W Chicago stwierdzono 203 przypadki zakażenia koronawirusem powiązane z czterodniowym festiwalem muzycznym Lollapalooza, w którym brało udział 385 tys. ludzi – poinformowali w czwartek lokalni urzędnicy ds. zdrowia. Dodali, że nie odnotowano hospitalizacji ani zgonów związanych z wydarzeniem.
– Nie jest to coś niespodziewanego – powiedziała podczas konferencji prasowej dr Allison Arwady z Departamentu Zdrowia Publicznego. – Biorąc pod uwagę setki tysięcy ludzi uczestniczących w Lollapaloozie, spodziewalibyśmy się pewnej liczby przypadków – dodała.
Czterodniowy festiwal muzyczny, który rozpoczął się 29 lipca, przyciągnął do parku w Chicago około 385 tys. ludzi. Jak podaje agencja AP, niektórzy krytykowali pomysł zorganizowania tak dużej imprezy w czasie pandemii. Na nagraniach widać było tłumy na koncertach i tłok w komunikacji publicznej, niewiele osób nosiło maseczki. Burmistrz Lori Lightfoot i inni urzędnicy bronili jednak decyzji, mówiąc, że istnieją protokoły bezpieczeństwa. Uczestnicy festiwalu musieli pokazać dowód szczepienia lub negatywny wynik testu na COVID-19, a urzędnicy miejscy powiedzieli, że około 90 proc. osób było zaszczepionych.
Dr Arwady powiedziała, że wśród zakażonych były osoby, które uzyskały wynik pozytywny po lub w trakcie Lollapaloozy, liczba wykrytych infekcji może więc obejmować osoby, które przyjechały na festiwal z zakażeniem.
Dodała, że miasto nadal bada przypadki infekcji, ale nie spodziewa się, żeby wpłynęło to znacznie na wskaźniki zakażeń. – Gdybyśmy mieli zobaczyć wzrost, widzielibyśmy go w tym momencie – stwierdziła.
Zeszłoroczna edycja festiwalu została odwołana z powodu COVID-19. (PAP)
