Gdynia: „Twarze Pomagania” - Bank Żywności w Trójmieście

Gdynia: „Twarze Pomagania” - Bank Żywności w Trójmieście
Fot. Dawid Linkowski

Ratują żywność przed zmarnowaniem i przekazują ją dalej – do stowarzyszeń i fundacji. Trafia także do sklepów społecznych, a stamtąd do potrzebujących: osób w kryzysie bezdomności czy z niepełnosprawnościami, uchodźców, seniorów i rodzin w trudnej sytuacji materialnej.

Pracy jest dużo, ale i satysfakcja jest spora. Dlaczego? Bo warto wyciągać dłoń do potrzebujących. Bo nie warto marnować żywności. Bo nikt nie powinien być głodny. Dziś w cyklu „Twarze Pomagania” – Bank Żywności w Trójmieście.

Bank Żywności w Trójmieście umożliwia wzajemne pomaganie m.in w ramach sieci współpracy. Dzięki niej można łatwiej dotrzeć z pomocą do potrzebujących. Część z nich odwiedza gdyński Sklep Społeczny „Za Stołem” przy ul. Lotników.

– Sklepy społeczne to punkty wsparcia żywnościowego, które mają formułę właśnie sklepu. Osoby potrzebujące przychodzą do nas i wybierają to, czego potrzebują, co lubią. Staramy się, aby asortyment był jak najbardziej zbliżony do tego w zwykłych sklepach – mówi Łukasz Jaroń z Banku Żywności w Trójmieście. – Nasze produkty mają krótki termin ważności. Ratujemy je przed zmarnowaniem ze sklepów, marketów i hurtowni; czasami otrzymujemy darowizny od rolników.

– Przychodzą do nas różni ludzie. Bywają sytuacje, że jeszcze w sklepie lub od razu po wyjściu odpakowują produkty, bo są głodni. Nie brak przychodzących po paczki interwencyjne (paczki żywnościowe, otrzymywane na skierowanie wystawiane przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej – przyp. red.) i pytających, czy mogą dodatkowo zaopatrzyć się w naszym sklepie w produkty pierwszej potrzeby. Wreszcie są i ci, którzy nigdy wcześniej nie korzystali z pomocy instytucjonalnej, ale podbramkowa sytuacja sprawiła, że zostali zmuszeni, by zwrócić się z prośbą o wsparcie. Próbują się przed nami usprawiedliwiać, chcą pokazywać dokumenty. Mówimy, że nie muszą tego robić. Nikogo nie oceniamy. Jesteśmy po to, aby pokierować dalej, wskazać, gdzie można uzyskać wsparcie – mówi Małgorzata Bierejszyk, animatorka w Sklepie Społecznym „Za Stołem” w Gdyni.

Pomagać trzeba. Ale godnie

Pan Łukasz zapewnia, że osoby zaangażowane w pracę Banku Żywności w Trójmieście oraz zatrudnione w sklepach społecznych dbają o to, by świadczyć wsparcie w sposób godny.

– Zależy nam, aby korzystający z naszej pomocy nie czuli się z tym źle. Zdajemy sobie sprawę, że proszenie pomoc bywa trudne, dlatego przypominamy naszym klientom, że oni również nam pomagają! Pomagają uchronić żywność przed zmarnowaniem. A wychodzi nam to nieźle: ocaliliśmy prawie 90 ton jedzenia! Około 20 procent z tego, co pozyskaliśmy, trafiło do sklepów społecznych. Reszta do fundacji i organizacji.

Dzięki otwartości osób odwiedzających sklep społeczny powstał e-book z przepisami.

– Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co dotrze na sklepowe półki danego dnia. To wymusza kreatywność w podejściu do tworzenia potraw. Naszym klientom tej pomysłowości nie brak – mówi pan Łukasz i dodaje – Do sklepów społecznych często trafiają imigranci. Takie zresztą było pierwotne założenie tych miejsc, miały być pomocą dla osób, które nie wiedzą, jak poruszać się w nowej rzeczywistości. U nas imigranci znaleźli i informacje, i produkty żywnościowe. Trochę w podziękowaniu zdecydowali się podzielić się z nami nieco egzotycznymi jak na polskie smaki przepisami, jak na przykład tort z wątróbki, czy bigos ze śmietaną. Te przepisy można znaleźć w naszym e-booku.
Dzielenie się pomysłami na potrawy to nie jedyna forma wdzięczności. Są osoby, które po poprawie swojej życiowej sytuacji same chcą zaangażować się w pomoc.

