Rzadko się nad tym zastanawiamy, ale posiłek to nie tylko smak, ale cała gama doznań sensorycznych wynikających z kolorów, zapachów, konsystencji, kompozycji na talerzu. Dzieci z nadwrażliwością zmysłów mogą czuć się przytłoczone tą kakofonią i w rezultacie jeść bardzo mało i bez urozmaicenia.
Rodzice takich dzieci najczęściej podają im jedzenie, które przede wszystkim zaspokoi głód. By nie toczyć nieustannej walki zaczynają ograniczać się do produktów, które narzuca im dziecko. Dlatego takie dzieci bardzo często mają tzw. beżową dietę, czyli jednolite, nijakie i przewidywalne posiłki.
– Kiedy pytam w przedszkolu, przy jakich posiłkach dzieci biorą dokładki, to prawie zawsze słyszę: makaron z serem, chleb z masłem, ziemniaki, banan – produkty beżowe są neutralne w swym wyglądzie i tym samym bardzo bezpieczne – mówi mgr Joanna Krysiak, neurodydaktyk.
Węch – zmysł, który może przeszkadzać
Może zabrzmi to paradoksalnie, ale zmysł węchu ma większy udział w odczuwaniu smaku niż sam zmysły smaku.
– Bardziej czujemy smak węchem niż samym smakiem. Kiedy mamy zapchany nos, nawet gdy jemy coś aromatycznego, możemy nie poznać smaku. A dzieci, które mają bardzo wrażliwy zmysł smaku i węchu rozpoznają te bodźce znacznie lepiej niż dorośli. Dlatego pamiętajmy, że jeżeli nam coś smakuje, to dla dzieci z nadwrażliwością na zapachy odczucia smaku mogą być zbyt intensywne i nawet doprowadzać do odruchu wymiotnego – zwraca uwagę specjalistka.
Może to prowadzić do trudności społecznych, bo smażone mięso może być przyczyną rezygnacji z posiłku, gdy ktoś je rybę, dziecko nie usiądzie przy tym samym stole, a intensywny zapach zupy mlecznej może sprawić, że dziecko nie będzie chciało wejść do przedszkola.
Pamiętajmy, że węch i smak to zmysły, które chronią nas przed spożyciem czegoś co jest niejadalne (np. popsute). Zdarza się czasem tzw. podwrażliwość węchowa, czyli niezwracanie uwagi na intensywne czy brzydkie zapachy, trudności z rozpoznawaniem zapachów i smaków, łaknienie brzydkich zapachów – może okazać się to niebezpieczne.
– To właśnie te wszystkie przypadki, gdy słyszymy, że dziecko wypiło detergent, czy zjadło plastelinę – powinno to przecież wypluć, ale jego odczuwanie zapachu i smaku jest tak niskie, że nie docierają do niego bodźce, co może być niebezpieczne w skutkach – mówi terapeutka.
Nadwrażliwość dotykowa
Niektóre dzieci reagują nadmiernie czy wręcz przesadnie na dotyk, ich organizm odbiera wszystko jako „za dużo, za bardzo”. Receptory dotykowe, których na naszym ciele jest bardzo wiele (najwięcej w okolicach ust, dłoni i stóp) przekazują do mózgu sygnał, że znajduje się w niebezpieczeństwie. Ciało przechodzi w stan obronny lub ucieczki: dzieci nie chcą czegoś dotknąć, bo daje im to poczucie zagrożenia. Stąd niechęć do nowości, poczucie krzywdy, a nawet zaburzenia mowy.
To stąd u dziecka z nadwrażliwością dotykową przesadzone – w odczuciu innych – reakcje, np. odruch wymiotny na kisiel, niechęć do zbyt zimnej lub zbyt ciepłej zupy, do drapiących pokarmów (np. grzanek, płatków z mlekiem), grudek w jedzeniu. Takie dzieci nie lubią dotykać jedzenia albo boją się próbować nowych produktów.
Nadwrażliwość słuchowa
Kłopoty z jedzeniem może wywoływać także supersłuch. Słyszenie dźwięków, na które inni nie zwracają uwagi, powoduje bowiem, że dziecko będzie unikało niektórych produktów (np. wywołujących chrupanie) lub miejsc, w których jest głośno (np. stołówki). To może powodować, że trudno jest mu jeść w przedszkolu czy restauracji, a wyjścia na urodziny w miejsca publiczne są stresujące i nieprzyjemne.
