Gdynia: Twarze Pomagania. Krzysztof Jankowski nie umie być obojętny

Gdynia: Twarze Pomagania. Krzysztof Jankowski nie umie być obojętny
Fot. mat. prasowe

Pedagog, historyk, społecznik. Mówi, że bycie nauczycielem ma w genach, a pomaganie innym po prostu czuje. Krzysztof Jankowski, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 3 na Dąbrowie, każdego dnia powtarza sobie i innym: „Nie bądź obojętny”. Dlaczego – wyjaśnia w dzisiejszym odcinku cyklu „Twarze Pomagania”.

Gdy pytam Krzysztofa Jankowskiego, skąd w nim ta otwartość na innych, zapał i pęd do pomagania, przez chwilę się zastanawia, a potem odpowiada – Zawsze mówimy z bratem, że genu człowiek nie wydrapie. U nas w tym genie jest i praca dydaktyczna, i pomaganie innym.

Z wykształcenia jest pedagogiem-historykiem. W zawodzie pracuje od 31 lat. Nauczycielem chciał zostać od zawsze. Nic dziwnego – mama pracowała w przedszkolu, a on od małego nasiąkał atmosferą placówki edukacyjnej. Przez lata rosło w nim przekonanie, że to bardzo ważne, by przekazywać innym swoje emocje, umiejętności, zainteresowania, hobby, pasje.

Najpierw pracował w Szkole Podstawowej nr 45 jako nauczyciel wczesnoszkolny. Po otwarciu placówki przy ul. Nagietkowej przeniósł się tam i uczył historii. W 2001 roku został dyrektorem.

Wykształcenie, ale też dzieje rodziny sprawiają, że dużą wagę przywiązuje do uczenia młodzieży niełatwej przeszłości naszego kraju. Co roku uczniowie ZSP nr 3 włączają się w obchody rocznicy wybuchu powstania w warszawskim getcie.

– To wydarzenie bez precedensu w dziejach świata: w ciągu kilku lat zniknął cały naród. Nie ma większej zbrodni – podkreśla Krzysztof Jankowski. – Zawsze ważna była dla mnie rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz. Bardzo poruszyły mnie słowa Mariana Turskiego, byłego więźnia, gdy opisywał, jak wyglądało w Niemczech wypchnięcie z przestrzeni społecznej Żydów, i do czego to doprowadziło. Podsumowaniem jego przemówienia było 11. przykazanie: „Nie bądź obojętny”. Muszę Pani powiedzieć, że zawsze te słowa stosuję i zawsze o nich pamiętam. Że nie można być obojętnym.

Od lat z bratem Wojciechem, również nauczycielem, wspiera hospicjum – Po prostu musi tak być, nie ma innej możliwości: hospicjum trzeba pomagać – mówi zdecydowanie. – Ważne, żeby te ostatnie chwile życia były godne, żeby osoby w hospicjum miały wszystko, co jest im potrzebne.

Gdy w lutym 2022 roku wybuchła wojna w Ukrainie, niemal natychmiast zorganizował w szkole zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy. – Nie wyobrażałem sobie wtedy i nie wyobrażam sobie dziś, żeby nie pomagać ludziom, którzy stracili wszystko – przyznaje.

Fot. mat. prasowe

Dary od mieszkańców Dąbrowy przewożono do Gdyńskiego Centrum Organizacji Pozarządowych. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.

Wraz z bratem zaangażowali się obsługę infolinii, na którą dzwonili mieszkańcy chcący zaoferować uchodźcom np. dach nad głową. Krzysztof Jankowski przyznaje dziś, że nie docenił gdynian.

– Pamiętam pierwszy weekend. Pomyślałem, że przyjdę do szkoły, odbiorę ze dwa-trzy telefony i zajmę się organizacją innych rzeczy. Ale jak telefon zaczął dzwonić, nie przestał przez kilka godzin. Co chwilę zgłaszali się ludzie, którzy chcieli coś przywieźć, coś podarować, jakoś pomóc. W niedzielę zadzwonił jeden z rodziców z pytaniem, czego potrzeba. Odpowiedziałem, że gdy przyjadą do nas uchodźcy – bo wiedzieliśmy, że przyjadą, nie wiedzieliśmy jeszcze, kiedy – na pewno będzie potrzebna woda. Ten pan objechał wszystkie okoliczne żabki i wykupił całą wodę.

W Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 3 na Dąbrowie zorganizowano jeden z kilku gdyńskich punktów tymczasowego zakwaterowania zbiorowego dla osób uciekających przed wojną. Od połowy marca do końca czerwca schronienie znalazło tu łącznie 1200 osób. Na ich potrzeby zaadaptowano salę gimnastyczną i kompleks sportowy. Pomagali uczniowie, nauczyciele, mieszkańcy Dąbrowy.

– Niektórzy przynosili dary osobiście, niektórzy zostawiali je pod drzwiami… Ale było też tak, że ktoś przyniósł dary, porozmawiał chwilę i został na zawsze – wspomina Krzysztof Jankowski. – Czasami musieliśmy stopować tę chęć pomocy, żeby sił i entuzjazmu wystarczyło na dłużej. Mam cały czas kontakt z wolontariuszkami. Staramy się spotykać co kilka tygodni. Wspominamy tygodnie, gdy ludzie, którzy przyjechali do Gdyni z ogarniętego wojną kraju, próbowali złapać namiastkę zwyczajnego życia.

Krzysztof Jankowski mówi, że w domu wtedy raczej bywał – To był taki czas, że byłem w szkole od rana do wieczora, a zdarzało się, że i w nocy. Nie dlatego, że czułem, że tak trzeba, bo to jest moja praca. Czułem, że to moja misja. Że to jest to, co musimy zrobić. – Przyznaje. – Cały czas, nawet jak pojechałem do domu, czułem, że powinienem jeszcze coś… Zresztą, do dziś mam wrażenie, że ja, jako Krzysztof Jankowski, zrobiłem za mało. Nie powiem pani konkretnie, czego brakowało, ale czuję, że można było więcej.

Dziś w ZSP nr 3 pracuje kilka osób z tych, które wiosną 2022 r. szukały tu schronienia. Krzysztof Jankowski uczy je polskiego.

Fot. mat. prasowe

Wśród uczniów są też dzieci i młodzież wcześniej mieszkające w szkole. ZSP nr 3 zawsze był otwarty na dzieci z doświadczeniem imigranckim. Przed wybuchem wojny w Ukrainie było tu 50 uczniów-obcokrajowców: z Białorusi, Ukrainy, Rosji, Gruzji. W roku szkolnym 2022/2023 takich uczniów było około 100. W całej szkole uczy się około tysiąca osób.

– Chciałbym ich bardziej zintegrować – podkreśla dyrektor Jankowski. – Jakoś podświadomie szukają osób, z którymi mogą się dogadać. Ale najważniejsze, że bardzo „łapią” język polski.

W ZSP nr 3 od kilku miesięcy prowadzone są zajęcia w ramach współpracy miasta z UNICEF. – Zimą zaprosiliśmy uczniów na półkolonie, zorganizujemy je też latem. Mieliśmy zajęcia wyrównawcze i intensywne kursy przygotowujące do egzaminów dla kas ósmych. W szkole działał Zespół Wsparcia Edukacyjnego – wylicza dyrektor Jankowski. – Systemy edukacji Polski i Ukrainy są różne, ale jestem o moich uczniów spokojny. Poradzą sobie – między innymi dzięki dodatkowym godzinom nauki od UNICEF. Ten rok wiele im dał. Są bardzo ambitni, chcą się uczyć.

Krzysztof Jankowski mówi, że cały czas ma kontakt z osobami, które schroniły się w jego szkole. Opowiadają o tym, co u nich, proszą o pomoc w rozwiązaniu życiowych dylematów. – Nie zawsze jestem kompetentny, by pomoc osobiście, ale zawsze podpowiem, gdzie pójść. I zawsze wysłucham.

Cykl „Twarze Pomagania” powstał w ramach współpracy gdyńskiego samorządu z UNICEF.

Print Friendly, PDF & Email