– Angażują się w wolontariat, informują o naszych sklepach, a także, często, podają swój przykład. I pokazują, że można wyjść z najtrudniejszej sytuacji – dodaje Łukasz Jaroń.

Pomoc uchodźcom? Dla nich to nie problem

25 lutego Bank Żywności uruchomił w Trójmieście zbiórkę żywności dla uciekających przed rosyjską agresją na Ukrainę. – Gdy tylko pierwsi uchodźcy zaczęli przybywać do Gdyni, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej poprosił o nas uruchomienie dodatkowej pomocy. Oczywiście, zgodziliśmy się. Zebraliśmy około trzydziestu ton żywności, cały czas ją wydajemy – mówi pan Łukasz.

Na początku żywność była wydawana w sklepie społecznym przy ulicy Maciejewicza na Obłużu, ale ze względu na lepsze skomunikowanie funkcję tę przejął punkt przy ul. Lotników.

– Dzięki wsparciu gdyńskich władz samorządowych sklep przy ul. Lotników jest otwarty sześć dni w tygodniu. Od sponsora otrzymaliśmy kontener, który służy nam jako tymczasowy magazyn – mówi pan Łukasz.

Obsługująca ten sklep społeczny pani Małgosia Bierejszyk przyznaje, że ostatni czas nie jest łatwy. – Zawsze mamy kolejkę. Do uchodźców trafia codziennie od dwustu do nawet trzystu paczek z jedzeniem. Oprócz nich obsługujemy również inne osoby.

Ta nowa i trudna sytuacja niesie za sobą ogromny ładunek emocjonalny. Swoimi odczuciami nasza rozmówczyni podzieliła się na oficjalnej stronie internetowej BŻ:

“Osoba odbierająca żywność płacze. Łzy napływają mi do oczu. Porozumiewamy się spojrzeniem, nie pytam o nic. Jeśli ktoś chce, mówi mi parę słów o rodzinie. Córka już przejechała granicę, niepełnosprawny brat dostał pozwolenie na wyjazd, a tak się o niego bali. Ale są chwile, kiedy zachowuję się, jakbym nie słyszała szmeru rozmów. Paszport, paczka, podpis. Paszport, paczka, w jakim wieku dzieci, podpis. Paszport, paczka, ulotka z MOPS, jak uzyskać zaświadczenie od Straży Granicznej, podpis. Spokojnie, to w Gdyni, nie musicie wracać na granicę. Tu wszystko jest napisane. Spokojnie, przeczytacie w domu. Tak, jest po ukraińsku. Tak, rozumiemy was, możecie mówić po ukraińsku. Tak, możecie mówić po rosyjsku. (…) Słuchamy. Staramy się dostroić. Do kogo „pażałsta” i „spasiba”, do kogo „bud’łaska” i „diakuju”. Akurat te słowa znamy, bo od dawna z pomocy sklepów społecznych korzystają obcokrajowcy w początkach swojej nowej, migranckiej rzeczywistości. To przed wojną. Nasze nowe słówka to „stempel”, „zaświadczenie”, „straż graniczna”, „pieluszki”, „infolinia” i „punkt informacyjny”.”

Pani Małgosia podkreśla, że uchodźcy nie tylko proszą o pomoc, sami również ją oferują. – Gdy przychodzą do nas, stoją w kolejce i widzą, ile mamy pracy, często pytają, w jaki sposób mogą nas choćby w tej chwili odciążyć. Mamy też dziewczynę, Ukrainkę, która przyszła do nas kolejny raz. Teraz chce pomagać, ale zapowiada, że gdy sytuacja się ustabilizuje, wróci do Ukrainy.

W wolontariat włączyli się mieszkańcy i mieszkanki Gdyni. – Na początku było wielkie poruszenie i do pomocy zgłosiło się ponad dwieście osób. Część z nich musiało wrócić do codziennych obowiązków. W tej chwili pomoc opiera się praktycznie na naszych stałych wolontariuszach – dodaje Łukasz Jaroń. – Jedna z wolontariuszek zadecydowała o powrocie do Ukrainy i zajmuje się tam dystrybuowaniem posiłków dla wewnętrznych uchodźców.

