Od środy w Holandii zostaje przywrócony obowiązek zachowania 1,5 m dystansu między stojącymi obok siebie osobami. Powodem jest lawinowo rosnąca liczba zachorowań na Covid-19. „Wszystkie opcje są na stole” – zapowiada gabinet.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (RIVM) codziennie informuje o nowych infekcjach. A tych jest coraz więcej. We wtorek RIVM zanotował 23 tys. zachorowań na koronawirusa, hospitalizowano z tego powodu 250 osób z czego 40 z nich trafiło na oddziały intensywnej terapii. Tylko w tym tygodniu z powodu wirusa zmarło 265 osób.
Od ubiegłego czwartku cała Holandia została objęta ciemnoczerwonym kolorem na europejskiej mapie zagrożenia Covid-19. W kraju coraz częściej podnoszą się głosy o konieczności podjęcia radykalnych kroków.
Nawołują do tego wirusolodzy oraz dyrektorzy przepełnionych szpitali. Na razie w Niderlandach obowiązuje „miękka blokada”. Polega ona na tym, że do 3 grudnia zwiększono liczbę miejsc, gdzie obowiązuje przepustka sanitarna, a sklepy są zamykane o godzinie 20.
Na kolejnej konferencje prasowej, którą zapowiedziano właśnie na 3 grudnia, mają zostać zakomunikowane kolejne decyzje w sprawie obostrzeń.
Zarówno „De Telegraaf” jak i „De Volkskrant”, powołując się na swoje źródła w Hadze, zapowiadają, iż rząd jeszcze wcześniej wprowadzi nowe obostrzenia. Oba dzienniki wskazują, że w gabinecie panują „ponure nastroje” i „wszystkie opcje są na stole” łącznie z powrotem do całkowitej blokady.
Na razie pewne jest to, że od środy przywrócony zostaje obowiązek zachowania 1,5 m dystansu społecznego. Wcześniej była to jedynie rekomendacja, od 24 listopada stanie się to obowiązkiem, którego nieprzestrzeganie jest zagrożone karą w wysokości 95 euro.