Niemcy: Śledztwo w sprawie lidera ruchów antyszczepionkowych i neonazistowskich

Niemcy: Śledztwo w sprawie lidera ruchów antyszczepionkowych i neonazistowskich
Fot. Pixabay

W sprawie Attili Hildmanna – jednego z liderów niemieckiego ruchu antyszczepionkowego, związanego z organizacjami neonazistowskimi i antysemickimi – toczy się kilka postępowań. Jego były współpracownik Kai Enderes ujawnił właśnie szczegóły przestępstw Hildmanna – relacjonuje „Spiegel”.

Toczy się sprawa przeciw 32-letniej kobiecie Efstathi M., administratorce IT w berlińskiej prokuraturze, sprzyjającej ruchowi antyszczepionkowców, która przekazywała informacje Hildmannowi. Postawiono jej zarzuty ujawnienia tajemnic służbowych i utrudniania pracy organom ścigania.

Kobieta przekazała mu m.in. informację o wydaniu nakazu jego aresztowania, co pozwoliło mu uciec do Turcji, gdzie przebywa do dziś.

– W berlińskim sądownictwie nigdy nie było podobnej sprawy – skomentował na Twitterze Dirk Berendt, senator odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości w Berlinie.

40-letni Hildmann to obywatel Niemiec o tureckich korzeniach. Stał się znany jako szef wegańskiej restauracji i autor książek kulinarnych. W czasie pandemii jego poglądy zaczęły się jednak radykalizować, w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy był oskarżany m.in. o podżeganie do przemocy w związku z demonstracjami ruchu antyszczepionkowców.

Kontrowersje budzą też jego wpisy w internecie i nawoływanie do nienawiści. – W komunikatorze Telegram publikował codziennie nawet po kilkanaście postów, momentami docierając do ponad 100 tys. obserwujących – podkreśla „Spiegel”. – Hildmann jako „skrajnie prawicowy przywódca fanów teorii spiskowych, odrzucających nie tylko szczepienia i istnienie pandemii, ale też „reżim RFN”, brał udział w demonstracjach koronasceptyków przed Bundestagiem.

Od lipca 2020 blisko współpracował z nim 22-letni Enderes, specjalista IT, który jako jedyna zaufana osoba towarzyszył mu podczas ucieczki do Turcji. Teraz jednak zdecydował się opowiedzieć szczegółowo o ich współpracy.

– Śledztwo przeciw Hildmannowi jest częścią szeroko zakrojonych działań przeciwko prawicowym ekstremistom – zaznacza „Spiegel”, powołując się na dokumenty „ujawniające nieznane strony niegdyś odnoszącego sukcesy kucharza i autora, dostarczające wyjaśnień, dlaczego stał się tak skrajnie radykalny”.

Hildmann był „odnoszącą wielkie sukcesy postacią w środowisku wegan”, a w 2012 roku jego książka z wegańskimi przepisami została książką kucharską roku. Mimo sukcesów, jeszcze przed pandemią miał kłopoty finansowe i „długi sięgające setek tysięcy euro”. Kilkakrotnie wchodził w konflikt z urzędnikami, policją i prawem (skazano go m.in. za stawianie oporu komornikom). – Podczas pandemii Hildmann w końcu całkowicie odpłynął, sprzymierzył się z antysemitami i neonazistami, zostając ich czołowym orędownikiem – pisze „Spiegel”.

Hildmann twierdzi, że jego zaległe płatności „były drobnymi sprawami”, a problemy spotykały go dlatego, że „mówił prawdę o pandemii, która jest wielkim oszustwem”. Twierdzi, że „niedługo zabraknie mu klientów, ponieważ obecnie prowadzone są masowe mordy za pomocą strzykawek”. Hitlera uznał za „błogosławieństwo dla Niemiec, w porównaniu z (kanclerz Angelą) Merkel”. Otwarcie głosił też poglądy antysemickie.

Kiedy zaczęły interesować nim organy ścigania, nawiązał kontakt z prawnikiem Wolframem Nahrathem, znanym ze skrajnie prawicowych sympatii. Adwokat i jego klient „w wiadomościach na Telegramie wymieniali poglądy na temat konieczności utrzymania czystości niemieckiej krwi”. Hildmann we wpisach głosił swoje „radykalne tezy, (…) otwarcie przedstawiając antysemickie poglądy i gloryfikujące Hitlera w wiadomościach i rozmowach”.

Zwolenników Hildmanna można było znaleźć nie tylko w zamkniętych grupach internetowych i na demonstracjach. Miał też sojusznika w szeregach wymiaru sprawiedliwości, który zgłosił się sam za pośrednictwem Telegrama. – Dzień dobry, skompletowałem dla ciebie to, co zostało zarejestrowane w prokuraturach – napisał informator.

Były tam numery toczących się postępowań przeciwko Hildmannowi w Cottbus, Berlinie i Dreźnie, zrzuty ekranu oraz nazwisko śledczego. Kiedy więc sędzia sądu okręgowego w Tiergarten (Berlin) wydał nakaz aresztowania, Hildmann wiedział o tym wcześniej za sprawą swego informatora. Śledczy początkowo podejrzewali, że informacje przekazuje ktoś z urzędników sądowych. Wiadomo jednak teraz, że informatorką Hildmanna była Efstathi M.

Hildmann, który ma podwójne obywatelstwo (niemieckie i tureckie), twierdzi, że nie chce wracać do Niemiec, bo tam „nie miałby sprawiedliwego procesu” i „jest prześladowany jako dysydent polityczny”.

Do Niemiec wrócił towarzyszący mu przez ponad rok Enderes, który przekonuje, że Hildmann „to megaloman oderwany od rzeczywistości, prawicowy radykał (…) zafascynowany Hitlerem”. Decyzja Enderesa o przekazaniu informacji na jego temat władzom „dojrzała w nim po tym, jak odkrył w komórce Hildmanna coraz więcej zdjęć Hitlera”. Jak zadeklarował podczas wywiadu ze Spieglem, „jego celem jest doprowadzenie Hildmanna do więzienia, (gdyż) ten człowiek nie jest bezpieczny dla społeczeństwa”.

Marzena Szulc (PAP)
Print Friendly, PDF & Email