Z Henryką Bochniarz o kobietach, parytetach i polskim Sejmie

Z Henryką Bochniarz o kobietach, parytetach i  polskim Sejmie
Fot. Adminstrator

18 lutego br. w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu o parytetach płci na listach wyborczych do Sejmu, Parlamentu Europejskiego i samorządów. O tym projekcie a także kobietach, mężczyznach i polskim Parlamencie rozmawiamy z Henryką Bochniarz byłą minister przemysłu, prezydentem Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Niebawem ukaże się pełna relacja z wyprawy i czytania projektu, tymczasem zamieszczamy pierwsze opinie o tym wydarzeniu oraz projekcie parytetowej ustawy, liderek Kongresu Kobiet Polskich Henryki Bochniarz i Magdaleny Środy.

Prace nad parytetem rozpoczęte, jak Pani ocenia dzisiejszą debatę?

Prace nad tą ustawą pewnie będą trwały jeszcze bardzo długo i kolejne jej legislacyjne etapy nie będą już przebiegały w tak elegancki sposób, jak obrady plenarne. Dla nas dziś najważniejsze jest, aby dopilnować tego projektu, aby nie przepadł on gdzieś w komisjach. Mamy plan działań i zamierzamy go przestrzegać.

W odpowiedzi na nasz projekt podnoszone są głosy, że jest on niezgodny Ustawą Zasadniczą, jednakże my jesteśmy spokojni o tę kwestię.  Nasz projekt pisał prof. Winczarek, który jest jednym z autorów Konstytucji, więc trudno jest uwierzyć, aby mógł być on niezgodny. W planach mamy dyskusję konstytucjonalistów, aby pokazać, nasz projekt od strony zgodności z Konstytucją jest bez zarzutu.  Wierzę, że jak taka debata się odbędzie to przekonamy dotąd nieprzekonanych do naszego projektu. Mam również nadzieję, że prace komisji będą tak rozplanowane, aby parytet mógł obowiązywać jeszcze w tegorocznych wyborach.  Wierzę, że tak się stanie.

Parytet i co dalej?

Ta debata jest wyjątkowo wyważona, elegancka. Nie wiem, jak będzie w komisji, ale zważywszy, że jest to obywatelki projekt z tak dużym poparciem, myślę, że zostanie ostatecznie przyjęty. Nie da się jednak ukryć, że samo przyjęcie projektu nie rozwiąże problemów. Przed nami jeszcze bardzo dużo pracy.

Szykując się do drugiego kongresu, który odbędzie się 17-18 czerwca, planujemy debatę z kandydatami na prezydenta. Znając nastroje po pierwszym kongresie, to nie będzie tam wielkich dyplomacji. Kobiety będą wypytywały kandydatów na najwyższy urząd w państwie o wszystkie ważne rzeczy, które są spychane obecnie na dalszy plan. Chcemy, aby było też więcej zagranicznych gości, gdyż planujemy pokazać, jak te sprawy funkcjonują na świecie.  Dzisiejsze pierwsze czytanie, jak i cała debata nad parytetem, ma ogromne znaczenie dla porządku demokratycznego w naszym kraju a tymczasem większość dziennikarzy gania za kolejnymi komisjami śledczymi, na których nic się nie dzieje.

Dla nas wielkim sukcesem jest to, że udało się wynieść na światło dzienne zapisy Pierwszego Kongresu Kobiet Polskich.  Zobaczmy, nie ma dnia, aby nie dyskutowano o sprawach kobiet – to ogromny sukces. Przyjęcie tego projektu to będzie dopiero początek.  Jeszcze dużo pracy przed nami. Z dnia na dzień nie znajdziemy tych tysięcy kobiet, które miałyby być na listach. Planujemy więc szkolenia, rozdawanie ulotek informacyjnych, myliśmy o przygotowaniu tak zwanego „pogotowia politycznego”, gdzie kobiety mogłyby dowiedzieć się m.in., w co się ubrać, jak umalować, jak wystąpić przed mediami; to jest wiedza, której nie mają a która będzie im niezbędna.  To jest wiedza, której kobiety nie mają, bo przez długie lata były poza polityką i to w dużej mierze sprawia, że zwykle tak jest, iż jak kobiety nie czują się komfortowo w jakiejś sytuacji to na wszelki wypadek mówią „nie” – w odróżnieniu od mężczyzn, którzy mówią na wszelki wypadek „no to spróbuję”. Bardzo byśmy chciały, aby te kobiety, które już się ujawniły w pracach nad Kongresem, szczególnie na szczeblach regionalnych, które deklarowały że byłyby zainteresowane bardziej aktywnym udziałem w życiu politycznym, żeby nie bały się tego, żeby wiedziały, że mają wsparcie i żeby mogły działać, podejmować samodzielne działania.
Ważną rolę muszą odegrać tutaj również media, by pokazały te kobiety, aby one zaistniały publicznie. Jest sporo pracy przed nami i postaramy się podołać temu zadaniu.