Zaburzenia posturalne
Kłopoty mogą sprawiać też zaburzenia posturalne, czyli trudności z właściwą stabilizacją ciała podczas spoczynku lub ruchu. Przejawia się to słabą równowagą, nieprawidłowym napięciem mięśniowym, nieadekwatną kontrolą ruchu. Choć na pierwszy rzut oka nie ma to nic wspólnego z jedzeniem, okazuje się, że dla prawidłowego gryzienia i odżywiania się ma to znaczenie.
O prawidłowej pozycji siedzącej mówimy, gdy pośladki przylegają do krzesła, całe stopy znajdują się na ziemi i całe łokcie, a nie tylko przedramiona – na stole. Plecy i szyja powinny być proste. To wszystko jest ważne, bo stabilne oparcie na podłodze powoduje odpowiednie napięcie mięśniowe w całym ciele. Tymczasem wiele dzieci ma trudności z siedzeniem przy stole: wiercą się, kołyszą na krześle, siadają na swoich nogach i dopiero wtedy czują się dostabilizowane – w ten sposób budują sobie odpowiednie napięcie, które idzie przez całe ciało.
– Dlatego tak ważne jest, żeby stoliki były dostosowane do wysokości dziecka, tak, aby stopy mogły stabilnie opierać się o podłogę, żeby nie dyndały w powietrzu. Dotyczy to także maluszków, które sadzamy w krzesełku do karmienia bez oparcia na stopy. Często to dlatego dziecko nie jest w stanie zbyt długo wysiedzieć przy jedzeniu. Kolejnym błędem jest mówienie: „zdejmij łokcie ze stołu” – tymczasem odpowiednie napięcie mięśniowe, ustabilizowane ciało sprawia, że mamy więcej siły w żwaczach, co ma ogromne znaczenie dla gryzienia – wyjaśnia specjalistka.
I zwraca uwagę, że to może mieć znaczenie w tak prozaicznych rzeczach jak jedzenie skórek od chleba, których dzieci często unikają. A często wystarczy przed jedzeniem zrobić kilka ćwiczeń posturalnych albo zadbać o właściwą postawę dzieci i problemy z jedzeniem mogą zniknąć.
To także dlatego chętniej jemy po sporcie – bo mięśnie posturalne są dobodźcowane, a małe mięśnie mają więcej siły, by poradzić sobie z gryzieniem. Gdy dziecko ma trudności z koordynacją ciała i rozplanowaniem ruchów jedzenie staje się skomplikowaną czynnością.
Dorośli nie myślą o tym w ten sposób, ale sekwencje ruchów i aktywizacja wielu różnych systemów do pracy – samo przełykanie – jest bardzo skomplikowaną czynnością i dlatego niektóre dzieci mogą mieć z tym trudności.
Biorąc pod uwagę te wszystkie trudności warto zrozumieć, że odmawiając jedzenia dziecko nie robi nam na złość i jest to dla niego tak samo nieprzyjemne.
Fobia żywieniowa
Wielu rodziców, których dziecko jest niejadkiem, liczy na to, że jak maluch pójdzie do przedszkola coś się w tej kwestii odmieni. Jednak nie zawsze tak jest – zdarza się wręcz, że jest jeszcze gorzej.
Pamiętajmy, że zupa pomidorowa w domu, u babci czy w przedszkolu to zupełnie inna zupa.
– Nie patrzmy na rodzaj zupy, tylko jak wiele je może różnić. Z ryżem lub z makaronem, zabielana lub nie, z warzywami lub wywar, a może krem tylko z grzankami… im więcej zmiennych, tym więcej ryzyka. Spójrzmy na posiłek oczami dziecka. Wtedy łatwiej o zrozumienie i dobry początek dalszych zmian – radzi psychodietetyk Małgorzata Talaga-Duma, autorka bloga jedzzglowa.pl
Ale warto też zwrócić uwagę na fakt, że odmowa jedzenia w grupie też jest trudna. Bo fizjologiczne zaczynają się dziać procesy związane z jedzeniem: zaczynają pracować ślinianki, organizm przygotowuje się do trawienia.
Trudności z jedzeniem to często po prostu etap rozwoju, ale lepiej być czujnym.
– Musimy pamiętać, że nadwrażliwość sensoryczna, czyli reakcja na bodziec, który dla dziecka jest trudny, zawsze jest tak samo intensywny i jeżeli się nad nim nie pracuje nie będzie się zmniejszać: będzie dla dziecka tak samo stresująca, tak samo nieprzyjemna i ciężka do zniesienia – podkreśla Joanna Krysiak.