– Nie będę ukrywać, momentami jest ciężko. To praca, w której jednocześnie powinniśmy i nie powinniśmy kierować się emocjami. Jest dużo zadań związanych z prowadzeniem dokumentacji, więc to taka odskocznia. Chciałam mieć pracę, która będzie miała sens, w której będę widziała efekty, a tutaj mam oba te czynniki. I na dodatek ideę, która niesamowicie mi się podoba-niemarnowanie żywności połączone z prospołeczną postawą – mówi pani Małgorzata.
Obecna sytuacja jest wyjątkowa, ale i wcześniej nie brakowało wzruszających momentów. Niełatwo jest m.in. w okresie przedświątecznym.

– Bywa, że przychodzą osoby i tłumaczą, że dziś nie wezmą produktów, z których mogłyby ugotować obiad, a słodycze. Bo chciałyby, żeby dzieci miały trochę radości, kiedy dostaną prezenty – mówi pani Małgorzata. – Staramy się przygotowywać książeczki, czy kolorowanki. Czasem trafią się zabawki. I jeśli widzimy, że dzieci, które nas odwiedzają, bardzo chciałyby taką zabawkę mieć, to z radością im ją oddajemy. Dobrze jest widzieć radość tych maluchów.

Edukacja ma sens

Osoby zaangażowane w działalność Banku Żywności w Trójmieście nie tylko pomagają i ratują żywność przed zmarnowaniem. Także edukują. – Bo co, jak nie edukacja pozwoli nam zminimalizować problem z marnowaniem jedzenia? – zastanawia się Łukasz Jaroń.

Organizują szkolenia i warsztaty, pokazują jak gotować, aby maksymalnie wykorzystać wszystkie produkty, a nawet resztki. Wyjaśniają, jak przechowywać żywność, żeby jak dłużej zachowała świeżość i przydatność do spożycia.

– Podrzucamy przepisy, zachęcamy do spróbowania nowych rzeczy, często takich, których nasi klienci nie mieli okazji jeszcze smakować i zwyczajnie obawiają się, czy trafią w ich gusta – dodaje pan Łukasz.

To łączenie pomocy ludziom z pomocą planecie. Ten zrównoważony rozwój po raz pierwszy udało się pokazać właśnie w Gdyni – gdy w 2017 roku powstał sklep przy ul. Lotników. Dziś w mieście funkcjonują dwa sklepy społeczne, ale jak przyznaje Łukasz Jaroń, jest apetyt na więcej:

– Chcielibyśmy, aby takie miejsca pojawiły się w każdej dzielnicy. Dzięki temu wszyscy potrzebujący mogliby szybko i skutecznie otrzymać pomoc. Myślę, że ta pomoc oferowana jest w sposób godny.

Pomocy nigdy za wiele

W Banku Żywności w Trójmieście przyznają, że borykają się z różnymi problemami. – Naszą bolączką są pieniądze na paliwo. Mamy magazyn, samochód-chłodnię, samochód-mroźnię, mamy kierowców i darczyńców, ale czasami nie jesteśmy w stanie dotrzeć i odebrać produktów, bo nie mamy za co zatankować samochodu – wyjaśnia Łukasz Jaroń. – Zdarza się, że nie możemy pozwolić sobie na odbiór produktów z miejscowości znacznie oddalonych od Trójmiasta.

Pani Małgorzata dodaje, że w punkcie przy ul. Lotników brakuje również… toreb na zakupy. Każdy, kto chciałby podzielić się wielorazowymi, najlepiej materiałowymi reklamówkami, może podrzucić je do sklepu społecznego.

Bank Żywności w Trójmieście można wspomóc darowizną – a darowiznę zarówno finansową, jak i rzeczową można odpisać od podatku.

– Warto to zrobić i warto się tym chwalić. Bo pomagamy. A to jest wartością samą w sobie – dodaje Łukasz Jaroń.

Informacje o tym, jak przekazać wsparcie Bankowi Żywności w Trójmieście znajdują się na stronie internetowej www.bztrojmiasto.pl

Cykl „Twarze pomagania powstał w ramach: „Adaptacja Koncepcji UrbanLab w Gdyni” w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna na lata 2014-2020, współfinansowanego ze środków Funduszu Spójności.
Na zdjęciu Pani Małgorzata Bierejszyk oraz pani Jolanta Sypułkowska z Banku Żywności w Trójmieście/fot. Dawid Linkowski
Print Friendly, PDF & Email