Międzynarodowy Turniej w Siatkówce na Siedząco okiem organizatora i trenerów

Międzynarodowy Turniej w Siatkówce na Siedząco okiem organizatora i trenerów
Fot. Adminstrator

Międzynarodowy Turniej w Piłce Siatkowej na Siedząco Kobiet i Mężczyzn odbywający się w tym roku w Elblągu przeszedł do historii. Jedna z największych imprez sportowych, jakie w ostatnim czasy gościły w naszym mieście, zakończyła się w sobotę (26 września) zdobyciem złotych medali przez reprezentacje: Bośni i Hercegowiny (mężczyźni) oraz Holandii (kobiety).
Polacy, niestety, nie pokazali się na turnieju z najlepszej strony, zajmując miejsca odległe od ścisłej czołówki.
Jak więc można ocenić cały turniej, od strony organizacyjnej, jak i występów naszych drużyn?

Zapytaliśmy o to organizatora turnieju Tomasza Woźnego oraz trenerów naszych reprezentacji: Janusza Kowalskiego oraz Bożydara Abadźijewa.

Wielka impreza międzynarodowej rangi, ogromna odpowiedzialność, duża ilość uczestników oraz niemałe przedsięwzięcie logistyczne. Jak Pan ocenia kończący się Międzynarodowy Turniej w Piłce Siatkowej Kobiet i Mężczyzn?

Tomasz Woźny: Za część organizacyjną, od wizytujących turniej przedstawicieli władz siatkówki na siedząco w Europie i na Świecie, otrzymaliśmy najwyższe noty. Słysząc opinie, że niektóre elementy zawodów są przygotowane na poziomie olimpijskim, jesteśmy z siebie bardzo zadowoleni. Chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony. Opinie działaczy sportowych przekonują nas, że  jako organizatorzy osiągnęliśmy swój cel.

Bożydar Abadźijew:
Turniej jest bardzo dobrze zorganizowany. Baza hotelowa, rozwiązania logistyczne i treningowe są na najwyższym poziomie. Od początku byłem spokojny o stronę organizacyjną tych rozgrywek. Byłem pewien, że IKS Atak sprosta postawionemu przed nim zadaniu.

Patrząc z perspektywy czasu, co zmieniłby Pan w organizacji turnieju, jakby przyszło ponownie go Panu organizować?

Tomasz Woźny: Zrobiliśmy wszystko jak najlepiej, jak pozwalały nam na to możliwości zarówno logistyczne a przede wszystkim finansowe. Co bym zmienił? Chyba szybciej zacząłbym rozmawiać ze sponsorami, aby lepiej dopiąć cały turniej pod względem finansowym. Postarałbym się również o lepszą promocję, szczególnie w samym Elblągu. Jednakże na obecną chwilę zrobiliśmy wszystko, na co było nas stać.  

Promocja zależy w dużej mierze od postawy mediów regionalnych, te natomiast w naszym mieście nie wykazały się w ogóle lub w minimalnym stopniu. Na popularnych portalach w naszym mieście, informacji na bieżąco nie było wcale lub były w śladowych ilościach. Ich bierność dziwi tym bardziej, że o turnieju głośno było w mediach ogólnopolskich. Jak Pan myśli, co się stało?

Tomasz Woźny: Nie wiem, ale jedno jest pewne, taka postawa świadczy o klasie i wyczuciu naszych lokalnych dziennikarzy, co powinno się promować a co nie. Jeżeli ktoś chce pisać tylko takie rzeczy, że ktoś czegoś nie posprzątał a nie interesuje się dużymi formatami, promującymi nasze miasto… Jeżeli ktoś ma wąski kąt patrzenia i uważa np., że należy pisać tylko o branży skórzanej, to jest medium branżowym i niech sobie takim pozostanie. To jest sprawa tychże mediów. Wszystko i tak oceni, prędzej czy później, czytelnik, ten kto to przegląda.

Jak Pan ocenia występ naszych narodowych reprezentacji na tym turnieju? Nie poszło nam za dobrze, żeby nie powiedzieć mocniej.