Odmawianie jedzenia to komunikat
Dziecko ma silny instynkt przetrwania, a jego warunkiem jest jedzenie. Jeśli odmawia, należy zastanowić się, co komunikuje i przyjrzeć się relacjom w rodzinie. Może jest zbyt dużo napięcia? Może to rozpaczliwa, jedyna dostępna dziecku forma zwrócenia na siebie uwagi? Może boryka się z nadwrażliwością zmysłową?
Niezależnie od tego warto zadbać o pewne kwestie. Na przykład schematy dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Niezmienność sposobu podania, ściśle określone połączenia sprawiają, że dzieci są pewniejsze tego, co doświadczają. To dlatego dziecko często nie chce poznawać nowych smaków i bez naszego wsparcia nic się nie zmieni.
Zdziwienie dorosłych budzi często fakt, że dziecko odrzuca produkty, które już zna. Zwróćmy jednak uwagę, że często są to warzywa czy owoce, które cechują się dużą zmiennością , np. jabłko może zaskoczyć na różne sposoby: może być większe lub mniejsze, twarde lub mniej twarde, kwaśne lub słodkie. Trudno przewidzieć, jakie będzie, dlatego maluch woli odmówić. Aby unikać takich sytuacji, dziecko musi więcej doświadczać.
– Dlatego tak ważne jest, żebyśmy nie skupiali się na ilości pokarmu, jaką dziecko zje, tylko na jego bezpośrednim kontakcie z jedzeniem. Pamiętajmy, że ten proces zaczyna się w momencie, gdy zapraszamy dziecko do kuchni. Kontakt z produktami, które dzisiaj wzbudzają lęk i niepewność sprawi, że prędzej czy później ono otworzy się na nowości. Natomiast brak doświadczeń w okresie fobii żywieniowej pogłębia problem – mówi psychodietetyk.
Założenie „moje dziecko jest niejadkiem” może zatuszować różne problemy. Warto zrozumieć, że każde dziecko chce jeść, bo to naturalny instynkt przetrwania, więc jeśli nie chce, to albo czegoś się boi, albo nie potrafi, albo emocje jakich doświadcza z jedzeniem są dla niego zbyt trudne. Nie zapominajmy, że każde zachowanie dziecka jest jakimś komunikatem dla nas.
Nie namawiaj do jedzenia
Gdy dziecko widzi nowy produkt i słyszy „spróbuj” poziom jego lęku wzrasta, a to skłania go do unikania zagrożenia. My tłumaczymy mu, że to wartości odżywcze, że wszyscy jedzą, że kiedyś już to jadło, a ono nie potrafi skupić się na tym produkcie, tylko kombinuje jak uniknąć zagrożenia. Dlatego w myśl zasady: im mniejszy lęk, tym większa odwaga, warto najpierw dziecko zainteresować nowym produktem, dać mu go poobserwować, poczekać, aż będzie gotowe na odkrywanie nowych smaków, nowych produktów. Jeżeli widzimy, że przy stole sytuacja związana z jedzeniem kumuluje negatywne emocje bierzemy dziecko do kuchni, na zakupy, na zabawę, w której poczuje się rozluźnione, a wtedy może doświadczać jedzenia w zupełnie inny sposób.
– Warto być uważnym na sygnały, które dostajemy – jeżeli odbierając dziecko z placówki rodzic słyszy, że dziecko zjadło, a ono nie chce o tym mówić, zastanówmy się jak ono się z tym czuło, czy to było w zgodzie z nim, czy nie było tam przypadkiem jakiejś presji, która dla nas może być niewinna, ale dla dziecka może zakończyć się traumą i niechęcią do tego produktu w przyszłości – mówi psycholożka.
Uwaga! – nie chwalmy dziecka za to że zjadło, ale za to, że zrobiło coś, czego wcześniej nie robiło – wzmacniamy wtedy poczucie wartości i skuteczności. Głód, można zaspokoić po powrocie do domu, ale emocje związane z tym że „nie jestem taki jak inne dzieci” trudno wymazać.
Na co zwrócić uwagę, żeby dziecko nie „grymasiło”?
- Zadbaj o atmosferę przy stole – zupełnie inaczej smakuje jedzenie w atmosferze akceptacji, gdy dobrze się z kimś czujemy, gdy biesiadujemy z przyjaciółmi, a zupełnie inaczej, gdy nie czujemy się do końca swobodnie i komfortowo.
