Lublin: Ciężarna pacjentka z COVID-19 czuje się lepiej, a ciąża się rozwija

Lublin: Ciężarna pacjentka z COVID-19 czuje się lepiej, a ciąża się rozwija
Fot. Pixabay

Ciężarna pacjentka, która na początku kwietnia w bardzo ciężkim stanie, chora na COVID-19, trafiła do szpitala w Lublinie czuje się już lepiej, a jej ciąża się rozwija – poinformowali specjaliści ze szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie.

– Dzisiaj już z panią Ewą jesteśmy w stanie normalnie rozmawiać. Ona już właściwie dochodzi do siebie, jest w pełnym kontakcie logicznym, oddycha, układ krążenia nie wymaga wspomagania. Mam nadzieję, że pani donosi tę ciążę do końca, a dziecko urodzi się, miejmy nadzieję, w terminie – powiedział w środę na konferencji prasowej kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 (SPSK1) prof. Mirosław Czuczwar.

Pacjentka została przewieziona w środę do Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie będzie bliżej swojego miejsca zamieszkania, swojej rodziny i bliskich. Kobieta jest już matką 1,5 rocznego dziecka.

Według prof. Czuczwara historia tej chorej jest dosyć unikatowa. Kobieta zachorowała na COVID-19, kiedy była w 23. tygodniu ciąży, a choroba przybrała najcięższą postać „z całkowitym zajęciem płuc”. Kiedy wentylacja mechaniczna przy pomocy respiratora okazywała się już nieskuteczna, lekarze ze szpitala w Zgierzu, gdzie leżała kobieta, skontaktowali się z Ośrodkiem Pozaustrojowego Leczenia Niewydolności Wielonarządowej ECMO w SPSK1 w Lublinie. Lekarze z Lublina pojechali do pacjentki i już w Zgierzu rozpoczęli u chorej terapię pozaustrojowego natleniania krwi.

Czuczwar dodał, że lekarze rozważali rozwiązanie ciąży poprzez cesarskie cięcie, ale – jak zaznaczył profesor – szanse dziecka na przeżycie były minimalne i nie wiadomo, czy to by pomogło matce czy też zaszkodziło. – Decyzja była jedna możliwa – jeśli nie ma specjalnie dużo do stracenia a dużo jest do zyskania, to podjęliśmy to ryzyko – powiedział. – Zdecydowaliśmy, że będziemy się starali zrobić wszystko, żeby pomagając matce również umożliwić donoszenie jej ciąży – zaznaczył.

Pacjentka została 3 kwietnia przetransportowana śmigłowcem wojskowym do Lublina. Była pod opieką specjalistów z dwóch klinik SPSK1 – Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży.

– W czasie, kiedy matka walczyła o życie, była w stanie krytycznym i tak naprawdę jej szanse na przeżycie były niewielkie, ta ciąża rozwijała się w miarę normalnie.(…) Okazało się, że ten ciężki stan choroby COVID-19, konieczność stosowania bardzo intensywnych obciążających terapii, nie wpłynęły w negatywny sposób na rozwijający się łonie matki płód – dodał Czuczwar.

Kierownik Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży w SPSK1 prof. Anna Kwaśniewska powiedziała, że dziecko pacjentki zniosło to wszystko dobrze, a ciąża rozwinęła się mimo intensywnej terapii matki. – Naszym sukcesem jest to, że z takiego maleństwa, które ważyło 400 czy 500 gramów, w tej chwili (płód) waży tysiąc gramów (…) Jestem szczęśliwa, że udało nam się doprowadzić (ciążę) do tego 28. tygodnia – powiedziała prof. Kwaśniewska.

Jak tłumaczyła, gdyby doszło do rozwiązania ciąży w 23. tygodniu, to szanse dziecka na przeżycie wynosiły mniej niż 10 proc. Teraz – gdyby była konieczność rozwiązania ciąży – te szanse na przeżycie wynoszą ok. 70 proc. – Mam jednak nadzieję, że ta ciąża potrwa dłużej – zaznaczyła profesor.

Prof. Czuczwar powiedział, że w czasie pandemii do tej pory lubelski ośrodek stosował terapię ECMO wobec siedmiu pacjentek z COVID-19 w ciąży lub po porodzie. Trzem udało się pomóc, pozostałe niestety zmarły.

Ośrodek Pozaustrojowego Leczenia Niewydolności Wielonarządowej ECMO w SPSK1 działa od 2015 roku. Obejmuje pomocą pacjentów w stanie zagrożenia życia z terenu wschodniej, południowej, centralnej Polski. Jak wyjaśnił prof. Czuczwar, ECMO to terapia niezwykle obciążająca, stosuje się ją u pacjentów w bardzo ciężkim stanie.

– Pacjenci ci nie kwalifikują się do transportu, dlatego my z zasady, gdy mamy zgłoszenie z odległego ośrodka, to jedziemy bądź lecimy na miejsce, rozpoczynamy terapię tam i pacjenta czy pacjentkę już na tym krążeniu pozaustrojowym wieziemy do Lublina. W czasie transportu nie zdarzyło nam się ani jedno powikłanie, a transportujemy chorych już od sześciu lat – dodał prof. Czuczwar. (PAP)

Renata Chrzanowska
Print Friendly, PDF & Email