Wirusolog o liczbie zakażeń: Jak na piątek, to wynik nie jest zły

Wirusolog o liczbie zakażeń: Jak na piątek, to wynik nie jest zły
Fot. Martin Lopez / Pexels

Jak na piątek, to wynik nie jest zły, zakażonych koronawirusem jest mniej niż tydzień temu – ocenił w rozmowie z PAP wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.

Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 10 858 nowych zakażeniach koronawirusem i śmierci 539 osób.

Optymistyczne, zdaniem profesora Guta jest to, że liczba zakażonych spada, ale obawy budzi wciąż wysoka liczba zgonów. – Za dużo mamy zgonów, za długo utrzymuje się wysoka liczba, żeby wskazać, że jest to wyłącznie pozostałość po trzeciej fali zakażeń. Jedynie częściowo możemy tę sytuację tak tłumaczyć, biorąc pod uwagę, że współczesna medycyna potrafi długo utrzymywać przy życiu nawet w przypadkach beznadziejnych – powiedział prof. Gut.

Dodał, że „w statystyce zgonów niestety jesteśmy rekordzistami w UE, co wskazuje, że wciąż za późno chorzy zgłaszają się do lekarza”. – Próbują leczyć się sami, dzwonią do lekarza dopiero, gdy ich stan znacznie się pogarsza. Lekarz powinien mieć pacjenta od pierwszych dni choroby pod kontrolą, żeby móc na czas reagować, jak coś się dzieje, bo pamiętajmy, że leczenie COVID-19 jest do tej pory wyłącznie objawowe – zaznaczył.

Wirusolog wskazał, że szybki kontakt z lekarzem jest ważny również dlatego, żeby potwierdzić zakażenie koronawirusem, odizolować osobę chorą, a tym samy przerwać łańcuch zakażeń.

Zdaniem prof. Guta, wciąż zbyt wiele osób chorych na Sars-Cov-2 jest w stanie ciężkim.

Resort zdrowia poinformował w piątek, że w szpitalach przebywa 28 994 chorych z COVID-19, a 3 223 z nich jest podłączonych do respiratorów. Tydzień wcześniej, 16 kwietnia, ministerstwo informowało, że w szpitalach przebywa 32 781 pacjentów, w tym – 3425 pod respiratorem.

– To niestety niewielki spadek. Odsetek osób w stanie ciężkim nie powinien przekraczać 1 proc., u nas przekracza – stwierdził prof. Gut.

W obecnej sytuacji wirusolog za słuszne uważa regionalne luzowanie obostrzeń. – Tam, gdzie sytuacja jest dobra, pewne rzeczy można poluzować, tam gdzie się nie poprawiła, zdecydowanie nie. Oceniane są poszczególne działania, na razie nie otwiera się siłowni, restauracji – powiedział. Profesor rekomenduje, żeby w majówkę wybierać sport na świeżym powietrzu, jeśli nie ma bezpośredniego kontaktu i najlepiej w grupie, z którą przebywamy na co dzień.

– Pogoda i to że będzie ciepło, nie ma wpływu na transmisję wirusa, który przekazywany jest od człowieka do człowieka. Temperatura powietrza musiałaby osiągnąć 60 stopni, dopiero wtedy nie byłby przekazywany – powiedział.

Zdaniem profesora, przed zakażeniem uchroni nas szczepionka, „ale pamiętajmy, że ona nie działa od razu po podaniu, na efekty działania trzeba poczekać, co najmniej dwa tygodnie”. (PAP)

Monika Witkowska
Print Friendly, PDF & Email