Choć szron na głowie i nie to zdrowie, to w sercu ciągle maj

Choć szron na głowie i nie to zdrowie, to w sercu ciągle maj
Fot. Adminstrator

Starość przychodzi niespodziewanie, właściwie nie wiadomo kiedy. W dodatku często nie osoba, której to dotyczy, ale jej otoczenie pierwsze to zauważa – ku jej zdziwieniu.

Do niedawna czas na emeryturze płynął spokojnie. Wzrok i słuch, jak wiadomo, już nie ten, dzięki czemu można nie zauważać różnych niedoskonałości nie tylko płci przeciwnej ale i w funkcjonowaniu państwa. Z reguły nie trzeba martwić się o dach nad głową, a i apetyt na wszystko jest mniejszy.

Co prawda młodzież nie darzy już starszych takim szacunkiem, jak to miało miejsce w ich młodości, ale seniorów jest coraz więcej, więc można to sobie zrekompensować we własnym towarzystwie. Każdy, kto uczestniczył w wieczorku tanecznym czy spotkaniu towarzyskim starszych pań i panów, wie, że umieją się bawić dużo weselej niż pokolenie ich dzieci.

W ostatnich latach spokój emerytów jest coraz mocniej naruszany. Pojawiły się nowe dylematy. Z jednej strony seniorzy zachęcani są do aktywności. Doświadczenie wskazuje, że aktywność to konieczny warunek zachowania sprawności fizycznej i intelektualnej, a wraz z nimi dobrej kondycji psychicznej. Sprawny staruszek czy staruszka to mniejsze wydatki służby zdrowia, mniejszy kłopot dla rodziny, a nawet wydatna pomoc dla dzieci i wnuków. Jednocześnie zaczyna się doceniać wartość zdobywanej wiele lat wiedzy zawodowej i życiowego doświadczenia. Biorąc pod uwagę także większą dyspozycyjność w porównaniu do młodych ludzi obarczonych obowiązkami rodzicielskimi, starsi pracownicy zaczynają być doceniani przez pracodawców. Z uwagi na zachwiane proporcje pomiędzy populacjami w wieku produkcyjnym i poprodukcyjnym oraz wysokością składek na ubezpieczenia społeczne a wydatkami na emerytury, rządy wielu państw tworzą programy aktywizujące ludzi w wieku 50+ i przeznaczają na ten cel pokaźne środki finansowe.

Nie wszystkich trzeba do tego zachęcać. Praca na emeryturze to nie tylko przyjemność, to często konieczność, gdy rosną wydatki na lekarzy i leki (emeryt nie może czekać pół roku lub dłużej na wizytę u kardiologa w państwowej służbie zdrowia – jeśli chce jeszcze trochę pożyć, musi iść do lekarza prywatnie). Wymiana starego samochodu czy zużytego sprzętu domowego wymaga nieraz wzięcia kredytu. Trzeba też wesprzeć dzieci i wnuki – każda dorobiona złotówka do emerytury ratuje w takich potrzebach.

Z drugiej strony największą liczbę bezrobotnych, jak mówią statystyki, stanowią ludzie młodzi. Bezrobotny młody człowiek nie tylko nie posiada dochodów, ale co gorsza nie wyrabia w sobie nawyku pracy i nie ma szans na zdobycie doświadczenia zawodowego. Nie może się usamodzielnić, wziąć odpowiedzialności za swoje życie , zostać pełnowartościowym ojcem rodziny. Wielu młodych ludzi w tej sytuacji mówi: emeryci do domu! Nie zajmujcie nam miejsc pracy!

Wtedy życie staruszka przestaje być wesołe. Chciałby być przydatny, wykorzystać szansę podzielenia się swoim doświadczeniem, dorobienia paru groszy i utrzymania dobrej kondycji, ale ma wyrzuty sumienia, czy nie krzywdzi tym młodych.

Niepotrzebnie. Wbrew potocznej opinii zatrudnienie seniorów nie tylko nie powoduje zmniejszenia liczby miejsc pracy dla młodych, ale wprost przeciwnie, jak wykazały prowadzone w tym temacie badania, powstaje ich więcej.

A więc, drodzy seniorzy, bez wyrzutów sumienia łapcie każdą okazję do znalezienia się na rynku pracy, oczywiście na miarę swoich możliwości. A te możliwości zależą od stanu zdrowia i kondycji intelektualnej, na co z kolei ma wpływ aktywny i zdrowy styl życia. Tu mogą przyjść z pomocą organizacje seniorskie i Uniwersytety III Wieku. W końcu września w Elblągu odbędzie się tradycyjna już Senioriada. Wystarczy popatrzeć na pełne wigoru, zadbane panie …+, szarmanckich panów w podobnym wieku, żeby przestać się martwić starością. A gdy zobaczy się i posłucha jak tańczą i śpiewają seniorskie zespoły artystyczne, to można im tylko pozazdrościć.

Starość nie musi być więc nudna, smutna i samotna, nawet gdy dzieci wyjadą w obce kraje za chlebem lub za przygodą, nawet, gdy czasem łapie zadyszka, zakłuje serce lub nie można obejść się bez laski. Jest to tym ważniejsze, im ten okres życia jest dłuższy, a żyjemy coraz dłużej (średnia długość życia kobiety w Polsce to ponad 80 lat, mężczyźni w naszym kraju przeciętnie dożywają do 73 roku życia). Przy tym aktywny, cieszący się życiem dziadek i pełna pasji babcia to doskonały przykład dla młodszych pokoleń.

To, jak ważna jest jakość życia w starszym wieku dla samych seniorów i całego społeczeństwa dostrzeżono już dawno. Nasi sąsiedzi zza Odry i zza Bałtyku nie żałują środków dla stworzenia jak najlepszych warunków życia dla osób starszych – bo to się pod każdym względem opłaca. Funkcjonują tam więc mieszkania chronione, kluby i bogata oferta różnego rodzaju usług.

W naszym kraju do tego jeszcze daleko, nie tylko dlatego, że jesteśmy biedniejsi, ale także z powodu złych stereotypów osób starszych. Organizacje pozarządowe starają się jak mogą, ale nie jest łatwo to zmienić. Brakuje choćby miejsc, gdzie seniorzy mogliby się spotykać w pobliżu miejsca zamieszkania, pomagać sobie wzajemnie, realizować swoje pasje czy pomysły na rzecz lokalnej społeczności. Mogłyby to być np. dzielnicowe kluby seniora, w których oni sami byliby gospodarzami. Taka forma wsparcia sprawdziła się doskonale tam, gdzie już funkcjonuje.

Wiem, że wielu starszych ludzi będzie się zżymać, czytając ten artykuł, przygniecionych kłopotami ze zdrowiem, zmuszonych czekać na czyjąś pomoc w najprostszych, codziennych sprawach, często nie będąc w stanie samodzielnie opuścić mieszkania . Ich życie też nie musi być smutne, jeżeli nie zostawi się ich samych– organizując pomoc sąsiedzką czy grupy wsparcia. Jednak trzeba pamiętać, że przede wszystkim od nas samych zależy, jak długo będziemy sobie mogli radzić sami – od stylu życia w młodszym wieku, dbałości o kondycję fizyczną i intelektualną, kontakty towarzyskie. Do dobrej starości trzeba się dobrze przygotować.

Każde życie z natury rzeczy musi się skończyć. Ważne, żeby nie tylko trwało jak najdłużej, ale i jak najdłużej nas cieszyło.

  Teresa Bocheńska Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 12349

Print Friendly, PDF & Email