Uśmiechem wita od drzwi

Uśmiechem wita od drzwi
Fot. Adminstrator

Od pięciu lat jest pracownikiem Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych. Wiele osób wchodząc do siedziby organizacji mija ją obojętnie, ale Manuela Kusaj przeźroczysta nie jest! Jej uśmiech potrafi stopić najtwardsze lody i podnieść na duchu przygnębionych, szukających pomocy.

Jak trafiłaś do Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych?

To był czysty przypadek. Wówczas chwilowo nie pracowałam i byłam na etapie poszukiwania pracy. O ERKON–ie dużo słyszałam, zresztą pracowała tam moja koleżanka. No i pewnego dnia, tak od słowa do słowa… dostałam pracę. Od tego dnia  minęło już pięć lat i nadal tu jestem.

Co robiłaś wcześniej?

Z wykształcenia jestem technikiem analityki medycznej i przez wiele lat pracowałam w jednym z elbląskich laboratoriów. To była niesamowicie fascynująca praca, ale nastał okres redukcji etatów i grupowych zwolnień. Jak wiele innych osób, również i ja pozostałam bez zatrudnienia.

Jakie masz pasje? Co lubisz robić?

Tak naprawdę, to chyba jeszcze nie odkryłam w sobie jakiejś szczególnej pasji, ale jeszcze wszystko przede mną. Byłam pochłonięta wychowywaniem syna. Ciągle wszystko odkładałam na później. Jednak życie potrafi pisać bardzo zaskakujące scenariusze. Dla mnie taki właśnie napisało. Pewnego, styczniowego dnia moje życie zmieniło się o 180 stopni. Późno zdiagnozowane zapalenie opon mózgowo–rdzeniowych, spowodowało, że do dziś poruszam się na wózku. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale teraz moje życie nabrało jeszcze większego przyspieszenia. Staram się niczego nie odkładać na później, bo to "później" może nigdy nie nadejść. Poza pracą zawodową wiele rzeczy sprawia mi przyjemność. Ostatnio odnajduję w gotowaniu i pieczeniu. Fajnie jest widzieć zadowolone miny bliskich mi osób, którym smakują moje potrawy i wypieki. Wolne chwile wypełniam sobie również muzyką i książką, no i kocham spacery.

Jakie masz marzenia?

O! Mam bardzo wiele marzeń. I ciągle mi przybywa nowych. Niektóre z nich już się spełniły, ale mam takie jedno wielkie, dość przyziemne. Chciałabym jeszcze kiedyś, tak zupełnie zwyczajnie pobiegać, i poczuć gorący nadmorski piasek pod stopami. Tylko tyle, i aż tyle. I wierzę, że tak będzie. Może już niedługo, kto wie?

Co poradziłabyś osobom niepełnosprawnym, które jak ty padły ofiarą infekcji wirusowych, bakteryjnych, czy powikłań pogrypowych, które doprowadziły je do niepełnosprawności i teraz siedzą w domach i zastanawiają się co dalej?

Chyba nie ma na to gotowej recepty. To byłoby zbyt proste. Chciałabym, aby ludzie niepełnosprawni przestali się bać i uwierzyli, że niepełnosprawność nie wyklucza ich ze świata zdrowych i „normalnych” ludzi. Żeby nie tracili nadziei na lepsze jutro. I nigdy się nie poddawali w codziennej, trudnej walce. Życie jest najcudowniejszym darem, chociaż nikt nie powiedział, że będzie ono lekkie, łatwe i przyjemne.

Jakie masz plany na przyszłość?

Ciekawe pytanie. Odkąd siedzę na wózku nie robię żadnych planów na przyszłość. Sama wiem jak to jest. Plany planami, a życie życiem, które lubi płatać figle. Wolę wyznaczać sobie cele, do których dążę. Wydaje mi się, że życie bez celu to po prostu wegetacja. A ja na to nie mam ani czasu, ani ochoty. Byleby tylko starczyło mi siły i energii, a reszta przyjdzie sama.

Właśnie tego z całego serca Ci życzę. Dziękuję za rozmowę.

  Rozmawiała dr Marta Kowalczyk Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 10096

Print Friendly, PDF & Email