W Danii minął pierwszy dzień bez ograniczeń epidemicznych, mimo rekordowych wskaźników zakażeń wariantem Omikron. Młodzi Duńczycy cieszą się ze zniesienia restrykcji, a osoby starsze wciąż obawiają się, że Covid-19 może zagrozić ich zdrowiu.
– Wspaniale jest znów widzieć twarze ludzi, a przede wszystkim uśmiechy – mówi z zadowoleniem Marie, siedząca z koleżanką w kawiarni przy kopenhaskim deptaku Stroget. Studentka opowiada, że, „gdy pierwszy raz po zniesieniu obostrzeń weszła do sklepu bez maseczki, to instynktownie wydawało jej się, że robi błąd, a obsługa za chwilę zwróci jej uwagę”. – Muszę na nowo uczyć się żyć, na przykład zadbać o makijaż – śmieje się.
Na to nowe życie wielu młodych mieszkańców Kopenhagi ma już konkretne plany. – W weekend chcemy ze znajomymi wybrać się do pubu, na pewno zorganizuję zaległe urodziny, chcę też nareszcie wyjechać na przekładane od dwóch lat wakacje w Tajlandii – wylicza pracujący jako doradca bankowy Peter.
Maria w kawiarni przy Stroget rozkoszuje się „chwilą normalności”. – Nie wiadomo, czy za jakiś czas nie powrócą restrykcje, tak jak już to miało miejsce – zastanawia się.
Jesienią ubiegłego roku rząd Danii przywrócił część środków kontroli infekcji, a w grudniu mocno je zaostrzył w związku z szybkim rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron.
Peter popiera decyzję rządu o zniesieniu z początkiem lutego wszystkich restrykcji. – Skoro nasze społeczeństwo jest jednym z najlepiej wyszczepionych na świecie, to brak ograniczeń wydaje się sensowny. Sprawdzanie certyfikatów covidowych to była strata czasu, gdyż wszyscy i tak już je mieli – uważa.
Czy nie obawia się zakażenia koronawirusem? – Tak, ale wirus nie jest już tak groźny jak na początku pandemii – mówi. Marie twierdzi, że mimo wszystko „będzie ostrożna”, choć maseczki dobrowolnie nie będzie już nosić.
Dla pracującej w gastronomii Cecilie zniesienie restrykcji to szansa na zwiększenie etatu. – W mojej restauracji ograniczenie sprzedaży alkoholu spowodowało mniejsze zapotrzebowanie na dania z kuchni. Na razie jestem ostrożną optymistką, czekamy na powrót turystów – stwierdza.
Dania zniosła również wymóg posiadania negatywnego testu na COVID-19 na granicy. W dawnej stolicy Królestwa Danii w Roskilde pod Kopenhagą w Muzeum Łodzi Wikingów z początkiem lutego spotkać można jedynie pojedynczych turystów z zagranicy. – U nas we Włoszech maseczki wciąż są wymagane, a tu nareszcie mogę odetchnąć – cieszy się Chiara, która zwiedzała muzeum bez zasłaniania nosa i ust.
Na kopenhaski Stroget wciąż jeszcze nie powrócili goście z zagranicy, na deptaku nie widać również zbyt wielu starszych ludzi. W pobliskim sklepie spożywczym zakupy w maseczce robi będąca na emeryturze Dorrit. – Cieszę się z radości innych, sama jednak mam obawy. Czytałam, że Dania otwiera się jako pierwsza w Europie. Nie wiem, jak zakończy się ten eksperyment – martwi się.
Duńskie władze, znosząc restrykcje, podkreśliły konieczność unikania tłumów i zachowywania odstępów przez osoby starsze oraz mające mniejszą odporność. Maseczki wciąż są zalecane w szpitalach oraz domach opieki.
O tym, że dla Duńczyków zniesienie obostrzeń nie oznacza końca pandemii wskazuje prof. Michael Bang Petersen, politolog z Uniwersytetu w Aarhus, szef projektu Hope, monitorującego zachowanie społeczeństwa podczas epidemii COVID-19. – Oczywiście młodzież będzie odwiedzać kluby nocne i bary, ale nie spodziewam się wielkiego społecznego festiwalu radości – podkreśla Petersen.
Jak dodaje, „wśród ludzi, również młodych, wzrosło osobiste doświadczenie związane z infekcją COVID-19”. – Niemal każdy zna kogoś, kto zachorował albo sam przechorował – zauważa.
Z badań przeprowadzonych dla TV2 wynika, że wciąż 28 proc. Duńczyków jest zaniepokojona rozwojem pandemii COVID-19.
Dyrektor Duńskiej Rady ds. Zdrowia Soren Bromstron w udzielonym w środę wywiadzie gazecie „Politiken” stwierdził, że „z optymizmem patrzy w przyszłość, biorąc pod uwagę niewielką liczbę, ok. 30, pacjentów z COVID-19 na oddziałach intensywnej terapii”. – Ryzykujemy jednak powrotem fali infekcji jesienią oraz zimą. Musimy być na to przygotowani, śledząc warianty oraz badając odporność społeczeństwa – powiedział Bromstron.
Według eksperta „niewykluczone, że COVID-19 będzie chorobą sezonową, zimową”. – Wówczas każdego roku czekać nas będą szczepienia – wskazał.