Elbląg jest dla mnie miastem pełnym sentymentu - rozmowa z Ryszardem Rynkowskim

Elbląg jest dla mnie miastem pełnym sentymentu - rozmowa z Ryszardem Rynkowskim
Fot. Adminstrator

Już jutro, punktualnie w południe, uroczystym festynem na Placu Jagiellończyka, zainaugurowany zostanie Tydzień Osób Niepełnosprawnych. Gwiazdą tego dnia będzie Ryszard Rynkowski ze swoją drużyną z programu Bitwa na Głosy. Koncert zaplanowany jest na godzinę 18:00. Natomiast dziś zapraszamy na wywiad z liderem naszej grupy. Ryszard Rynkowski opowiedział nam o swojej muzyce, planach na przyszłość oraz jak wspomina swój udział w programie ”Bitwa na głosy”.

Co spowodowało że zdecydował się Pan na udział w programie „Bitwa na głosy”?
Przede wszystkim najbardziej  mnie interesował cel całego przedsięwzięcia. Choć  z nazwy była to „Bitwa na głosy”, to z założenia nie był to program,  który  miał szukać kolejnego talentu i windować ludziom w głowach karierę. Był to projekt, którego główna wygrana jest na cel charytatywny. To w dużej mierze wpłynęło na moją decyzję. Nie bez znaczenia, jeśli nie najważniejszym, był również fakt, że miałem poprowadzić Elbląg – moje miasto. Jako rodowity obywatel tego miasta, a zarazem Honorowy Obywatel Miasta, było to jakby w moim obowiązku. Gdybym odmówił, to Elbląg mógłby mi tego nie wybaczyć.  

Dotarliście w programie bardzo daleko, aż do finału, gdzie niestety rywal okazał się lepszy. Spodziewał się Pan takiego sukcesu?
Każdy, rozpoczynając jakąkolwiek rywalizację, na początku ma jakieś tam nadzieje, ale nie zawsze musi o tym mówić. Jego siła wówczas tkwi w tym, by takie emocje i swoje przemyślenia zachować dla siebie. Przyznaję, początkowe szacunki dawały nam szansę na góra 2 do 3 odcinków. Stało się inaczej, ku zaskoczeniu wielu. Duża w tym zasługa zarówno mojego zespołu, bo oni ciężko pracowali, często po wiele godzin i rezygnując ze swoich standardowych zajęć, jak również samych elblążan i wszystkich, którzy na nas oddawali swoje głosy. Za które, w imieniu całej drużyny dziękuję.

Widział Pan spośród całej szesnastoosobowej grupy kogoś szczególnego, kogoś kto ma szanse się wybić?

Nikt mnie nie interesował osobiście jako jednostka, interesował mnie tylko chór, aczkolwiek  zadania rozłożyłem równo i cała szesnastka miała w programie swoje solówki. Zresztą moja pierwsza i ostatnia rozmowa na temat tego programu z zespołem była taka, że nikomu nie obiecuję absolutnie żadnej kariery. Obiecuję tylko dobrą zabawę i wielką przygodę i to jest wszystko.  

Obecnie w telewizji mamy dużo programów talent show, czy Pana zdaniem jest to dobra droga dla ludzi, którzy chcą coś osiągnąć?  
Każda droga jest dobra. Utalentowanych ludzi mamy w kraju dużo. Pamiętać należy jednak tylko o jednym. Takie programy nie otwierają drogi do bycia gwiazdą. To może być jeden z kolejnych kroczków.  Człowiek, który wygra taki czy inny program jeszcze nie jest gwiazdą, jest dopiero dostrzeżonym wielkim talentem. Gwiazda zaczyna się wtedy,  kiedy ma za sobą spory własny repertuar stworzony dla siebie z indywidualnością w tym repertuarze. Wtedy dopiero można kogoś nazwać gwiazdą. Tymczasem w takich programach wyłaniani są ludzie na jeden dwa sezony. Później głos często o nich zanika.