Tomasz Woźny: Jeżeli chodzi o naszą żeńską reprezentację, to trzeba wiedzieć, że nasze dziewczyny dopiero zaczynają swoją karierę w tej dyscyplinie. Nie można mieć do nich zbyt wielkich pretensji. Dla nich był to pierwszy tak wielkiej rangi turniej. One mają w sobie wielki potencjał, chcą grać – to się liczy najbardziej. Ciężka praca i wspólne treningi przyniosą oczekiwany efekt. Jestem spokojny o tę drużynę, dobrze im rokuję na przyszłość.  

Jeżeli mowa o naszej męskiej drużynie, to można mówić o pewnych zawiedzionych nadziejach. Wstępnie liczyliśmy na zajęcie miejsca w przedziale 5-8. To są zawodnicy młodzi stażem, brakuje im jeszcze ogrania. Trzeba stworzyć nowy system pracy, aby ich występy nie wyglądały, jak wyglądały.  

Bożydar Abadźijew: Zagraliśmy poniżej oczekiwań. Liczyliśmy na miejsce w przedziale 5-8 i na to było nas absolutnie stać. Nie udał nam się mecz otwarcia a następne spotkanie z Holandią zdecydowało o naszym dalszym losie. Przegrane mecze w fazie grupowej spowodowały, że ostatecznie walczyliśmy o miejsca 9-11. Cieszę się, że przynajmniej na te dwa ostatnie mecze potrafiliśmy się zmobilizować i wygrać te spotkania, dzięki czemu zdobyliśmy 9 miejsce.

Janusz Kowalski: Jeżeli chodzi o żeńskie reprezentacje, to czołówka ustaliła się tutaj już od kilku lat. Wiadomo, że wszyscy patrzą co robią Holenderki. Te Mistrzostwa pokazały, że i z nimi można grać równorzędne spotkania, urywać sety. Nie taki więc diabeł straszny.

Reprezentacji Holandii nie można porównywać z naszą drużyną. Tam jest liga w siatkówce na siedząco, dzięki czemu te dziewczyny systematycznie rozgrywają spotkania. Dla nich jest to również sport integracyjny, gdzie grają niepełnosprawni z pełnosprawnymi.

Jeśli chodzi o naszą drużynę, to będziemy kontynuować współpracę z naszymi paniami. Chcemy też pozyskać nowe zawodniczki. Stąd mój apel do wszystkich byłych siatkarek, które uległy wypadkom: dziewczyny drzwi naszej reprezentacji są dla was otwarte. Dzięki nam macie szansę wrócić do sportu i  tworzyć naszą narodowa reprezentację.

Jesteśmy po meczu z Finlandią. Po bardzo dobrej grze wygraliśmy pierwszego seta. Następne trzy jednak przegraliśmy. W drugim secie grały jakby inne dziewczyny niże te, jakie widzieliśmy w pierwszym secie . Co się stało? Zabrakło determinacji czy umiejętności?

Janusz Kowalski: Determinacji jak widzieliśmy naszym dziewczynom nie brakowało. One bardzo chciały sprawić na tym turnieju małą niespodziankę. Cały czas same mobilizowały się do walki, do wygrania spotkania, zabrakło nam jednak umiejętności. Finki po przegranym secie zaczęły uważniej grać, popełniając mniej błędów. My nie potrafiliśmy wybić ich z tego rytmu.

Kiedy rozmawialiśmy ponad dwa miesiące temu podczas Elbląg Cup, powiedział Pan, że nasza żeńska reprezentacja jest swoistym kluczem, który otwiera nowy rozdział w polskiej siatkówce. Czy przez te ponad dwa miesiące, zauważył Pan jakiś postęp w naszej drużynie?

Janusz Kowalski: I to kolosalny. Już podczas Elbląg Cup mówiono nam, że na Mistrzostwach Europy możemy pograć. Nie zagrać, ale pograć, próbując stawić czoła najlepszym drużynom ze Starego Kontynentu. Podczas całych tych mistrzostw zdobyliśmy ponad 200 małych punktów, to jak na drużynę, która dopiero raczkuje – bardzo dużo, ponieważ same te punkty nam nie wpadły, trzeba było je wywalczyć.

Dziękuję za rozmowę.
  Rafał Sułek  Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 4274

Print Friendly, PDF & Email