Piosenkarz? Aktor? – niepełnosprawnym dziękujemy

Piosenkarz? Aktor? – niepełnosprawnym dziękujemy
Fot. Adminstrator

Ogólnie przyjmuje się, że społeczeństwo jest dzisiaj otwarte, że walczy z przejawami dyskryminacji w szkole, w pracy itd. Czy tak jest w rzeczywistości? Uczelnie artystyczne rzucają na ten aspekt bardzo niechlubne światło.

Niby–racjonalna argumentacja

Pewna pani profesor zdyskwalifikowała na egzaminie na akademii muzycznej kandydatkę, która nie miała rąk. Dziewczyna zdawała na wydział wokalny, a egzaminatorka stwierdziła, że dziewczyna nie ma przecież szans na pracę w takim zawodzie, bo z powodu widocznego ubytku fizycznego nie zatrudni jej żadna opera. Na świecie są jednak pozytywne przykłady śpiewaków operowych i piosenkarzy, którzy osiągnęli sukces, mimo swojej niepełnosprawności. Wystarczy przywołać nazwisko Andrei Bocelli’ego, który osiągną ogromny sukces promocyjny na całym świecie.

Do szkoły teatralnej zdawał chłopak na wózku inwalidzkim i chciał być aktorem. Musiałam mu wytłumaczyć, że nie może nim być, bo porusza się na wózku. On tego nie chciał zrozumieć, przekonywał, że ma prawo być aktorem. A przecież aktor musi zagrać wszystko. Co z tego, że go wykształcimy, jeżeli później nie dostanie żadnej roli. – powiedziała aktorka Anna Dymna na spotkaniu z młodzieżą na „Przystanku Woodstock”.

– Niepełnosprawni aktorzy są już jakby skazani na granie ról bardzo określonych. To dość mocno ogranicza w tym zawodzie. Grałem niepełnosprawnego na wózku w filmie „Cześć, Tereska” i myślę, że łatwiej jest się w tę stronę przestawić niż w odwrotną (…) – mówi Zbigniew Zamachowski.

Takie autorytarne wypowiedzi znanych osób środowiska artystycznego wywołują oburzenie i zdecydowany sprzeciw wśród osób z niepełnosprawnością, bo przecież czy uczelnia ponosi odpowiedzialność za to, że dany człowiek z konkretną dysfunkcją poradzi sobie lub nie w przyszłości w zawodzie? Uczelnia powinna rzetelnie poinformować niepełnosprawnego kandydata o zagrożeniach w przyszłym pozyskiwaniu zleceń, a ostateczna decyzja powinna należeć już tylko do samego zainteresowanego. Co by się stało, gdyby niepełnosprawni aktorzy grali tylko wybrane dla nich role niepełnosprawnych? Czy śpiewaczka bez rąk nie mogłaby tylko użyczać swojego głosu do produkcji radiowych i płytowych? Czy niewidomy aktor nie mógłby realizować swoich umiejętności w słuchowiskach lub reklamach radiowych?

Wszystko to byłoby możliwe, gdyby tak mocno nie dochodziło do głosu stereotypowe myślenie tzw. zdrowego środowiska.

Naga prawda

Fakty są takie, że społeczeństwo jest bardzo zamknięte i twierdzi, że ma monopol na wszystko – również na autentyczne granie roli niepełnosprawnego, choć się nim nie jest. Z tego też powodu, wygłasza się stwierdzenia, że aktor musi zagrać wszystko. A jeżeli nie zagra wszystkiego, to co się stanie? Wiele jest zawodów, w których osoby z dysfunkcjami mogą wykonywać tylko ściśle zawężone czynności. Np.: niewidomy informatyk może napisać dobry program komputerowy, ale nie stworzy już do niego elementów graficznych. Czy to więc oznacza, że nie powinien takiej szkoły kończyć? A co z niepełnosprawnym, który jest utalentowanym śpiewakiem, a w innych dziedzinach nie czuje się dobrze? Czy ma wobec tego wybrać inny zawód, który jest zdeterminowany nie przez umiejętności i zainteresowania, a jedynie przez swoją dysfunkcję?

Te pytania są powodowane chęcią skłonienia do przemyśleń i zastanowienia się nad tym, co w świecie artystycznym można zmienić, żeby osoby niepełnosprawne znalazły w nim również swoje miejsce na pełnoprawnych, partnerskich zasadach, a zmienić można wiele.

Propozycje na lepsze jutro

Przede wszystkim uczelnie powinny dostosowywać egzaminy i program edukacyjny do możliwości niepełnosprawnego studenta. Nie oznacza to taryfy ulgowej, tylko na przykład zwolnienie z pewnych czynności, których wykonanie uniemożliwia konkretna dysfunkcja. To oczywiste, że aktor poruszający się na wózku nie będzie biegał po scenie, ale gdy ma sprawny aparat mowy, może być świetny w dykcji i interpretacji i te jego możliwości należy wykorzystywać.

Trzeba też pozwolić niepełnosprawnym artystom na wykonywanie zawężonych ról poprzez zatrudnianie ich w filmach, teatrze, radiu. Takich pozytywnych przykładów w polskiej twórczości już parę można wymienić. Jest nim chociażby rola Maćka z „Klanu” zagrana przez Piotra Swena z zespołem Downa. Nie ważne, że takich ról jest mało. Tym bardziej społeczeństwo nie powinno im ich odbierać.

Dopiero taka postawa osób decyzyjnych na uczelniach, w pracy itp. może świadczyć o chęci poszerzania horyzontów myślenia i o spojrzeniu na człowieka przez pryzmat jego umiejętności a nie ograniczeń. Bez zmiany mentalności „integracja” jest tylko pustym słowem.

Ps. Tekst pochodzi ze strony Integracja To My.

  Patrycja Bogdała Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 12139

Print Friendly, PDF & Email