- Unikaj presji czy naciskania – nie mów: „Wszyscy muszą zjeść, nic nie można zostawiać zostawić na talerzu, za mało zjadłeś, zjedz jeszcze”.
- Zachowaj spokój – pamiętaj, że emocje mogą wspierać, albo wręcz przeciwnie. Gdy nasze złe emocje przechodzą na dziecko, ono blokuje się, zamyka, i chce jak najszybciej zakończyć ten moment.
- Pamiętaj, że czym innym jest chęć, a czym innym gotowość do jedzenia, dlatego nie mów: „Przecież zrobiłam to, o to prosiłeś”. Daj dziecku chwilę na akceptację nowej sytuacji. Jeśli twoje oczekiwania będą zbyt duże i zaczniesz je namawiać: „Spróbuj, weź chociaż jeden kęs” – może być to odebrane jako forma presji.
- Zachęcaj, ale pamiętaj, że próbowanie nie zawsze oznacza od razu zjedzenie. W przypadku nadwrażliwości liczy się każdy krok do przodu, dlatego nie atakuj od razu („chcesz spróbować?”). Kubki smakowe wokół ust są bardzo wrażliwe i poznanie smaku np. poprzez polizanie może wystarczyć na pierwszy etap. Zainteresuj dziecko produktem lub potrawą: daj powąchać, opowiedz z czym ten smak może mu się kojarzyć.
- Niweluj nadmiar wrażeń sensorycznych – oświetlenie, dźwięki, zapachy,
- Zadbaj o spokojną i przyjemną atmosferę,
- Stopniowo zwiększaj podczas jedzenia ilość bodźców dotykowych (dotykanie, zgniatanie, ściskanie, miażdżenie)
- Podawaj pokarmy o różnych fakturach, smakach i zapachach; pozwól dotknąć, polizać, powąchać jedzenie (można mieszać tekstury, kolory, konsystencje, zapachy i smaki, aby oddziaływać na sferę oralną dziecka);
- Nie podawaj dziecku dużych porcji jedzenia – zbyt duża może wywołać reakcję obronną i wycofania (odmowa jedzenia).
- Stopniowo doprawiaj potrawy, aby były bardziej wyraziste;
- Podawaj jedzenie w kawałkach, niezmielone, z grudkami aby dziecko było zmuszone do gryzienia i angażowało całą jamę ustną.
Jak zachęcić dziecko do jedzenia?
- Jedz przy dziecku – obserwowanie bliskich w takiej sytuacji to dla niego cenne lekcje.
- Nie zadawaj pytań w stylu: „Co byś zjadł?” – dla dziecka to może być zbyt trudne. Lepiej dać wybór między dwoma potrawami.
- Zmieniaj temperaturę posiłków (to samo danie może być zarówno zimne jak i ciepłe, a smak, kolor i faktura różnić się będą w zależności od temperatury i sposobu podania);
- Pozwól dziecku bawić się jedzeniem, bo w ten sposób poznaje nowe produkty i oswaja z nimi.
- Buduj pozytywne doświadczenia: bawi się w sklep, w restaurację, ale nie dawaj gotowych rozwiązań – nie przygotowuj mu kanapek w kształcie rybki, ale daj foremki, żeby samo sobie wykroiło kanapeczkę.
- Korzystaj ze świąt kulinarnych (kalendarz świąt nietypowych) – świętuj np. dzień makaronu: kup makarony w różnych kolorach i kształtach, pokaż jak zrobić makaron z cukinii. W światowy dzień soku wyciskajcie razem soki z różnych owoców i warzyw.
- Zaciekawiaj: razem sprawdzajcie np., jak wyglądają owoce w środku, co dzieje się z białkiem podczas zgniatania.
- W zależności od wieku dzieci pokaż jak zmienia się jedzenie pod wpływem obróbki: gotowania, smażenia.
- Buduj pozytywną otoczkę wokół samego tematu jedzenia: pokaż, że przyrządzanie jedzenia dla bliskich jest przyjemne, podobnie jak wspólne posiłki.
- Bawcie się jedzeniem: przygotuj produkty o różnej konsystencji (dmuchany ryż, kolorowy makaron, masę śmietankową, serek, mąkę), pozwól dziecku mieszać i dotykać, poznawać zapachy i konsystencje. Wykorzystaj naturalne składniki jako mieszadełka (marchewki) czy pędzle (pory).