Zwierzęta czują więcej niż nam się wydaje

Animowany film krótkometrażowy „Pip” jest historią małego psa z wielkim marzeniem o staniu się psem przewodnikiem. Czy piesek ma to, czego potrzeba? Kompozytorka muzyki do tej opowieści, Magdalena Garbecka, opowiada nam o przekazywaniu emocji i procesie twórczym.

Elblążanka ukończyła studia z zakresu rytmiki i kompozycji na Akademii Muzycznej w Gdańsku. Wcześniej uczęszczała do elbląskiej szkoły muzycznej i w tym mieście się wychowała. Dziś bierze udział w koncertach, w trakcie których grane są między innymi jej utwory. Dzięki nim może wpływać na emocje odbiorców.

Skąd wzięła się inicjatywa skomponowania muzyki do tego konkretnego filmu?

Była to moja forma zaliczenia zajęć, na których komponujemy muzykę filmową i teatralną. Szukałam odpowiedniego filmu, stworzyłam specjalnie pod to listę animacji, do których chciałabym tworzyć. Ta historia szczególnie mnie wzruszyła, więc postanowiłam, że do niej napiszę swoją własną wersję ścieżki dźwiękowej.

Jak przebiegał proces twórczy? Ile było czasu, żeby skomponować muzykę?

Miałam czas w ciągu całego semestru, tak więc kilka miesięcy. A zaczęłam od tego, że podzieliłam film na części i każdej z nich przypisałam odpowiedni nastrój. Przykładowo na początku była scena, kiedy psy wbiegały na akademię, więc przypisałam tej sytuacji radość, która trwała około 20 sekund. Później improwizowałam na pianinie i szukałam brzmień odpowiadających charakterowi całego filmu, później kawałkom. Próbowałam różnych rozwiązań, szukałam jakiegoś tematu przewodniego, a na koniec zapisałam swoje pomysły i zaaranżowałam utwór na orkiestrę.

A skąd czerpałaś inspirację?

Myślę, że wszystkie filmy i animacje, które widziałam do tej pory, były dla mnie inspiracją. Jako że jestem szczególną fanką animacji i filmów Disneya oraz podobnych produkcji, to cała ta muzyka, która towarzyszyła mi przez wszystkie lata doświadczeń miała wpływ na moje muzyczne myślenie.

Tak więc spodobało się to Tobie. Było to coś innego niż typowe komponowanie?

Zdecydowanie tak, bardzo lubię tworzyć muzykę do filmu. Tak jak wspomniałam – mamy specjalny przedmiot, na którym przygotowujemy się do tego, na co mamy zwrócić uwagę: jaka ta muzyka powinna być, od czego zacząć i wiele innych.

Czy podczas komponowania sugerowałaś się swoim otoczeniem? Czy może tworzysz wszystko samotnie i przedstawiasz innym dopiero efekt końcowy?

Pracuję w taki sposób, że pokazuję efekty pracy swojemu profesorowi z kompozycji, bo musi mieć nad tym pieczę. Ale raczej mam tak, że nie chwalę się niczym przed skończeniem. Nawet kiedy ktoś się pyta, czy pokażę, co stworzyłam, to odmawiam i zapraszam na koncert.

Kiedy była premiera filmu z Twoją kompozycją?

Pierwsza prezentacja odbyła się podczas 8. Koncertu Muzyki Filmowej, który został zorganizowany przez Koło Artystyczno-Naukowe Wydziału Dyrygentury, Kompozycji i Teorii Muzyki, które współtworzą studenci. Koncerty wyszły z naszej inicjatywy. Orkiestra, dyrygenci i kompozytorzy to właśnie my. Z chęcią pokazujemy siebie i nasze dzieła.

To musiało być wspaniałe uczucie zobaczyć reakcje ludzi na żywo.

Oczywiście. Zawsze mnie ciekawi to, jak ludzie odbierają muzykę, którą tworzę. Byłam bardzo szczęśliwa słysząc, że na nich wpłynęła. Niektóre osoby mówiły mi nawet, że płakały w trakcie koncertu. Inaczej jest słuchać muzyki na żywo, a inaczej w domowym zaciszu. Są to inne emocje i atmosfera. Spotkałam się z bardzo pozytywnymi opiniami: zarówno na temat tego utworu, jak i animacji, a jest to bardzo wdzięczna forma.

A czy później były sytuacje, że ktoś powiedział o tym, że tę animację już widział?

Tak, wiele osób powiedziało mi, że już widziało ten film i, co ciekawe, że dzięki mojej muzyce ta animacja bardziej ich wzruszyła.

Czy była to pierwsza kompozycja tego typu na większą skalę?

Nie, to nie była pierwsza większa kompozycja, ale za to było to pierwsze podejście do stworzenia muzyki do animacji na taki większy skład jakim jest orkiestra.

Za pierwszym razem jak oglądałam filmik byłam bardzo wzruszona. Skąd masz pewność, że to, co komponujesz na pewno wzbudzi emocje w odbiorcy?

Myślę, że główną część robi sama animacja. To ona pokazuje historię, a muzyka jest w stanie albo to podeprzeć i podkreślić niektóre momenty, albo wręcz przeciwnie – nieodpowiednio użyta mogłaby je spłaszczyć. Przy komponowaniu mogę podkreślić niektóre elementy jak przykładowo ten, kiedy nie udało się pieskowi zdać egzaminu. Mogę szczególnie wykorzystać emocjonującą muzykę, która podkreśli smutek. Podczas akcji, gdy nie wiadomo, czy uda się uratować osobę, która może wpaść do dziury i zrobić sobie krzywdę, mogę dodać więcej dramaturgii. Muzyka jest w stanie zmienić bardzo dużo. Podczas studiów miałam zadanie, w którym do jednego filmu miałam skomponować trzy różne rodzaje muzyki: jeden do horroru, drugi do filmu fantastycznego, a trzeci do romantycznego. Film był ten sam i dotyczył lasu, ale dzięki odmiennym ścieżkom dźwiękowym mogliśmy zobaczyć jego trzy różne wersje.

Na koniec takie abstrakcyjne pytanie, ale może podczas komponowania również miałaś taką myśl: czy zastanawiałaś się, co faktycznie taki pies przewodnik może czuć?

Myślę, że zwierzęta czują więcej niż nam się wydaje. Są bardzo empatyczne i starają się pomóc, a wręcz wyczuwają to, kiedy są potrzebne. Nawet są udokumentowane przypadki, w których zwierzęta coś wyczuły i pomogły uratować komuś życie. Wydaje mi się, że powinniśmy doceniać to, że możemy je mieć i spędzać z nimi czas. Nie dotyczy to jedynie pomocy osobom niepełnosprawnym. Mogą one ukoić nasze nerwy i być wspaniałymi przyjaciółmi.

Dziękuje bardzo za miłą rozmowę i życzę wielu muzycznych sukcesów.
Rozmawiała: Weronika Pietroń
Print Friendly, PDF & Email