Społeczeństwo: Zawód pomagacza jest naprawdę obciążający

Społeczeństwo: Zawód pomagacza jest naprawdę obciążający
Fot. Adminstrator

O problemach społecznych, braku pracowników socjalnych i potrzebie stworzenia placówek terapeutycznych rozmawiamy z nową dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Elblągu BEATĄ KULESZĄ.

Czy Pani zdaniem obecny system pomocy iświadczeń socjalnych odpowiada aktualnym potrzebom?

Beata Kulesza: Dużo zależy od tego, jak pracownik dokona diagnozy, rozezna, co się dzieje w danej rodzinie. Myślę, że ten system trzeba rozpatrywać w świetle dwóch ustaw: ustawy o pomocy społecznej i ustawy o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej. Są to dwie ustawy, które są komplementarne i które nawzajem się uzupełniają. Na pewno rozwiązania na rzecz rodziny są dobre, tylko wszystko zależy od osób, instytucji, które współpracują ze sobą, a także od tego, żebyśmy potrafili jak najszybciej zauważyć, że zaczyna się jakiś problem w danej rodzinie i podjąć działania naprawcze. Myślę, że takie działania wspierające rodzinę, jak asystentura rodziny, wiele działań środowiskowych, gdzie dzieci i rodzice mają możliwość przyjść, porozmawiać ze specjalistami, są bardzo wskazane.

A czy rzeczywiście macie Państwo możliwość, z uwagi na liczbę pracowników, czas pracy, zajrzeć do każdej rodziny, której funkcjonowanie budzi jakieś wątpliwości?

Powiem tak: gdybyśmy patrzyli na przepisy zawarte w ustawie o pomocy społecznej, to zasoby kadrowe są niewystarczające. Jeden pracownik socjalny powinien przypadać na 2 tysiące mieszkańców i w tym przypadku u nas brakuje pracowników, ale zapewniam, że osoby, które wymagają naszej pomocy są objęte wsparciem. Ponadto do pomocy mamy organizacje i instytucje z którymi współpracujemy i dzielimy się zadaniami.

A jakie to są instytucje?

Najczęściej współpracujemy ze szkołami, przedszkolami, żłobkami, organizacjami pozarządowymi, które w swoich celach statutowych mają działania na rzecz osób wymagających wsparcia, sądem, policją. Gdy ktoś zauważy, że z dzieckiem dzieje się coś złego i przekaże informacje do nas, odwiedzamy rodzinę i staramy się pomóc. Zawsze patrzymy pod takim kątem, żeby utrzymać dziecko jak najdłużej w środowisku rodzinnym i wtedy najczęściej są świadczone usługi asystenckie.

Z mojego doświadczenia w pracy w organizacjach zajmujących się osobami potrzebującymi wsparcia wynika, że najbardziej potrzebna jest tu praca zrodziną.

Na pewno tak i tutaj też potrzeba jest wielka specjalistów, których na naszym elbląskim rynku jest mało. Chodzi mi o terapeutów, lekarzy psychiatrów dziecięcych, neurologów, rehabilitantów, osób, które mają bardzo wąskie specjalizacje, gdyż potrzeby są coraz większe. Najczęściej nasze rodziny korzystają z usług specjalistów czy to z Olsztyna, czy z Gdańska.

A jakie problemy społeczne, Pani zdaniem, dominują w Elblągu?

Przede wszystkim to trudności w wypełnianiu funkcji opiekuńczo–wychowawczych przez rodziców. I tu priorytetem będzie praca z rodziną naturalną, tak aby najdłużej utrzymać dzieci w środowisku rodzinnym. A jeśli dziecko trafi do pieczy zastępczej, bo różne sytuacje się w życiu zdarzają, to praca z rodziną naturalną, żeby dziecko do niej powróciło.Kolejny problem, to starzejące się społeczeństwo. A co za tym idzie, podejmowanie przez nas różnych działań na rzecz rozwoju różnych form aktywności na rzecz seniorów i osób niepełnosprawnych. Trzecia kwestia jest związana z bezrobociem, ale myślę, że jest ona na tyle teraz niewielka, że osoby, które chcą pracować, na pewno pracę znajdą. Myślę, że problemem tutaj będzie zmotywowanie osób do zmiany.

No tak, cały problem polega na tej motywacji…

Zwłaszcza gdy wchodzi wgrę taka sytuacja, kiedy osoba wychowała się w rodzinie, gdzie z pokolenia na pokolenie korzystano z pomocy społecznej i nie widziano drogi wyjścia z danej sytuacji kryzysowej. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby zauważyć ak najszybciej ten kryzys i zareagować. Kolejnym problemem, który zauważam to problem osób chorych psychicznie. Coraz częściej mamy do czynienia z osobami młodymi, które się nie leczą.

A z czego to wynika, że osób chorych psychicznie jest coraz więcej?

