„Galacticos” zbyt silni. Wisła wicemistrzem

„Galacticos” zbyt silni. Wisła wicemistrzem
Fot. materiały prasowe

Na mistrza Turcji nie było dziś mocnych. Po dziewięciu minutach spotkania gospodarze prowadzili już 3:0 a nie był to jeszcze koniec bramek, jakie zobaczyli w tym spotkaniu kibice.

Alves Kablo, ta drużyna nazywana jest „ampfutbolowym Realem Madryt”, ponieważ grają w niej największe gwiazdy dyscypliny. Wśród nich są m.in. Ömer Güleryüz, najlepszy ampfutbolista na świecie, oraz David Mendes, który w ubiegłym sezonie, jeszcze w barwach Wisły Kraków, świętował triumf w Lidze Mistrzów.

Już od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze pokazali, że ten mecz będzie rozgrywany pod ich dyktando. Na zegarze nie wybiła jeszcze druga minuta spotkania, a Alves Kablo już cieszył się prowadzeniem.

W kolejnych minutach trwała dominacja mistrza ligi tureckiej. Mimo wszystko Biała Gwiazda nie ustawała w próbach pokonania tureckiego bramkarza. Sztuka ta udała dopiero w 38 minucie a na listę strzelców wpisał się Kamil Grygiel. Ostatnie słowo w turnieju należało jednak do gospodarzy. Tutaj w doliczonym czasie gry celnym strzałem z dystansu popisał się Alican, który przypieczętował wynik spotkania dający tytuł mistrzowski Alves Kablo.

Bardzo dobre spotkanie rozegrał bramkarz polskiej drużyny, który kilkukrotnie swoimi kapitalnymi obronami uratował zespół przed stratą kolejnego gola.

– Mnie i całemu zespołowi jest teraz smutno, bo wyszliśmy na boisko z marzeniami o zwycięstwie, wyszliśmy, aby walczyć o zwycięstwo. Nie udało się pokonać faworyzowanego rywala, więc teraz jest nam przykro… Musimy przetrawić tę porażkę – mówi Przemysław Świercz, kapitan „Białej Gwiazdy”. – Srebrny medal ma dla nas bardzo gorzki smak, bo chcieliśmy złota. Musimy więc oswoić się z porażką, a potem podnieść głowy, bo naprawdę w meczu z Turkami walczyliśmy, nie przeszliśmy obok niego. Przeanalizujemy to spotkanie, aby naprawić popełnione w nim błędy – dodaje Tomasz Góralik, trener Wisły.

Choć ampfutboliści i trenerzy Wisły są teraz rozczarowani po pierwszej porażce od października 2023 roku (uwzględniając spotkania PZU Amp Futbol Ekstraklasy oraz Ligi Mistrzów), to jednak podkreślają, iż krakowski zespół jest najbardziej doświadczoną drużyną w historii finałów Champions League, co musi budzić szacunek. Wisła już po raz czwarty z rzędu zagrała w meczu o złoto. 

– To napawa nas dumą i myślę, że do Polski wrócimy już uśmiechnięci. W końcu zdobyliśmy srebrne medale! – podkreśla Przemysław Świercz, któremu wtóruje trener zespołu. – Czwarty z rzędu finał Ligi Mistrzów to ogromny sukces i tak trzeba na to patrzeć. Wiele drużyn w Europie depcze nam po piętach, bo ampfutbol szybko się rozwija, a my i tak co roku gramy w finale. Na razie jesteśmy rozczarowani, ale ostatecznie będziemy mogli być dumni z drugiego miejsca – tłumaczy Tomasz Góralik.

I kapitan, i szkoleniowiec Wisły podkreślają, że kiedy minie pierwszy smutek związany z porażką w finale, na pewno docenią drogę, jaką „Biała Gwiazda” przebyła w Ankarze. A przecież sam awans do Ligi Mistrzów oznaczał, że krakowski zespół okazał się najlepszy w długim i wymagającym sezonie ligowym w Polsce. Już w Turcji zaś Wisła pokonała w fazie grupowej włoski Sporting Amp Football 3:0, następnie rozbiła francuskie FC Annecy 8:0, a następnie zwyciężyła 4:0 nad irlandzkim Shamrock Rovers. Po koncertowej grze w półfinale ograła zaś 6:0 hiszpański Real Betis. I dopiero w finale zbyt silny okazał się naszpikowany gwiazdami zespół gospodarzy, który zdetronizował wiślaków.

Print Friendly, PDF & Email