Mega, moja miłość

Fragment przygotowywanej do druku powieści Jadwigi Łady, laureatki konkursu ”Razem z Tobą” na opowieść wigilijną oraz konkursu literackiego Fundacji Elbląg.

Dzisiaj Joanna nie czuje się dobrze i Mega wie dlaczego. Jest wystarczająco inteligentną kotką, zwłaszcza, gdy miauczy, z szeroko otwartym pyszczkiem, przeciągając swoje miau-miau. Mega ma dobrą naturę i nie jest pozbawiona intuicji.

Podczas gdy Joanna piła kawę, Mega trochę się zdrzemnęła. Głupie to, ale we śnie była podobna do swojej pani. Miała wyprostowaną postać, siedziała obok na drugim krześle, obleczona w obcisły, niewygodny, uciskający żebra materiał. Jej stopy, tylko dwie, były obute w twardą skórę. Miała blade,zupełnie pozbawione sierści ręce. W jednej trzymała uszko filiżanki. Siedziała. Co za niewygodna pozycja! Jak bardzo ludzkie samiczki muszą uważać, żeby się nie wywrócić! Nic
dziwnego, że ich potomstwo z takim trudem uczy się chodzić.

Mega otworzyła jedno oko i westchnęła. To był tylko sen.

Arystokratko! – usłyszała – zamierzasz chrapać na moich kolanach? Rozłożyłaś się, jak na perskim dywanie. Przebierasz śmiesznie łapkami, drapiesz, przesuwasz się…
Zaraz spadniesz. Wygodniej ci będzie na poduszce.

Poczuła, jak Joanna wzięła ją na ręce i przeniosła na wiklinowy fotel.

Niepotrzebnie to zrobiłaś – zamruczała niezadowolona – najlepiej odpoczywam przy tobie. Teraz mam zły nastrój i nie jestem rozmowna, ale jeszcze nie raz będziemy rozwiązywać
różne problemy. Pomogę ci rozsupłać niejeden węzeł. Okazji nam nie zabraknie, wszak tyle przed nami nocy i dni.

Mega polubiła ich nowe, nieduże mieszkanie na parterze. W kuchni i w pokojach jest wszystko, co potrzebne kotce. Czasami, kiedy uda się uśpić czujność Joanny, wymyka się przez uchylony lufcik w łazience. Joanna nigdy się nie gniewa, gdy znika na kilka nocnych godzin.

Ach, co tu planować? – Mega podniosła się z poduszki i zeskoczyła na podłogę. Spacerowała wokół stołu, potem usadowiła się pod krzesłem, na którym siedziała jej pani. Wydała z siebie kilka dźwięków i zaczęła szarpać zawiązane na kokardkę sznurowadła. – Asiu, nie ma takiego samca, którego nie można zastąpić innym – zamruczała, zadowolona ze swojego odkrycia.

Joanna nic nie odpowiedziała. Takie zachowanie bolało kocicę, było trudne do zniesienia. One
powinny rozmawiać. Przecież ludzie często mówią do zwierząt, co prawda najczęściej do psów, ale ją też można przecież doskonale zrozumieć. W każdym razie miło usłyszeć głos Joanny i Mega jest gotowa na dalszą konwersację.

Przykro mi, że nic nie chcesz powiedzieć – zamruczała. – Po co użalasz się nad sobą? Dlaczego milczysz? Tak jest zawsze po telefonie Marka. No dobrze, jeśli nie chcesz rozmawiać,
to otwórz pudełko pralinek, zjedz połowę czekoladek i wyruszaj tym swoim autkiem prosto przed siebie. Łyk świeżego powietrza na pewno cię orzeźwi. Nie mam ochoty opiekować
się tobą, muszę myśleć o ważniejszych sprawach. – Złożyła wilgotny pocałunek na kostce Joanny. W takich  chwilach nie mogła spokojnie odpoczywać, więc na nowo zaczęła swój
spacer wokół nóg przyjaciółki.

Joanna przykucnęła, pogłaskała kocicę. Dłużej przytrzymała dłoń na futerku. Było miękkie, przyjemne w dotyku.

Mega, zostaniesz w domu – rzekła schylona. – Ja pojadę do  Małgorzaty, a po południu mam spotkanie z Marią. Będziesz na mnie czekać? Będziesz?

Kocica otworzyła szerzej jedno oko, potem drugie.

– Będę, będę. Tylko nie bądź taka ponura.

Ale Joanna myślała już o Marku. Spędziła z nim tyle lat… Czy jest jej łatwiej, kiedy jest sama? Może zacząć żyć jeszcze inaczej. Ma tyle różnych planów, a teraz każdy dzień zaczyna się bez domowych obowiązków, poświęceń i trosk. Ale czy jest szczęśliwa?

Nie wolno rozpamiętywać, analizować, trawić. Wszystko zatrze czas. Zamknie kotkę w domu i pojedzie do Małgorzaty. To  mądra kobieta, przy niej można się odprężyć i odpocząć.

Weszła do pokoju. Powoli rozpinała guziki sukienki, kiedy nagle usłyszała przeraźliwe miauczenie. No tak: zrobiła to, czego kotka nie znosiła. Zamknęła za sobą drzwi, więc Mega nie mogła wejść za nią.

Już, już, niepotrzebnie się pieklisz – powiedziała, wpuszczając kotkę do pokoju. – Wszędzie wścibiasz nos. Wszystko musisz wiedzieć, wszystko widzieć. Potrafisz mnie godzinami
obserwować. Jakby to, co robię, było dla ciebie godne uwagi. Dobrze mnie znasz, nie musisz być przy wszystkim obecna.

Kocica wskoczyła na toaletkę, odsunęła łapką kolczyki, przejrzała się w lustrze i zamruczała.

Och, moja droga, kiedy tego nie widzisz, też cię obserwuję. Rozumiem więcej, niż ty. Sama nie wiesz, co robić. Nie musiałam z tobą długo przebywać, żeby to zrozumieć. Jak można nie cenić naszej przyjaźni, jak można nie opiekować się tobą? Wiesz przecież, że obie musimy się wspomagać.

Joanna machnęła ręką.

Mega, zmykaj z toaletki, przeszkadzasz. Nie miaucz tak
przeraźliwie. Bo cię wyrzucę do kuchni!

Kocica wypięła się w łuk przed lustrem.

Też coś, do kuchni! Kuchnia to miejsce pracy kucharek – zamruczała, ignorując słowa, które przed chwilą usłyszała. – Ja i ty jesteśmy samiczkami. Sa-micz-ka-mi. Ja mam klasę,
ty jesteś tylko ładna i zgrabna. Nie oganiaj się przede mną. Po co wypinasz pupę? Naciągnij na siebie nowe, popielate spodnie. No nie, znów jesteś niezdecydowana, nie wiesz, jaką
bluzkę masz wybrać. Najlepiej wyglądasz w ciemno-czekoladowej. I zmień to rozdeptane, sportowe obuwie. Joanno, dlaczego się tak długo przeglądasz?

A Joanna rozmyślała.  Jadwiga Łada Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 1689

Print Friendly, PDF & Email