Piter i Bolko cz. 13

Młody wiekiem, ale już doświadczony stażem, zarówno kupieckim jak i militarnym, Piter nie krył zadowolenia z niespodzianki, jaką sprawił mu Bolko.

Wizyta Jerzego z Torunia i jego córki Wali w mgnieniu oka odmieniła naszego kupca z poważnego i rozważnego człowieka biznesu w promieniującego młodzieńca. Gospodarz osobiście zaprowadził gości do ich pokoi, by tam odpoczęli i ogarnęli się po trudach podróży, a następnie zajął się przygotowaniami do wieczerzy. Służba otrzymała szczegółowe wytyczne, bo i goście byli nieprzeciętni. Sala kominkowa została wyszykowana jak na święta. Z kredensu wyjęto srebrną zastawę i srebrne sztućce, szklane kielichy oraz przepięknie malowane porcelanowe dzbany i wazony. Z piwnicy przyniesiono kilka antałków przedniego wina do posiłku oraz miodu dla pokrzepienia ciała. Cała izba została dodatkowo oświetlona licznymi świeczkami i kandelabrami.  Z kominka rozprzestrzeniał się przyjemny zapach palonych, sosnowych drewien, a cały dom  wręcz tonął  w świeżych kwiatach.  Gospodarz pierwszy zjawił się w sali, by sprawdzić, czy wszystko jest przygotowane jak przykazał. Uśmiechnął  się do siebie z zadowoleniem.  Wszystko było jak należy. Następnie udał się do pomieszczeń dla służby, by dać ostatnie przykazy, co do przebiegu  uczty.  Trzech trubadurów czekało już w pogotowiu. Piter wziął na stronę starego, zaufanego sługę, by ten uważnie obejrzał jego strój, wygląd i śmiało ocenił, to co widzi. Chcąc błysnąć przed gośćmi ubrał się odświętnie i bogato. Na bieliznę, ze zgrzebnego płótna, założył koszulę  z długimi, wąskimi rękawami. Następnie czarny, wąski, uszyty z aksamitu i długi do połowy ud bezrękawnik opasany również czarnym, skórzanym paskiem z piękną srebrną klamrą. Nogi osłaniały dwie, czarne, osobne, wełniane nogawice, umocowane do pasa, a stopy, również czarne, skórzane, spiczaste ciżmy. Srebrny łańcuch z wisiorem o podobnym wzorze jak klamra od pasa, zdobił jego szyję i dodawał mu powagi.  Stary sługa z podziwem patrzył na swego pana, ale jako zaufany, poradził mu, by do pasa przypiął ten piękny, srebrny sztylet , który otrzymał  w prezencie od Pawła na swe 21 urodziny. Piter niezwłocznie to uczynił, a był to już najwyższy czas, gdyż goście zaczęli się już schodzić. Pierwszy pojawił się Jerzy, który chciał z nim chwilę porozmawiać na osobności. Gdy zobaczył tak strojnie, a zarazem wytwornie i godnie odzianego młodzieńca, zrezygnował z rozmowy.
Chwilę później przybył z niezapowiedzianą wizytą Paweł z Elbląga i gdy dowiedział się o gościach , chciał się wycofać, ale Piter nie chciał o tym słyszeć.  Gospodarz miał do niego nawet sprawę. – Dobrze, że jesteście Pawle, mam dzisiaj ważnych gości. Kto wie może najważniejszych jakich gościłem – powiedział gospodarz. Wasza obecność doda mi odwagi i pewności siebie, a będzie mi to bardzo dziś potrzebne, zresztą obaczycie zaraz to sami – dodał. Do sali wpadł Bolko i choć z Piterem byli znanymi oraz szanowanymi kupcami,  to daleko mu było do etykiety dworskiej i ogłady holenderskiego przyjaciela. Przywitał się z Pawłem, którego nie widział ponad rok. Po chwili drzwi do sali się otworzyły i wszedł stary sługa, zapowiadając – Imć panna Waldemara, córka Jerzego z Toporzyska herbu Topór. Po przekroczeniu progu sali Wala przykucnęła w ukłonie do obecnych panów, a następnie zwróciła się do gospodarza z podziękowaniem za wygodny pokój oraz pochwaliła go za pięknie udekorowany kwiatami dom i dodała: – Myślę, że te kwiaty to nie z mego powodu. Nie chciałabym Was panie gospodarzu zrujnować, toć tyle przepięknych  i różnych kwiatów musiało kosztować majątek. Dopiero teraz podniosła wzrok na Pitera dosłownie oniemiała. Serce waliło jej w piersiach niczym młot kowala. Wydawało jej się, że zebrani słyszą to nagłe walenie i aż zarumieniła się z zakłopotania. Piter zaś na jej widok wręcz osłupiał. Ten, skądinąd, doświadczony kupiec i agent, twardo negocjujący różne interesy, kwestie i sprawy, stał wpatrzony w Walę z miną tak głupią i śmieszną, że Jerzy słynący z celnego dowcipu zażartował – Co ci to Piter, czyś zaniemógł  z wrażenia, a może to strzała Kupidyna cię zniewoliła? Teraz Paweł z Elbląga domyślił się co zaszło i dlaczego młody kupiec tak gorliwie prosił go o pozostanie i o pomoc. – Widzę Piter, żeś w poważnych tarapatach, ale też cię rozumiem. Sam, gdybym był młodszy i wolny, też bym…
