Tradycyjnie już do strefy Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego podczas Narodowego Dnia Sportu na błoniach PGE Narodowego ustawiały się kolejki chętnych, by spróbować swoich sił w pięciu dyscyplinach. Głównymi gwiazdami strefy byli oczywiście paraolimpijczycy, którzy z pasją wprowadzali uczestników wydarzenia w świat parasportu.
Narodowy Dzień Sportu to coroczne wydarzenie organizowane przez Fundację Zwalcz Nudę. Jego najważniejszym elementem jest piknik na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie, w trakcie którego związki i kluby sportowe prezentują swoje dyscypliny i starają się zarazić uczestników pasją do ruchu i aktywności. Jak zawsze pojawili się także Paraolimpijczycy.
Już od samego południa w strefie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego zaczął się ruch, który nie ustał ani na chwilę aż do zamknięcia wydarzenia. Dynamiczną i pełną śmiechu rozgrzewkę zapewnił Stefan Makowski, medalista paraolimpijski i asystent trenera kadry narodowej w paraszermierce. Nasz wicemistrz z Aten mimo zakończenia sportowej kariery żyje w ciągłym biegu. Na błonia PGE Narodowy „wpadł” między turniejem Masters w Drzonkowie, a wyjazdem na Puchar Świata do Pizy. Jak sam przyznaje żyje intensywnie, a takie spotkania to szansa by zarażać sportem.
– Uważam, że mając takie sukcesy, powinienem pokazywać ludziom drogę do tego spełnienia, którego doświadczyłem. Gdyby nie ludzie, którzy mi pomogli, nie mógłbym cieszyć się pięknymi wspomnieniami z podium igrzysk paraolimpijskich. Teraz marzę, by inni mogli się tym cieszyć dzięki mojej pracy – może jeszcze nie w Paryżu, ale już w Los Angeles w 2028 – opowiadał z plastikowym floretem w dłoni, z którym ćwiczył szermierczą postawę z dziećmi.
Odwiedzający paraolimpijską strefę mogli spróbować swoich sił także w siatkówce na siedząco, trafić do celu na parabiathlonowej strzelnicy czy rozpędzić się na handbike’u. Nie zabrakło również Bartłomieja Mroza i parabadmintona – nasz chorąży z Tokio jest stałym uczestnikiem tego typu wydarzeń i do popularyzacji dyscypliny przykłada wielką wagę.
– Takie wydarzenia to świetna okazja do promocji sportu i spotkania z innymi paraolimpijczykami, jak i również do spędzenia wolnego czasu – mówi Bartłomiej Mróz, pierwszy polski paraolimpijczyk w parabadmintonie. – Ci którzy tu przychodzą mają szansę zagrać ze mną – nie jest tak, że daję im fory, ale staram się, by mieli jak najwięcej radości z tej gry – to powinno być podstawowym celem podczas takiego pikniku.
Nietypową atrakcją dla odwiedzających strefę była strzelnica… na słuch. Dokładnie tak strzelają parabiathloniści z niepełnosprawnością wzroku – korzystają z laserowych karabinów przy pomocy słuchawek, a po wysokości dźwięku orientują się, kiedy nacisnąć spust.
– Tutaj ludzie bardzo często po raz pierwszy w życiu mają styczność ze strzelnicą biathlonową dla niewidomych. Na początku myślą, że trzeba „na oczy” strzelać – uśmiecha się Jakub Twardowski, przewodnik parabiathlonisty Piotra Garbowskiego. – Dopiero po chwili orientują się, że słuch ma tu większą wagę i na czym to polega. Muszą tak naprawdę” wyłączyć” ten wzrok i zamknąć oczy.
– Staramy się każdemu to trochę ułatwić i pokazać, jak działa strzelanie na naszej strzelnicy – mówi Piotr Garbowski, który również sam jako niedowidzący parabiathlonista i paraolimpijczyk strzela na takiej strzelnicy. – Tłumaczymy, że to karabin dla niewidomych i zazwyczaj widzimy takie duże oczy: jak to, to niewidomi strzelają? Przed chwilą taka pani się mnie nawet zapytała: to po co tych niewidomych jeszcze strzelać uczycie? (śmiech) Są jednak sporty paraolimpijskie, każdy chce spróbować tej rywalizacji – dlaczego nie w biathlonie? Pani też spróbowała, odeszła zachwycona.
A jeśli już ktoś wprawił się w strzelaniu, to mógł jeszcze przejechać się na handbiku, który nota bene jest coraz popularniejszą formą spędzania wolnego czasu wśród osób poruszających się na wózkach. I chociaż ręczne rowery są coraz częściej widoczne na polskich drogach, to nie zawsze można ich spróbować pod okiem aktualnego zwycięzcy Pucharu Świata, Rafała Szumca. Prezes klubu VeloAktiv Kraków był przez odwiedzających pilnie dopytywany o dyscyplinę i jej szczegóły.
– Pytani jesteśmy, czy to jest ciężki sport, jakie prędkości rozwijamy i jakie odległości jeździmy. – powiedział Rafał Szumiec. – Te rzeczy są porównywalne do tradycyjnego kolarstwa – a tutaj każdy może sam spróbować, może nie ma tu typowo wyścigowego sprzętu, ale daje to pewne wyobrażenie.
Sporty drużynowe tym razem reprezentowali siatkarze na siedząco, a wśród nich – Rafał Wojtowicz, członek kadry narodowej. Ta strefa tradycyjnie cieszyła się największą popularnością wśród najmłodszych uczestników Narodowego Dnia Sportu.
– Dzieci, które do nas przychodzą uczą się przede wszystkim współzawodnictwa w grupie – trzeba się odnaleźć nie tylko w zabawie samemu, ale i w sześcioosobowej drużynie – mówi o swoich wrażeniach Wojtowicz.
Każdy odwiedzający strefę paraolimpijską otrzymywał identyfikator, a odwiedzenie poszczególnych dyscyplin gwarantowało zebranie naklejek z wizerunkami maskotek minionych igrzysk paraolimpijskich. To z kolei dawało prawo do odebrania pakietu z upominkami Sponsora Generalnego PKPar, PKN Orlen. O to, by odkrywanie poszczególnych dyscyplin odbywało się sprawnie i bez zakłóceń dbali wolontariusze: #CitiVolunteers oraz pracownicy Allianz Polska. Wśród wolontariuszy nie zabrakło także warszawskiej młodzieży oraz pracowników PZSN „Start”. I choć aura nie do końca dopisała, w paraolimpijskiej strefie nie zabrakło ani odwiedzających, ani śmiechu, ani dobrej energii.