Myślę, że te osoby funkcjonowały w domach i nie stanowiły zagrożenia dla siebie i dla otoczenia. Teraz coraz częściej mamy świadome środowisko lokalne, które informuje nas o takich przypadkach. Na pewno też tempo życia naszego, ta cała globalizacja, wszystkie kwestie związane ze stresem mają wpływ na to .

Wszechobecna konkurencja, zaczynająca się już w szkole

Tak, ciągły wyścig.

Od poprzedniej pani dyrektor słyszeliśmy, że jest pilna potrzeba utworzenia dwóch placówek dla dzieci, w tym jednej dla dzieci z trudnościami wychowawczymi.

Potrzebujemy placówki terapeutycznej, która zajmowałaby się specjalistyczną pracą z dzieckiem. Nasze placówki opiekuńczo–wychowawcze są o charakterze socjalizacyjno–interwencyjnym i czę– sto trafiają tam dzieci, które prezentują zachowania buntownicze, są w konflikcie z prawem – tak naprawdę one nie powinny w tych placówkach przebywać. Powinny być od razu objęte wsparciem specjalistycznym.

Są jakieś szanse na utworzenie takiej placówki w najbliższym czasie?

Są podjęte działania, jednak nadzór nad utworzeniem tej placówki ma Referat Zdrowia i Spraw Społecznych. Monitorujemy to cały czas, na razie ze względu na koszty, działania są ograniczone. Jest stowarzyszenie – Stowarzyszenie Inicjatyw Rodzinnych, które ma odpowiednich specjalistów ichciałoby poprowadzić taką placówkę.

Czy mają jakąś szansę?

To nie jest pytanie do mnie, tylko do instytucji, które nadzorują te zadania.

Ale piecza zastępcza jest w gestii MOPSu?

Cały czas propagujemy idee rozwoju rodzicielstwa zastępczego w naszym mieście. Jesteśmy za tworzeniem rodzin zastępczych zawodowych. Ajeśli chodzi o nasz ośrodek , to mamy 17 rodzin zastępczych zawodowych. To największa liczba w województwie warmińsko–mazurskim, dążymy do tego, żeby wrodzinie zastępczej była najwyżej trójka dzieci. Nie zawsze to spełniamy, bo są takie sytuacje, że dzieci muszą być zabezpieczone, ale staramy się, żeby dzieci poniżej 10. roku życia nie trafiały do placówek opiekuńczo–wychowawczych, chyba, że to jest rodzeństwo.

Jako przedstawicielka organizacji pozarządowych chciałabym zapytać, w jakich obszarach widzi pani współpracę z organizacjami pozarządowymi, jaki zadania zleciłaby Pani organizacjom?

Teraz nasz ośrodek pracuje nad elbląskim programem wspierania rodziny i rozwoju systemu pieczy zastępczej i z tego, co mi przekazywano, mało organizacji włączyło się w jego opracowanie, mimo przekazania informacji o jego realizacji do Pełnomocnika Prezydenta ds. organizacji pozarządowych. Jeśli chodzi o zlecanie zadań sądzę, że we wszystkich działaniach na rzecz rodziny możemy współpracować z organizacjami pozarządowymi – czy to będzie TPD, czy KARAN, czy SIR (od red Stowarzyszenie Inicjatyw Rodzinnych) w ramach szkoły dla rodziców, warsztatów rodzicielskich dla młodych mam, usług sąsiedzkich itp .

Organizacje ubiegają się o to, żeby im powierzano zadania. Szereg organizacji ma dobrych specjalistów i takie zlecenia uzyskało, bo wszystkie wtz i dwa śds–y, świetlice socjoterapeutyczne są prowadzone przez organizacje

Do tej pory wszystkie działania realizowane przez MOPS na rzecz środowiska były to projekty partnerskie z organizacjami pozarządowymi. Nie było sytuacji, że podejmowaliśmy działania sami.

Mam wrażenie, że wciąż wiele zadań wykonywanych jest oddzielnie, a o wiele lepsze efekty można by uzyskać, gdyby to było wspólnie realizowane. Np. jest rodzina, którą trzeba wesprzeć i tu warto połączyć działania.

I tak jest. We wszystkich rodzinach wieloproblemowych najpierw powołuje się zespół interdyscyplinarny, gdzie spotykają się specjaliści, omawiają całą sytuację, opracowują plan pomocy i dzielą się zadaniami. Są to różne instytucje – sąd, policja, służba zdrowia, szkoła – ale są też organizacje. To nie jest tak, że wszystkie zadania realizuje MOPS. Nie wszystkie rodziny chcą uczestniczyć w programach realizowanych przez nas i wtedy uczestniczą w zajęciach, które prowadzi TPD, Poradnie Psychologiczno–Pedagogiczne czy tez inne organizacje pozarządowe. Myślę, ze po to zostaliśmy utworzeni, żeby dodawać mocy tym rodzinom, które sobie nie radzą. Jeżeli oni nie mają nikogo bliskiego, kto mógłby im pomóc w rozwiązaniu ich problemów, to po to jesteśmy my i wszystkie inne instytucje do tego powołane. Itak powinno być, bo przecież każdy z nas chce być pomocny, a przy okazji też innowacyjny. Chodzi tutaj o to, żebyśmy poszerzali wachlarz usług o nowe rozwiązania, by sprostać pojawiającym się trudnościom.

