Z dnia na dzień

Z dnia na dzień
Fot. Damian Nowacki

Mamy sobie poukładane życie. Plany na dzień, tydzień, miesiąc, rok. To daje poczucie, że panujemy nad swoim losem, przynajmniej nad jego częścią. I nagle ta codzienność wywraca się do góry nogami. Na naszych oczach z dnia na dzień zmienia się świat w skali, o jakiej czytaliśmy tylko w książkach do historii. Tam było to dawno, daleko i nie u nas. Teraz jest u nas domu.

Minął już jakiś czas i zaczęłam wracać myślami do początku tych zmian – teraz już jestem w stanie ten moment wyodrębnić, bo wtedy był po prostu kolejnym dniem. Myślę sobie, jak niesamowicie zmienia się myślenie i sposób postępowania, jak przewartościowuje się codzienność.

Etapami.

Kiedy znajomi zaczęli robić większe zakupy, pomyślałam, że to jakieś szaleństwo, ale wpadłam na pomysł gruntownego wysprzątania szafek w kuchni, bo gdybym miała kiedyś (!) takie zapasy zrobić, to nawet nie byłoby gdzie ich upchnąć. Gdy już te porządki zrobiłam, to dobrze było coś tam postawić, więc kupiliśmy kilka konserw, puszek i sosów w słoikach. Fajnie było tak je sobie tam postawić. I tyle.

Minęły dwa dni – miałam zaplanowane spotkania z przyjaciółmi – wypadały moje urodziny. Super, pójdziemy sobie wieczorem do lokalu. Jedna z przyjaciółek była lekko przeziębiona, więc odłożyłam rezerwację na kilka dni, żeby się upewnić, że będzie już zdrowa. Dwa dni później już wiedziałyśmy, że żadnego spotkania nie będzie. Nagle stało się zupełnie irracjonalnym pomysłem. Tydzień później podjęto decyzję o zamknięciu wszystkich lokali.

W międzyczasie z dnia na dzień ilość zapasów w domu znacznie wzrosła, a wyprawa np. do Ikei stała się równie prawdopodobna jak lot w kosmos. Nie mówiąc już o wyjeździe za granicę. Od kilku lat jeździmy regularnie. Nagle to, co było na wyciągnięcie ręki, stało się niedostępne. Zupełnie niezależnie od nas.

Z dnia na dzień.

Co więc nam pozostało, jeżeli się po prostu dostosować. Dla dobra wszystkich, bliskich i nie bliskich.

Jesteśmy więc z Julą w domu, niespokojni głównie o to, jak na nią wpłynąłby koronawirus, na wszelki wypadek nie wychodzimy za wiele. Na spacer do parku raz na kilka dni. Nie spotykamy się też z rodziną ani znajomymi.

Niesamowite jak świat w ciągu kilku dni się zmienił. Nie znam precedensu w trakcie naszego życia. Eee tam świat – to zawsze brzmi wzniośle, ale niekoniecznie musi na nas wpływać – ważniejsze, że zmieniła się nasza domowa codzienność. Nawet nie ma kiedy pomyśleć nad tym, co się dzieje i kiedy. Tak szybko się to dzieje.

Co robimy z Julcią w domu? Nadrabiamy zaległości filmowe, książkowe, trochę sobie poćwiczymy, trochę pogotujemy wspólnie. Dobrze, że jesteśmy domową rodziną, taką, która czuje się dobrze ze sobą i w domu. Która postrzega dom jak przystań i ucieczkę od stresu dnia codziennego.

Pojawiają się nowe priorytety i pytania. Zdrowie przede wszystkim, ale też takie zwyczajne – na ile wystarczy chleba w zamrażarce i czy można iść do parku. Zaczęła nas otaczać inna rzeczywistość: ludzi stojących przed sklepami, bo limit przebywających w sklepach i aptekach jest ograniczony, wszechobecnych rękawiczek jednorazowych, zamkniętych restauracji i galerii… Nauczyciele zlecają uczniom zadania przez internet i tak samo je potem oceniają, organizowane są lekcje online. Mamy spotkania towarzyskie przy komputerze, w mniejszej lub większej grupie: telekawy – popularny bardzo ostatnio sposób spędzania czasu z przyjaciółmi, za którymi przecież tęsknimy, a nie możemy się spotkać, mimo że są przecież zaraz obok…

Potrzeba matką wynalazków.

Internet zapełnił się radami jak spędzić wolny czas. Pojawiają się propozycje filmów, spektakli online, gier i zabaw. Jesteśmy kreatywni. To cieszy i buduje. W ogóle nagle okazało się, że wiele rzeczy można załatwić online, uproszczono procedury urzędowe i finansowe, szybciej i prościej dostaniemy receptę. Przesunięte zostały, wydawałoby się żelazne, terminy rozliczeń i zobowiązań finansowych.

Tylko musimy korzystać, bo to ma czemuś służyć. Może nawet część z tych procedur będzie mogło pozostać i na stałe wpisze się w nasze codzienne funkcjonowanie. Zobaczymy. Dziś na pewno są pomocne.

Korzystajmy więc i pozostańmy w zdrowiu.

Print Friendly, PDF & Email