Daje się słyszeć głosy, że kobiety idą po władzę?

Myślę, że jeżeli chce się mieć na coś wpływ to trzeba mieć władzę; nie ma się czego wstydzić. Przyznam się, że mnie śmieszą takie argumenty, że tak na końcu chodzi o władzę. Tak, rzeczywiście chodzi o władzę. Jak już zostało powiedziane: 100% wynagrodzenia i 50% władzy. Jak słyszę takie argumenty, że kobiety i tak rządzą, bo one są szyjami i tak kręcą tymi naszymi głowami… to nie chcę nawet tego komentować. Właśnie tak nie powinno być, kobiety muszą brać odpowiedzialność za to, jak chcą rządzić a nie stać z tyłu i naciskać odpowiednie guziki albo kręcić tą szyją i myślę, że są już do tego gotowe by sięgać po władzę. Ponieważ, jak myślę, gdy się nie ma władzy -szczególnie tej politycznej, to wszystkie te projekty, o które walczymy, zostaną stłumione.

Jeżeli dziś mamy 20 % kobiet w Sejmie a w Senacie 8%, jest więc oczywiste, że agenda tego sejmu jest męska i trudno się dziwić, że tak jest, ponieważ przez lata była tak ustawiana.

Błędne koło kobiet na tym polega, że nie mają one instrumentów aby łączyć życie zawodowe czy polityczne z życiem rodzinnym. W związku z tym nie ma rozwiązań, które pomogłyby im to zrobić, stąd też uważam, że trzeba wyciągać wnioski. 20 lat po transformacji i z wyborów na wybory, mamy coraz większy udział kobiet, ale ciągle niedostateczny a to zatem oznacza, że zawodzą tak zwane „naturalne metody”. Ostatnio na konferencji w Sejmie ktoś wyliczył, że jeżeli w Polsce będziemy szli „naturalnym trybem” to za jakieś 190 lat dojedziemy do oczekiwanego skutku, czyli parytetu.

Szkoda tego kraju, aby masa fantastycznych kobiet nie mogła realizować się przez polityczne kariery, ponieważ nikt ich na wyborcze listy nie wstawi lub wstawi na ostatnie miejsce; żeby były bez przerwy gdzieś tam odsuwane i zgłaszały się grzecznie a może jeszcze mówiąc: jednak wzięlibyście mnie może łaskawie pod uwagę. Przecież to jest zabieranie demokracji.

A jeśli chodzi o te załgane argumenty: jak komuś się parytet nie podoba, może przecież te wszystkie kobiety, które uważa za niekompetentne, skreślić – wybór jest więc demokratyczny. I jeszcze jedno: argument, gdzie my znajdziemy tak dużą ilość kobiet, jest dla mnie śmieszny. Bo tak samo, jak się nie wygra, gdy nie pójdzie się do Totalizatora, tak samo, jeśli nie znajdziesz się na liście nie masz szans na wygraną. A jak widać, woli politycznej, aby kobiety tam wstawiać – nie ma.

Ostatnio słyszałam, że już się zaczęła „łapanka na kobiety”, i świetnie, że się zaczęła, bo to dokładnie chodziło, niech partie zaczną szukać kobiet,  szkolić je, bo tylko w ten sposób jest możliwe, aby kobiet było rzeczywiście więcej. Uważam, że jak na pół roku działań – został zrobiony niesamowity skok i teraz najważniejsze jest, aby konsekwentnie doprowadzić do końca to, co jest absolutnie niezbędne by zmienić jakość życia politycznego w Polsce; nie tylko dla kobiet ale i dla wszystkich obywateli, żeby cala walka została zwieńczona przyjęciem ustawy.

Częstymi przeciwnikami ustawy są mężczyźni, czy uważa Pani, że boją się?

