Lubelskie centrum krwiodawstwa apeluje o oddawanie osocza przez ozdrowieńców

Lubelskie centrum krwiodawstwa apeluje o oddawanie osocza przez ozdrowieńców
Fot. Pixabay

Codziennie wydajemy od 2,5 do nawet 5 litrów osocza. Do stacji krwiodawstwa zgłasza się dziennie kilku ozdrowieńców, ale bywają dni, kiedy nie ma nikogo – powiedziała PAP lek. Izabela Kloc z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie.

Kierownik działu ekspedycji Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie lek. Izabela Kloc zaznaczyła w rozmowie z PAP, że w poprzednich falach epidemii koronawirusa w Polsce nawet po kilkudziesięciu ozdrowieńców dziennie zgłaszało się do stacji krwiodawstwa, aby oddać osocze.

– Dziennie uzyskiwaliśmy nawet 100 jednostek osocza dla 100 pacjentów z COVID-19. Telefony się urywały, chętni dzwonili i pytali się, czy mogą już oddać osocze, a teraz jest cisza. Dziennie do lubelskiej stacji krwiodawstwa zgłasza się kilku ozdrowieńców, ale bywają dni, kiedy nie ma nikogo. Na przykład we wtorek nikt się do nas nie zgłosił. A zapotrzebowania na osocze ze strony szpitali mamy codziennie – podkreśliła Izabela Kloc.

Przypomniała, że epidemia trwa i szczególnie odczuwalna jest właśnie w województwie lubelskim. Lubelskie Centrum Krwiodawstwa zaopatruje w osocze ozdrowieńców szpitale z terenu całego województwa lubelskiego, m.in. Lublin, Białą Podlaską, Chełm, Zamość. – W tym momencie dzienne zapotrzebowanie wynosi od 10 do 20 jednostek, przy czym jedna jednostka liczy ok. 250 ml osocza. Oznacza to, że codziennie wydajemy od 2,5 do nawet 5 litrów osocza – poinformowała kierownik działu ekspedycji RCKiK.

Zwróciła uwagę, że w dalszym ciągu jest to jedna z metod leczenia pacjentów z COVID-19. – Lekarze nadal stosują osocze w leczeniu zakażonych koronawirusem, a my to też widzimy po zgłaszanym zapotrzebowaniu przez szpitale. Medycy mówią, że kontynuują tę terapię ze względu na zauważalne efekty. Oczywiście osocze musi być podane w odpowiednim stadium choroby – dodała.

W rozmowie z PAP przekazała, że odczuwalne są już braki osocza w magazynie. Najgorsza sytuacja jest w grupach A i AB. – Z dawców o takich grupach krwi najbardziej byśmy się ucieszyli, bo po prostu nie mamy już zapasów. Wszystko na bieżąco jest wydawane – powiedziała Kloc.

Jednocześnie zaapelowała do ozdrowieńców o oddawanie osocza. Do stacji krwiodawstwa może zgłosić się każda osoba, która przechorowała COVID-19 pod warunkiem, że minęły co najmniej dwa tygodnie od cofnięcia się objawów choroby. Z kolei w przypadku przebiegu bezobjawowego powinny minąć dwa tygodnie od zakończenia izolacji. Zgłaszać mogą się również osoby, które po przechorowaniu COVID-19 się zaszczepiły.

– Procedura oddawania osocza podobna jest do oddawania krwi. Przede wszystkim jest to bezbolesne, a na miejscu wykonujemy komplet badań kwalifikujących – łącznie z morfologią, badaniami wirusologicznymi, czy poziomem przeciwciał anty-SARS-CoV2 – dodała kierownik działu ekspedycji.

Zaznaczyła, że osocze można pobrać za pomocą dwóch metod. Najczęściej od dawców, którzy zgłaszają się po raz pierwszy, pobierana jest krew pełna, a dopiero następnie osocze jest odwirowywane od krwinek czerwonych. W ten sposób uzyskuje się jedną jednostkę osocza, czyli ok. 250 ml dla jednego pacjenta.

– Drugą metodą jest plazmafereza. Wtedy od razu na specjalnym separatorze oddzielane jest osocze od pozostałych komórkowych składników krwi. Procedura trwa ok. 40-50 minut i uzyskujemy trzy jednostki osocza dla trzech chorych – wskazała specjalistka.

W dalszej kolejności osocze poddawane jest preparatyce wtórnej, w tym tzw. inaktywacji – czyli redukcji czynników chorobotwórczych, aby zlikwidować potencjalne zagrożenia wirusowe. Później osocze jest zamrażane i przechowywane w temperaturze poniżej -25 stopni Celsjusza. Jego termin ważności wynosi nawet do trzech lat.

Lek. Kloc zapytana przez PAP o to, jak długo utrzymuje się wysoki poziom przeciwciał w organizmie osoby po przechorowaniu COVID-19 odpowiedziała, że przeważnie jest to kilka miesięcy. – Z jednej strony mieliśmy takich dawców, którzy nawet rok po przechorowaniu mieli jeszcze wysokie, zadowalające poziomy przeciwciał. Z drugiej strony bywały też pojedyncze przypadki osób, które po COVID-19 nie wytworzyły w ogóle przeciwciał albo nie miały ich na wystarczającym poziomie do oddania osocza – wyjaśniła lekarka. (PAP)

Gabriela Bogaczyk
Print Friendly, PDF & Email