Po raz drugi na zduńskowolskiej szosie. Za nami XV Mistrzostwa Polski w Parakolarstwie

Po raz drugi na zduńskowolskiej szosie. Za nami XV Mistrzostwa Polski w Parakolarstwie
Fot. Bartłomiej Zborowski

Bartłomiej Bertolin, Zbigniew Maciejewski, Krzysztof Plewa, Rafał Mikołajczyk, Piotr Kacalski, Rafał Wilk, Edyta Mróz i Katarzyna Lewera zdobyli po dwa złote medale – w „czasówce” i wyścigu ze startu wspólnego – podczas XV Mistrzostw Polski w Parakolarstwie Szosowym, które w dniach 23-24 września 2023 r. po raz drugi z rzędu odbyły się w Zduńskiej Woli.

Petro Albota pochodzi z Ukrainy, ale mieszka w Polsce już 14 lat. Rok temu, podczas parakolarskich mistrzostw Polski w Zduńskiej Woli, był ledwie widzem. W tym roku… zajął trzecie miejsce w wyścigu ze startu wspólnego. Trzeba jednak przyznać, że nie był człowiekiem znikąd.

– Od kilku lat jeździłem na rowerze i startowałem w wyścigach ultradystansowych, takich na 300 i więcej kilometrów, ale rodzina mi mówiła, że może warto spróbować ścigać się zawodowo, z osobami niepełnosprawnymi – opowiada.

Zaczął więc szukać kontaktu, by znaleźć kogoś, kto by mu pomógł. Skorzystał z podpowiedzi, by samemu przekonać się w Zduńskiej Woli, jak to wygląda.

– Zobaczyłem, jak chłopaki się ścigają, na czym to polega, no i spodobało mi się – wspomina.

Dalej już poszło. Za radą jednego z trenerów nawiązał kontakt z Rafałem Szumcem, prowadzącym w Krakowie klub VeloAktiv. Zaczął trenować wyścigi na szosie, przyszły pierwsze starty w wyścigach. Tegoroczne trzecie miejsce w wyścigu ze startu wspólnego w klasie C5 było dla niego potwierdzeniem, że wybrał dobrze.

Fot. Bartłomiej Zborowski

Podwójna satysfakcja

– To była dokładnie taka historia – potwierdza Rafał Szumiec. – W zeszłym roku Petro był w Zduńskiej Woli oglądać mistrzostwa. Wtedy się jeszcze nie znaliśmy, ale po tych zawodach odezwał się do mnie, czy może trafić do klubu, chciał z nami trenować. Fajnie, że takie wydarzenia powodują, że zawodnicy garną się do sportu, chcą trenować, no i robią to, bawią się tym kolarstwem.

Prócz zabawy, są też wyniki. Kilkunastu zawodników klubu VeloAktiv wywalczyło w tym roku w Zduńskiej Woli kilkanaście medali. Dwa z nich – złoto i srebro w hanbike’owej klasie H3 – zdobył sam prezes, Rafał Szumiec. Sam już nie wie, czy większą satysfakcję ma z własnego sukcesu, czy dobrych wyników swoich wychowanków.

– To są dwa aspekty, które chcę pogodzić, by równolegle cieszyć się ze swoich wyników i z wyników swoich zawodników, którzy czasami już potrafią pojechać lepiej niż ja – mówi z uśmiechem. – Ale to też fajnie, bo to jest dla mnie dobra motywacja. Wzajemnie się w ten sposób napędzamy. Dzięki temu i mój poziom idzie trochę do góry, i chłopaków. Taka zdrowa rywalizacja na pewno pomaga.

Może kiedyś z takiej rywalizacji wyrośnie mistrz paralimpijski? Rafał Szumiec podkreśla, że jeśli uda się go wyszkolić w jego klubie, to na jednej butelce szampana się nie skończy…

Fot. Bartłomiej Zborowski

Deszcz nie przeszkodził

Ogółem w dwudniowych mistrzostwach Polski wzięło udział ponad 80 kolarek i kolarzy z kraju i z zagranicy. Na rowerach klasycznych (klasy C1-C5), handbike’ach (H1-H5) i tandemach (B) rywalizowali w „czasówce” i wyścigu ze startu wspólnego. Organizatorzy obawiali się trochę pogody. Prognozy na weekend nie były optymistyczne.

– Nie było ciężkiego deszczu, który jakoś mocno by nam utrudnił wyścigi – podkreśla Marcel Jarosławski, dyrektor zawodów. – Śledziliśmy prognozy pogody od jakiegoś czasu i widać było, że podczas samych zawodów będzie w porządku. Trochę z chmur pokropiło, ale nie utrudniło to startu zawodnikom.

Niestety, deszcz przeszkodził w organizacji Pikniku Paralimpijskiego, zorganizowanego w sobotnie popołudnie w Powiatowym Międzyszkolnym Ośrodku Sportowym. Można tam było spróbować sił w kilku sportach paralimpijskich, jak szermierka na wózkach czy wioślarstwo, a także usiąść na handbike’u i zobaczyć, jak to jest być parakolarzem.

Fot. Bartłomiej Zborowski

– Wprawdzie niemal nie padało, ale wszyscy, którzy chcieliby uczestniczyć w pikniku, gdy wyjrzeli przez okno i zobaczyli, że są chmury i deszcz wisi w powietrzu, to myślę, że zrezygnowali z wyjścia z domu, przez co frekwencja nie była taka, jakiej byśmy oczekiwali – mówi Marcel Jarosławski. – Jeśli jednak chodzi o przeprowadzenie samych zawodów, to myślę, że wszystko się udało. Wiadomo, że wyniki w kolarstwie nie są tak wymierne, jak w lekkoatletyce czy pływaniu, ale najmocniejsi zawodnicy utrzymali wysoki poziom. Niektórzy też poprawili czas osiągnięty rok temu na tej samej trasie, więc jeśli chodzi o wyniki, to można mówić o progresie.

Print Friendly, PDF & Email