski mnich, „jeśli nigdy nie mówisz Nie, to cóż warte jest twoje Tak?”  ESzC Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 159

Print Friendly, PDF & Email