„Sto lat Piotrze!” czyli pięćdziesiątka kabareciarza

„Sto lat Piotrze!” czyli pięćdziesiątka kabareciarza
Fot. Adminstrator

”Bierze się do tego celu
Tęgiego, starego pryka,
Sadza się go na fotelu
I siarczyście się go ”tyka”.

Odmiany wszak prawa znacie,
Trudności nie będzie zatem;
Więc: jubilat, jubilacie,
Jubilata, z jubilatem…”
***

Było gromkie „Sto lat!”, duży tort urodzinowy, prezenty dla jubilata oraz szacowni goście, a przede wszystkim ponad cztery godziny znakomitej zabawy – znane kabarety rozbawiały do łez publiczność zgromadzoną licznie na Dziedzińcu Muzeum Archeologiczno-Historycznego. Pretekstem do wielkiego święta wesołości były pięćdziesiąte urodziny popularnego i lubianego prezentera kabaretów – Piotra Bałtroczyka. Urodziny będą tak naprawdę dopiero w październiku, ale jubileuszowe obchody, jak widać, zaczęły się w sierpniu, podczas „Zamkowej nocy z kabaretem” na 15. Elbląskich Nocach – Festiwalu Piosenki Wartościowej.  

Jubilat: Piotr Bałtroczyk
Goście Jubilata: Olga Bończyk, Katarzyna Zielińska, Katarzyna Żak, Grupa MoCarta, Kabaret Łowcy.B, Kabaret Nowaki, Zespół muzyczny „The Jobers“, Grupa wokalna „Szalone“ z Elbląga.

Podwójny jubileusz, czyli piętnastolecie Festiwalu oraz pięćdziesiąte urodziny Piotra Bałtroczyka. Połączenie dobrego humoru, muzyki poważnej i rozrywkowej, w reżyserii znakomitego reżysera i tekściarza Krzysztofa Jaślara na pewno na długo zapadnie w pamięć publiczności.

Na tegorocznym koncercie „Pierwsza Pięćdziesiątka czyli benefis Piotra Bałtroczyka”, na Dziedzińcu Muzeum Archeologiczno-Historycznego oprócz jubilata Piotra Bałtroczyka wystąpili: Grupa MoCarta, Łowcy. B., kabaret Nowaki, Olga Bończyk, Katarzyna Zielińska, Katarzyna Żak a także zespół „The Jobers” oraz grupa wokalna „Szalone” z Elbląga.
Jako pierwsze na scenie pojawiły się dziewczęta z elbląskiego zespołu „Szalone”, które zaśpiewały znany wszystkim przebój „Wesołe jest życie staruszka”, po czym na scenie pojawił się i zasiadł na specjalnie przygotowanym, udekorowanym lurem fotelu, sam jubilat Piotr Bałtroczyk, tym razem nie jako prowadzący lecz przyjmujący zaszczyty. Przyjmował zatem kolejnych gości, życzenia oraz prezenty, często niekonwencjonalne: wiadro węgla, plakat z podobizną twarzy pana Piotra ale z sylwetką Rambo, czy znaną wszystkim bywalcom szpitali – kaczkę. Wśród podarunków znalazły się także żółte bamboszki, wino słynnej już marki Mamrot oraz parasolka.

Zaszczyt zapowiadania kolejnych występów przypadł Grupie MoCarta, która na scenie pojawiła się jako druga i swoim żywym występem rozbawiła elbląską publiczność. Kolejny raz okazało się, że połączenie dobrego humoru oraz muzyki poważnej może rozbawić publiczność do łez. Czterech muzyków we frakach powracało na scenę jeszcze kilkakrotnie, zapowiadając śpiewająco kolejnych gości szacownego jubilata.

