Co „nawyprawiał” Fryderyk II?

W ostatnich czasach dużo i często słyszymy o feministkach i antyfeministach, o kobietach walczących o swoje prawa i zagorzałych zwolennikach decydowania o kobietach i za kobiety. Tymczasem niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że problem jest „stary jak świat”, a to czego całymi latami w XIX i XX wieku musiały domagać się feministki, bez większych problemów przysługiwało kobiecie jeszcze do XIII wieku!

Tak, tak, do połowy XIII wieku, gdyż właśnie wtedy, mając nadzieję na umocnienie i scentralizowanie władzy państwowej, cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, Fryderyk II, postanowił wprowadzić w krajach germańskich prawo rzymskie. Odtąd  – wbrew  obowiązującym prawom zwyczajowym – przy poparciu kontynuatorów odkrytej  „na nowo”, starożytnej filozofii opartej na Arystotelesie – w drastyczny sposób zaczęto ograniczać rolę i prawa kobiet na terenie całego ówczesnego cesarstwa. .  
W celu rozpowszechnienia, prawo rzymskie zaczęto wykładać w założonym przez Fryderyka II w 1224 r., uniwersytecie w Neapolu. Wraz ze wzrostem jego znaczenia na studiach prawniczych, w instytucjach i obyczajach, dało się zauważyć malejące wpływy i mniejszą rolę kobiety w świecie.
Pomimo, że prawnie wciąż zajmowała stanowisko równorzędne mężczyźnie, w praktyce została wykluczona z wszelkiej działalności politycznej i administracyjnej, a także pozbawiona możliwości rządzenia podległymi sobie dotychczas terytoriami, dziedziczenia przywilejów, ziemi, a nawet prawa do swoich dóbr osobistych, którymi wcześniej zarządzać mogła.
Jak bardzo kobiety straciły w swych prawach najlepiej widać porównując sytuację odsuniętej na drugi plan przeciętnej kobiety z Eleonorą Akwitańską, czy Blanką Kastylijską posiadającymi jeszcze niezaprzeczalną władzę w razie nieobecności, choroby, czy śmierci męża – monarchy. Królowe te posiadały swoje prywatne kancelarie, dochody i szerokie pola działania politycznego, choć obie pod koniec życia zdecydowały się na wstąpienie do klasztorów.
Wyłomy w tej ogólnej tendencji do prawnego ograniczenia roli kobiety w społeczeństwie stanowią jedynie nieliczne średniowieczne akty notarialne, czy wykazy poborców podatkowych mówiące o zamężnych kobietach z rodzin miejskich, prowadzących sklepy, czy inną działalność we własnym imieniu, a także pracujących jako nauczycielki, lekarki, aptekarki, farbiarki, kopistki, czy introligatorki.
Pewną pociechą jest fakt, że przynajmniej na płaszczyźnie kulturalnej, w poezji i w pieśniach trubadurów, kobieta pozostała na swoim miejscu. Była nadal obiektem westchnień i czynów heroicznych średniowiecznych rycerzy, którzy w zgodzie ze swoimi honorowymi kodeksami postępowania, walczyli z poświęceniem o damy swojego serca.
Jednak wątpliwe jest, by tych bajecznych westchnień ówczesne kobiety nie wolałyby jednak zamienić na powrót do utraconych praw…

Osoby zainteresowane podjętymi w artykule problemami zachęcam do lektury następujących pozycji książkowych:
R. Pernoud, Inaczej o średniowieczu, przeł. K. Husarska, Gdańsk-Warszawa 2002.
R. Pernoud, Kobieta w czasach katedr, przeł. I. Bacowska, Warszawa 1990.
J. M. Roberts, Ilustrowana historia świata, t. 5, Daleki Wschód i podstawy nowożytnej Europy, tł. M. Stopa, Warszawa 1999.
A. de la Croix, Życie erotyczne w średniowieczu, tł. K. J. Dąbrowska, Warszawa 2005.
S. Kwiatkowski, Średniowieczne dzieje Europy, Warszawa 2006.

  Marta Kowalczyk Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 1499

Print Friendly, PDF & Email