Fundacja Elbląg  zajmuje się pomocą młodym uzdolnionym ludziom. Czy Pana zdaniem Ci młodzi  ludzie mają ułatwiony start w dalsze życie, jeśli chodzi o karierę?
W ogóle nigdy nie powinniśmy rozmawiać o karierze, gdyż kariery nikt nikomu nie daje. To trzeba sobie ciężką pracą wypracować.  Ważne jest jednak, by mieć świadomość, że każdy z nas jest kowalem własnego losu i tak jak pan Bóg przykazał, jeśli dostałeś talent to dbaj o niego, obrabiać go. Zdarzają się jednak przypadki, że bardzo zdolne dzieci nie mają np. środków na zeszyty, instrument a nawet na jedzenie.  Dlatego też istnieje fundacja, jest ona pomocą a nie drogą do kariery. Czasami przychodzą do mnie ludzie, przynoszą mi swoje nagrania i mają nadzieję, że otworzę im  drzwi do jakiejś wytwórni fonograficznej. Nigdy czegoś takiego nie zrobię, ponieważ Ci ludzie którzy siedzą w wytwórniach fonograficznych nie słuchają takich ludzi jak ja. Ja takich metod nie uznaję i wydaje mi się, że skończyły się czasy, że ktoś po znajomości wpuszcza człowieka do branży, choć on się nie nadaje.  To tak jakbym chciał powiedzieć trenerowi reprezentacji Polski- weź Stasia, bo Stasio jest synem mojego kumpla , weź go do reprezentacji tylko że on nie umie grać w piłkę. To przecież bez sensu.

Jest Pan na scenie muzycznej już dość długi czas. Jak zmieniała się muzyka przez ten czas?  
Tak jak się zmienia świat. Z drugiej strony, nie ja o tym powinienem mówić, ponieważ świat się zmienia a ja nie zmieniam świata. Moja muzyka, to są lata 70. i uważam że był to najpiękniejszy okres rozkwitu każdego rodzaju muzyki. Dziś z kolei muzyka rozwija się w dziwny sposób otoczona jest dużą techniką i moim zdaniem brakuje jej takiej duchowości.

Pan komponuje, a teksty pisze Jacek Cygan, jak więc powstają utwory, których potem słuchają zarówno młodzi i starsi?
Czasem rozmawiamy z Jackiem i przekazuję mu, że są kwestie i sprawy,  które chciałbym poruszać w swoich utworach, a on następnie przelewa to na papier. Generalnie dbam o to, by moja muzyka nie raniła nie tylko moich uszu, ale też uszu słuchaczy. Staram się tak dobierać repertuar, żeby był o czymś i miał w sobie to coś, a nie istniał sam dla siebie.

Jak Pan powiedział, jest Pan elblążaninem ale też Honorowym Obywatelem tego miasta. Co Pan czuje po każdorazowym powrocie do Elbląga?
To samo, co czuje człowiek, który wraca na miejsce, gdzie miał swoją pierwsza randkę, gdzie pierwszy raz zapalił papierosa albo gdzie pierwszy raz stanął na scenie. To miasto jest dla mnie powrotem do młodości, do wspomnień.

Jednej ze swoich piosenek śpiewa Pan szczęśliwej drogi już czas, jaka będzie ta droga po programie?  
Od 33 lat tworzę tylko muzykę i będę ją tworzył nadal. U mnie się nic nie zmienia, ten program nie zmienił mojego życia. Spełnił swoją  funkcję,  stworzył fajny zespół. Natomiast w moim życiu jest to epizod bardzo miły, ale to tylko epizod. W najbliższym czasie chcę wrócić do swoich zajęć. Chcę zrealizować kilka pomysłów, między innymi wcielić w życie pomysł zakładający wspólną trasę koncertową wszystkich zespołów drugiej edycji programu, do miast, z których poszczególne drużyny się wywodziły.

Powiedział Pan, że od lat zajmuje się Pan tworzeniem muzyki, stworzył Pan też wiele przebojów. Czy jest jakiś jeden, który jest Panu naprawdę bliski?
Wszystkie są mi bliskie, bo są moje. To ludzie wybierają piosenki, wybierają przeboje, które śpiewają lub słuchają częściej. Ja mam sentyment do każdej, nawet tej, której ludzie nie słuchają.  Nie wyobrażam sobie, żeby artysta mógł nie cenić swoich utworów.  To by znaczyło, że tworzy na siłę.

Dziękuję za rozmowę.
  Rafał Sułek  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 8122

Print Friendly, PDF & Email