Podarowaniem żółtych bamboszków, wiadra węgla, pięćdziesięciu złotych na pięćdziesiąte urodziny oraz obietnicą umycia samochodu przy kolejnym jubileuszu, swój występ rozpoczęli Łowcy.B.
Sześciu mężczyzn, w charakterystycznych dla siebie strojach i znanym wszystkim sposobem, który przyprawiał publiczność o spazmy śmiechu, przeprowadzili tajną akcję szpiegowską,  polegającą na „filowaniu” jednej z agentek zasiadającej na widowni. Jak się później okazało, Mariusz Kałamaga nie zrozumiał żargonu szpiegowskiego i na hasło „filowanie” zaczął śpiewać „Jest już ciemno”.
Kolejne dwa skecze tej formacji to odprawa żołnierzy jednostki specjalnej wśród których, każdy był specjalistą w innej dziedzinie oraz skecz pokazujący reakcje matki na pytanie wysłanego po zakupy syna, który nie zdając sobie sprawy, że ma kupić koperek, głowił się, czy ów szczypior ma być gruby czy drobny.

Następne ponad pół godziny na scenie królowała piosenka kabaretowa w wykonaniu Katarzyny Zielińskiej, Olgi Bończyk i Katarzyny Żak.

Po nich na scenie pojawił się kabaret Nowaki, który w prezencie przyniósł jubilatowi polską Monroe oraz skecz ukazujący. jak to kobieta szykując się do wyjścia, potrafi najpierw wyprowadzić z równowagi mężczyznę a później przyprawić go o niebywałe zaskoczenie, zakończone „trzema minutami” w sypialni.
Elblążanie mogli również zobaczyć scenkę nawiązującą do opiekunów kolonijnych i alkoholu skonfiskowanego uczniom z pokoi, który doprowadził z pozoru spokojną nauczycielkę polskiego do stanu, w którym przeobraziła się w „demona towarzystwa”.

Na zakończenie koncertu przed elbląską publicznością wystąpił sam jubilat, który przedstawił anegdoty z życia mężczyzny w pewnym wieku, a także wieśniaka, weterynarza i gwiazdora. Publiczność, Chociaż monolog pana Piotra składał się z anegdot znanych już sympatykom kabaretów, to elbląska publiczność ocierała łzy ze śmiechu.  

Ostatnim punktem niedzielnego spotkania na Podzamczu była degustacja olbrzymiego tortu urodzinowego, na którym widniał napis: ”Bałtroczykowi Naród” :). Każdy miał też możliwość zrobienia sobie zdjęcia z Piotrem Bałtroczykiem oraz osobistego złożenia mu życzeń.

– Jestem bardzo zadowolony z tegorocznej odsłony Elbląskich Nocy. Obrana przez nas formuła, aby każdego dnia zaprezentować coś innego, spotkała się z aprobatą elblążan. Bardzo mnie to cieszy – mówił nam tuż po zakończeniu Antoni Czyżyk, dyrektor CSE Światowid, który jest organizatorem Nocy. – Bardzo bym chciał, aby w przyszłym roku było równie ciekawie i różnorodnie, lecz wszystko będzie zależało od finansów – dodał dyrektor.

– Bawiłam się super, a każdy dzień był inną ulga dla duszy – podziela opinię dyrektora Czyżyka pani Janina Sączek.fanka Festiwalu. Brawa dla organizatorów – mówiła nam po zakończeniu kabaretonu, która nie opuściła żadnego z kolejnych przedstawień tegorocznych Elbląskich Nocy.
Podobnych opinii po tegorocznych Nocach jest więcej. Pokazuje to, że elblążanie pomimo cen biletów, które do tanich nie należały, potrafią i chcą się bawić.

***

Tadeusz Boy – Żeleński

KRAKOWSKI JUBILEUSZ

Nie wiem, który to nasz przodek,
W przydługi ponoć karnawał,
Gdy wyczerpał wszelki środek,
Skąd wziąć jaki świeży kawał,

Wnet, po formy dążąc nowe,
Chwycił kpiarstwa kaduceusz,
Skrobnął się nim mocno w głowę
I wymyślił – jubileusz.

Przyjęła się ta zabawa,
Jako że w niej leży sposób,
Co każdemu daje prawa
Kpić z najszanowniejszych osób;

Lecz że wszystko mija w świecie
(Niech go jasny piorun trzaśnie!)
I zdarzyć się może przecie,
Że tradycja ta wygaśnie.

