Zmarł Michał Dąbrowski, medalista igrzysk paralimpijskich

Zmarł Michał Dąbrowski, medalista igrzysk paralimpijskich
Fot. Bartłomiej Zborowski/Tomasz Markowski Polski Komitet Paralimpijski

Jedno marzenie spełniłem – zdobyć medal paralimpijski. Drugie to zobaczyć, jak moje dzieci kończą 18 lat. Będę walczyć – mówił w Paryżu po zdobyciu srebra. Walczył do końca. Niestety los nie dał mu doczekać spełnienia drugiego z marzeń. W wieku 38 lat zmarł wczoraj Michał Dąbrowski, Reprezentant Polski w paraszermierce, zdobywca srebrnego i brązowego medalu XVII Letnich Igrzysk Paralimpijskich w Paryżu w szabli i szpadzie indywidualnie.

– Cześć, mam na imię Michał. Już raz doświadczyłem tego, jak w jednej chwili świat zmienia się na zawsze, kiedy 10 lat temu w wyniku wypadku złamałem kręgosłup… – tak zaczynała się jego prośba w serwisie Pomagam.pl. Prośba o zbiórkę na bardzo drogi lek na nowotwór przewodów żółciowych wewnątrzwątrobowych. 

Bo złamany kręgosłup, który posadził Michała Dąbrowskiego na wózek, to nie jest jedyny cios od losu. W listopadzie ubiegłego roku zdiagnozowano u niego nowotwór. Natychmiast poddał się chemioterapii. By mieć szanse na wyleczenie, potrzebuje jednak leku, który nie jest refundowany. Koszt jednorazowego wlewu wynosi 20 250 zł. Wlew musi być robiony co dwa tygodnie. Całkowity koszt leczenia wyniesie więc 850 000 zł. 

Natychmiast zareagowało całe środowisko. Polski Komitet Paralimpijski sfinansował pierwsze dwie dawki leku. Trzecią – były zakład pracy Michała. 

Powstała zbiórka, która pozwoliła zgromadzić już połowę potrzebnych pieniędzy. 

Niestety choroba pokazała swoją siłę i w tym najgorszym z możliwych wariantów.

„To jedna z tych informacji, których nigdy nie chcielibyśmy przekazywać…Nie żyje Michał Dąbrowski, dwukrotny medalista Igrzysk Paralimpijskich w Paryżu w szermierce na wózkach, a także mistrzostw świata i Europy. Wyczyny paralimpijczyków są często okraszane przymiotnikami mówiącymi o heroizmie i pokonywaniu wszelkich trudności. Przełamywaniu samych siebie i prawdziwej walce. Jakich słów użyć w takim razie wobec Michała? W ostatnim czasie walczył bowiem nie tylko na planszy. Od listopada ubiegłego roku musiał się mierzyć z bardzo podstępnym nowotworem. Wbrew wszystkiemu nieco ponad dwa miesiące temu wziął udział w igrzyskach w Paryżu. I zdobył dwa medale! A jednak ta historia ma inne zakończenie, niż wszyscy byśmy chcieli…Żegnamy Cię, Michale, pogrążeni w smutku. Łączymy się w bólu z rodziną i bliskimi. Rodzina Paralimpijska straciła dziś jednego z najznakomitszych swoich synów… [*]” – czytamy na profilu Polskiego Komitetu Paralimpijskiego”.

Dwa marzenia Michała

Pierwszy raz świat zawalił mu się 10 lat temu, gdy wraz z teściem kładł dach na domku na działce. Poślizgnął się i spadł z małej wysokości, ale tak niefortunnie, że złamał kręgosłup i poważnie uszkodził rdzeń kręgowy. 

Po długiej, żmudnej pracy odzyskał część sprawności, ale musi poruszać się na wózku. 

– Wózek inwalidzki nie przeszkodził mi w byciu mężem, tatą Jasia i Małgosi, przyjacielem oraz otworzył mi nowe możliwości – mówił. Ale, jak podkreślił, najpierw to żona Basia uratowała mu wtedy życie. – Nie zostawiła mnie, a to nie jest wcale oczywiste. Motywowała mnie, żebym walczył o siebie, zamiast siedzieć całymi dniami w domu. 

To Basia zaprowadziła go na pierwszy trening szermierki na wózkach, której nigdy nie widział na oczy. Szermierka miała być formą rehabilitacji, a stała się pasją, która zawiodła Michała do kadry narodowej, pozwoliła zdobywać medale mistrzostw świata i Europy, wreszcie otrzymać nominację w Plebiscycie na Sportowca Roku #Guttmanny2023. 

– Basia uratowała mnie znów po diagnozie nowotworu. Nie pozwoliła się załamać na wieść, że jest nieoperacyjny. Od razu wyguglała w internecie odpowiedniego lekarza. I każdego dnia daje siłę do walki. Jej dedykuję ten medal. I wszystkim, którzy mnie wspierają. I rozpowszechniając zbiórkę, i wpłacając na nią… – podkreślał. 

– Ten srebrny medal to jest absolutnie olbrzymie osiągnięcie Michała. Heroiczny sukces, biorąc pod uwagę sytuację, jaka go spotkała w ostatnich miesiącach. Przecież toczy walkę z nowotworem, bierze chemioterapię. Tym występem zasługuje na absolutny szacunek – mówił trener główny naszej kadry paraszermierzy, Michał Morys. – To jest wojownik, jakich mało. Przykład, że warto walczyć o spełnienie marzeń, bez względu na to, jakie kłody los ci rzuca pod nogi. Nie sposób nie kibicować Michałowi w tej walce – dodał. 

– Jedno marzenie spełniłem – zdobyć medal paralimpijski. Drugie to zobaczyć, jak moje dzieci kończą 18 lat. Będę walczyć – mówi Michał.

Print Friendly, PDF & Email