W Walii zakończył się lockdown, efekty jeszcze niezbyt widoczne

W Walii zakończył się lockdown, efekty jeszcze niezbyt widoczne
Fot. Pixabay

W Walii zakończył się w poniedziałek 17-dniowy lockdown, w związku z czym obowiązują znacząco złagodzone restrykcje, co – jak zaznaczył szef tamtejszego rządu Mark Drakeford – nie znaczy, że wszystko jest dozwolone.

Zgodnie z nowymi regulacjami, nie ma już ograniczeń w poruszaniu się po kraju, ale nadal wyjazd z Walii i wjazd do niej dozwolone są tylko z uzasadnionych powodów. Odnosi się to także do wyjazdów i przyjazdów z Anglii, gdzie lockdown dopiero się zaczął w zeszłym tygodniu.

Wszystkie przedsiębiorstwa, które na czas lockdownu musiały zawiesić działalność – sklepy sprzedające produkty inne niż pierwszej potrzeby, punkty usługowe, lokale gastronomiczne czy placówki kultury – mogą ją wznowić. Jednak zwłaszcza właściciele pubów skarżą się, że rząd nie przedstawił precyzyjnych wytycznych odnośnie do warunków otwarcia i pewna część przez to nadal pozostaje zamknięta.

Dwa gospodarstwa domowe mogą stworzyć „bańkę” i w ramach niej spotykać się w domu, grupy do 15 osób mogą się spotykać w pomieszczeniach zamkniętych, by uczestniczyć w zorganizowanych zajęciach, zaś w przypadku otwartych przestrzeni ten limit wynosi 30 osób.

W szkołach wznowiono normalne lekcje w trybie stacjonarnym. Nadal jednak obowiązuje zalecenie pracy z domu, jeśli jest to możliwe, a wszystkie te wytyczne będą podlegały przeglądowi co dwa tygodnie.

– Im mniej osób spotkamy, im mniej podróży podejmujemy, tym więcej pracujemy z domu, tym bezpieczniejsi wszyscy będziemy. Koronawirus nie jest czymś, co zdarza się tylko komuś innemu. Tak samo łatwo może spotkać was i to, co robicie, decyzje, które podejmujecie, są decyzjami, które zapewniają bezpieczeństwo wam i innym ludziom – mówił w poniedziałek Drakeford.

Wezwał ludzi, by pozostali rozważni i ostrożni oraz, by podróżowali tylko wtedy, gdy jest to niezbędne. – To, że możemy podróżować, nie jest zaproszeniem do podróży i na pewno nie jest instrukcją do podróżowania – podkreślił.

Drakeford powiedział, że efekty lockdownu – który w Walii nazwano zaporą ogniową – mogą być widoczne dopiero za kilka tygodni.

W Walii w ostatnich dniach miały miejsce duże skoki w liczbie wykrywanych przypadków. Już w czasie lockdownu ustanowiony został dobowy rekord – 1737, ale też zdarzały się dni, w których liczba stwierdzonych zakażeń była dwukrotnie mniejsza. W poniedziałek poinformowano o kolejnych ośmiu zgonach na COVID-19 i 931 zakażeniach. Bilans od początku epidemii to 60 912 zachorowań i 2041 ofiar śmiertelnych.

Tydzień wcześniej niż w Walii czterotygodniowy lockdown rozpoczął się w Irlandii Północnej, zaś w miniony czwartek, również czterotygodniowy – w Anglii.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
Print Friendly, PDF & Email