Tu przerwał i podszedł do młodego przyjaciela. Poklepał go po ramieniu i lekko popchnął w stronę panny. Wala rzeczywiście wyglądała zjawiskowo. Piękna, wiśniowego koloru, długa, dopasowana w talii suknia z delikatnego, przyjemnego w dotyku aksamitu, podkreślała nienaganną figurę panny. Biała koronka, którą suknia była obszyta u dołu i szalowy kołnierz u góry, rozjaśniał ubiór. Głowę zdobił hennin [red. czepiec, kobiece nakrycie głowy], w kształcie stożka, z którego zwisał długi, przeźroczysty, biały welon z czarną aksamitną plisą nad czołem. Szyję i dekolt zdobił sznur białych pereł.  Ośmielony zachętami Jerzego i Pawła, Piter w końcu podszedł do panny i rzekł: – Droga panno Waldemaro, znamy się już kilka lat i Bóg mi świadkiem, że przez cały ten czas myśli moje zawsze biegły ku Tobie. Jeślim tak długo zwlekał z wyznaniem mych uczuć, to tylko dlatego, że byłem zbyt młody, a i moja pozycja społeczna w stosunku do Ciebie była zbyt niska. Teraz jednak wydoroślałem, dorobiłem się majątku i awansowałem, dlatego zapytam. – Chcesz zostać moją żoną? Panna również odzyskała rezon i zażartowała: – Czy ja wiem? A po chwili dodała – Oczywiście, że tak. Już myślałam, iż nigdy mnie o to nie zapytasz. Przyznam się, że z pewną zazdrością przyglądałam się szczęściu Anki z Bolkiem i pewien niepokój wkradał się do serca, ale wierząc w nasze uczucie, odrzucałam amory innych zalotników. Dlatego zdecydowałam się na ten przyjazd, odpowiednio się przygotowałam i postanowiłam zawalczyć o Ciebie. Z twego zachowania wnioskuję, że Ty również postanowiłeś zaimponować mi. Zawsze uśmiechnięty Jerzy spoważniał, przyłożył dłonie do głów zakochanych i pobłogosławił ich.
W tym momencie do sali wszedł stary sługa, prowadząc trzech minnesingerów [red. muzyków], którzy na swoich viole [red. średniowieczne skrzypce] i flecie, przygrywając zgrabnie wplatali w popularną pieśń miłosną aktualne wydarzenie.  Za muzykami podążała służba z przygotowanym na tacach jadłem i napitkiem. Uczta składała się z wielu dań. Na początek poszły sałatki i zupy. Zupa grochowa,  w której rozgotowany na papkę groch był zmieszany ze słoniną, mlekiem i rozgotowaną wieprzowiną. Zupa cynamonowa przyrządzona  z gotowanych na wodzie i winie kurczaków, polewanych gęstym sosem cytrynowym. Sałatki jedzono rękoma  lub drewnianymi łyżkami. Widelce w postaci dwu-  lub trójpalczastych widełek dopiero wchodziły do użycia, ale Piter jako „światowy kupiec” posiadał ich kilka.  Zupę spożywano drewnianymi łyżkami. Następnie podano pieczoną dziczyznę z jelenia i sarninę oraz zapiekane w cieście kawałki łabędzia i czapli oraz króliki w sosie imbirowym.  Główne danie to pasztety z gołębi w kruchym cieście, pieczone udźce baranie, pieczone karpie i kuropatwy w sosie szczawiowym.  Mięsa, chleb i warzywa jedzono palcami lub pokrojone na małe kawałki nabijano na nóż i wkładano do ust. Na koniec podano suszone jabłka, gruszki, winogrona, daktyle, figi i rodzime warzywa oraz owoce. Po każdej potrawie służba wymieniała talerze, a biesiadnikom podawano wodę, by mogli obmyć ręce. Do picia była woda, mleko krowie i kozie, piwo, wino i wysokoprocentowy miód.  Pod  koniec uczty służba wniosła do sali dwa długie stoły i cztery ławy. Ustawiono je pod ścianą, zostawiono pozostałym jadłem i Piter  zaprosił służbę domową do wspólnego biesiadowania. Służba jadła rękoma i nożami,  a podane specjały kładła na kromkach chleba lub drewnianych deseczkach, nie używając talerzy. Piła wodę, mleko i piwo. Wina i miody były zbyt drogie. Po uczcie Piter i Wala wynieśli w koszu, czekającym pod bramą żebrakom, resztki jedzenia i chleba.  Paweł Kulasiewicz Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 7979

Print Friendly, PDF & Email