Niedawno zakończona została praca nad Strategią Rozwiązywania Problemów Społecznych. I już na samym początku był ogromny problem z diagnozą. Bo tak naprawdę nie mamy wiedzy, co dzieje się w naszej społeczności, nasza wiedza jest ułamkowa i często oparta bardziej na intuicji niż na faktach i liczbach. Czy planujecie Państwo przeprowadzić jakieś badania, które pozwolą rozpoznać tą sytuację?

W planach mamy takie badania, chcielibyśmy dokonać rozeznania przede wszystkim w środowisku seniorów. Chodzi nam o to, żeby te osoby nie pozostawały same w domach, a żeby coś dać tym seniorom, trzeba sprawdzić, gdzie mieszkają i w jakich środowiskach przebywają. Chodzi o podjęcie takich działań, które będą skierowane najbliżej ich otoczenia, chodzi o różnego rodzaju działania związane z organizowaniem społeczności lokalnej. Czy to w ujęciu terytorialnym, czy kategorialnym, wszystko będzie zależało od tego, co nam wyjdzie z diagnozy. I to samo w rodzinie problemowej, gdzie dochodzi do rożnych sytuacji kryzysowych. Myślę, że tu warto podjąć działania o charakterze poradnianym. Chciałabym żeby nasz ośrodek był ośrodkiem otwartym po 15.30 i żeby tu mogli przyjmować specjaliści.

Jest też problem z niedostatkiem usług opiekuńczych.

Problem polega głównie na tym, że mamy coraz więcej osób starszych, a pań opiekunek coraz mniej. Jest to praca bardzo trudna, nie każdy się do tej pracy nadaje i niekiedy nie ma osób chętnych, które to zadanie chcą realizować. Na dzień dzisiejszy potrzeby osób starszych w zakresie usług opiekuńczych są w pełni zabezpieczone – jeśli chodzi o środowiska korzystające z pomocy społecznej.

Co jakiś czas, gdy są na to środki, funkcjonuje program pomocy sąsiedzkiej. Czy widzi pani sens imożliwość organizowania takiej pomocy?

Rzeczy najprostsze są najlepsze. Kiedyś było tak, że rodzina rodzinie pomagała, a teraz widzimy, że budują się piękne osiedla, które są chronione wielkim płotem i jak tu mówić o relacjach, budowaniu tożsamości z miejscem. Ludzie się nie znają. Warto wiec wrócić do takich rozwiązań, jeżeli pozwalają na to przepisy i finanse.

Wspomniała Pani o badaniu warunków mieszkaniowych. W naszych programach społecznych powtarza się problem mieszkalnictwa wspomaganego. To nie jest zadanie MOPSu, ale czy można byłoby się od Państwa dowiedzieć, jakie są potrzeby w tym zakresie, bo taką wiedzę możecie mieć.

Myślę, że jeśli chodzi o takie dane, nic by nie stało na przeszkodzie, żebyśmy je Państwu przekazali w odniesieniu do osób, które korzystają z systemu pomocy społecznej. One na pewno nie będą obejmowały całej populacji osób, które wymagają takiego wsparcia. Myślę, że powinny być zebrane w różnych instytucjach, które pracują z w/w osobami.

Na zakończenie muszę powiedzieć, że my – organizacje, pokładamy w Pani duże nadzieje.

Mam nadzieję, że sprostam. Zaczynałam pracę od funkcji pracownika socjalnego i jest to dla mnie najważniejsze doświadczenie. Jestem również animatorem. Wierzę, że wszystko da się tak połączyć, że wspólnie będziemy cieszyć się przychylnością otoczenia społecznego, a przede wszystkim osób, które będziemy wspierać. Mam nadzieję, że dam radę. Potrafię słuchać i współpracować z wieloma osobami. Mam mądrych współpracowników, którzy swoją wiedzą będą mnie wspierali. Czas pokaże. Mam plany, wizję utworzenia ośrodka, który będzie przyjazny mieszkańcom i nie kojarzył się z ośrodkiem jako rozdawaczem pieniędzy.

To otoczenie, ta rzeczywistość się szalenie zmienia, pojawiają się coraz to nowe zagrożenia i problemy – a ludzi jest mało i pieniędzy też jest mało.

Faktycznie, największym problemem obecnie jest znalezienie fachowców potrzebnych w naszym mieście. Zawód pomagacza jest naprawdę obciążający i specjalistów jest mało w stosunku do osób wymagających naszego wsparcia, a zagrożeń i sytuacji trudnych coraz więcej.

Dziękuję za rozmowę, życzę, żeby udało się Pani zrealizować tę wizję ośrodka otwartego dla wszystkich potrzebujących wsparcia i żeby nam się dobrze, partnersko współpracowało.

  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 16809 

Print Friendly, PDF & Email