Podam tu więc przepis cały,
By wszedł do krakowskich kronik,
Na ten jubel tak wspaniały,
Jak ”rękawka” lub ”lajkonik”.

Bierze się do tego celu
Tęgiego, starego pryka,
Sadza się go na fotelu
I siarczyście się go ”tyka”.

Odmiany wszak prawa znacie,
Trudności nie będzie zatem;
Więc: jubilat, jubilacie,
Jubilata, z jubilatem…

Publiczności zastęp liczny
Hurmem obsiada galerią,
A cały ten obchód śliczny
Sam pacjent bierze na serio.

Wstaje rzędem człek niektóry,
Kogo tam zaswędzi ozór,
I wygłasza srogie bzdury
W uroczysty dmąc je pozór.

Brzmi powaga w każdym słowie,
Choć od śmiechu drgają rzęsy:
O, bo myśmy tu w Krakowie
Wszystko straszne sans rire pęsy.*

Reszta słucha, oczy mruży
Kpiąc po trosze sobie z pryka,
I z tego, który bajdurzy,
I z tego, który to łyka.

”Z uwielbienia pełnym łonem
Stawiam tu, czcigodny panie,
Z sercem… te… tak przepełnionem,
Że mi ledwo tchu już stanie.

Twe zasługi są tak duże,
Żeby trzeba, jakiem szczery,
Ryć… te… spiżem… na marmurze…
(po cichu: cztery litery).

Twoje słowa mądre, wieszcze,
Żyć w narodzie będą święcie
I prrrrawnuki nasze jeszcze
Mieć je będą… (cicho: w pięcie).

Więc, gdy zasług jubilata
Żaden czasu grom nie zetrze,
Niech nam jeszcze długie lata…
(po cichu: psuje powietrze)…”

Coś tam jeszcze mówca bąka,
Orkiestra kropi fanfarę,
A jubilat głośno siąka,
Łez rozkoszy roniąc parę.

Magnificus się podnosi
(Przypadkowo ginekolog)
I znów z innej beczki głosi
Lapidarny swój nekrolog.

Myśli wątku nie rozprasza,
Ale skupia w treść ogólną:
”Panie… ten… ojczyzna nasza…
Jest nam wszystkim… matką wspólną…

Ona poi nas swym mlekiem
I karmi niby dziecinę,
Zanim stanie się człowiekiem…
Przez swą… panie… pępowinę…

Znak to niskiej, podłej duszy,
Narodowym to występkiem,
Gdy kto związki… panie… kruszy
Z tym matczynym… panie… pępkiem…

I choć wrogie siły czasem
Sznur pępkowy… panie… przedrą…”
(Cóż, u diabła, z tym kutasem! –
Jak powiada stary Fredro…)

Et caetera, et caetera,
Jeden gada, drugi gada,
”…Praca żmudna, ciężka, szczera…”
(Sam jubilat odpowiada.)

I tak dalej, i tak dalej,
Coraz cieplej, cora parniej,
W końcu obiad w dużej sali:
Barszczyk, łosoś, comber sarni.

Znów podają jubilata
W różnych sosach na patelni,
Znów się każdy głąb z nim brata,
Kpiąc zeń coraz to bezczelniej.

Aż wreszcie, dobrze już rano,
Gdy wyssą wszystkie likwory
I każdy pałę zawianą,
A brzuch ma od śmiechu chory,

Pacjenta odwożą do dom,
Gdzie w pierzynie ciepłej legnie,
Nim ku nowym takim godom
Znowu latek dziesięć zbiegnie;

A ci szelmy krakowianie,
Dalej sobie łamią głowy,
Komu by tu wyrżnąć – panie –
Kawał ”jubileuszowy”.
—————-
*pince sans rire – francuskie wyrażenie oznaczające cichego kpiarza [Przyp. Boya]
  RS Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 7333

Print Friendly, PDF & Email