Jeżeli na sali pada tyle argumentów, że chodzi o kompetencje, to jak kandydaci mężczyźni będą lepsi, bardziej kompetentni – tak czy owak zostaną wybrani i nie powinni się niczego obawiać. Jednakże w dzisiejszych wystąpieniach sejmowych dało się odczuć, że skoro ja tu jestem w sejmie to ja jestem lepszy. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że innym nie dało się i nie daje się warunków, aby skonfrontować te wypowiedzi. Nie ma zbytniej ochoty, by konkurencja zarówno mężczyznom, jak i kobietom, wzrosła.
Więc jeżeli chcemy, aby wybory były według kompetencji, to trzeba doprowadzić do tego, żeby na listach wyborczych znalazły się kobiety, które będą mogły w równym stopniu, w walce startować z mężczyznami. Nie da się przecież z książki nauczyć, jak się funkcjonuje w życiu politycznym, to jest wiedza, którą zdobywa się czasem latami. Mężczyźni mieli o tyle dobrze, że ją zdobywali stopniowo a kobiety były z tych praktycznych studiów eliminowane.

* Henryka Teodora Bochniarz – ekonomistka, była minister przemysłu, od 1999 prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.

Wykształcenie i działalność naukowa
Ukończyła studia na Wydziale Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Planowania i Statystyki. Uzyskała następnie stopień doktora nauk ekonomicznych, jest także certyfikowanym doradcą ds. zarządzania. Pracowała jako nauczyciel akademicki, w latach 1971-1990 pozostawała pracownikiem Instytutu Koniunktur i Cen. Była stypendystką Fundacji Fulbrighta, a w latach 1985-1987 wykładowcą University of Minnesota.

Działalność biznesowa i polityczna
W latach 1978-1990 należała do PZPR.
W 1991 sprawowała urząd ministra przemysłu i handlu w gabinecie Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Po odejściu z rządu zajęła się działalnością gospodarczą. Założyła i została prezesem zarządu jednej z pierwszych w Polsce firm doradczych ”Nicom Consulting”. Współtworzyła Stowarzyszenie Doradców Gospodarczych w Polsce, w okresie od czerwca 1996 do października 1999 pełniła funkcję prezesa Polskiej Rady Biznesu. W styczniu 1999 została prezydentem Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. Działa w Trójstronnej Komisji ds. społeczno-gospodarczych oraz Komitecie Dobrych Praktyk.

Zasiada lub zasiadała w szeregu rad nadzorczych spółek prawa handlowego (tj. Commercial Union, Lukas Bank, Agora).
4 czerwca 2005 ogłosiła swój start w wyborach prezydenckich jako bezpartyjny kandydat z poparciem Partii Demokratycznej. Poparcia udzieliły jej także m.in. Młode Centrum oraz PKPP ”Lewiatan”. Jej sztab wyborczy został zarejestrowany 14 lipca. W I turze wyborów uzyskała 188 598 głosów (1,26%), zajmując siódme miejsce. Przed II turą zaapelowała o poparcie Donalda Tuska.
W czerwcu 2006 została wiceprezesem zarządu Boeing International na Europę Środkową i Wschodnią.

Działalność społeczna i publicystyczna

Wchodzi w skład Rady Prezydentów BUSINESSEUROPE, organizacji zrzeszającej pracodawców w Unii Europejskiej. Jest także członkiem m.in. Enterprise Policy Group, powołanej w 2000 przez Komisję Europejską grupy doradczej ds. polityki gospodarczej Unii Europejskiej. Bierze także udział w pracach BIAC (The Business and Industry Advisory Committee), organizacji doradczej przy OECD, a także w grupie doradczej Banku Światowego. Przewodniczy Polsko-Japońskiemu Komitetowi Gospodarczemu.

Pełni funkcję wiceprezesa zarząd Fundacji Sztuki im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Przez dziesięć lat była współfundatorką Nagrody Literackiej ”Nike” dla najlepszej książki roku.

Jest autorką publikacji z zakresu makro- i mikroekonomii oraz artykułów prasowych dotyczących aktualnych problemów społeczno-gospodarczych. W 2003 napisała (wspólnie z Jackiem Santorskim) książkę Bądź sobą i wygraj – 10 podpowiedzi dla aktywnej kobiety.  

Z Henryką Bochniarz rozmawiali Agnieszka Jarzębska (eŚwiatowid) i Rafał Sułek.
  Red. Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 5020

Print Friendly, PDF & Email