Istnieje skuteczny lek zarówno przeciwko wirusowi grypy, jak i przeciwko SARS-CoV-2. Oba łagodzą objawy i zapobiegają powikłaniom – ale ten drugi nie jest niestety w Polsce, jako w jednym z nielicznych krajów UE, refundowany. A cena pojedynczej kuracji to ok. 6 tys. zł. – powiedział PAP wirusolog prof. Tomasz Dzieciątkowski.
Według szacunków Głównego Inspektoratu Sanitarnego w sezonie 2024/2025 na grypę zachorowało około 2 mln osób, z czego 1000 zmarło. Liczba potwierdzanych przypadków COVID-19 wynosi obecnie około 3–4 tys. tygodniowo.
Przeciwko obu wirusom wywołującym te choroby istnieją skuteczne leki, dostępne na receptę. Jednak, jak powiedział PAP prof. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dostęp do nich pozostawia w Polsce wiele do życzenia. Szczególnie trudna sytuacja dotyczy terapii pacjentów z COVID-19.
– Leki te nie tylko pomagają łagodzić objawy choroby, ale przede wszystkim zmniejszać ryzyko powikłań oraz ograniczają ryzyko hospitalizacji. I muszę podkreślić, że nie chodzi tu o szeroko reklamowane, dostępne bez recepty preparaty, które w ogóle nie działają na wirusy, ale o zatwierdzone środki przeciwwirusowe, skierowane przeciwko konkretnym zakażeniom – zaznaczył specjalista.
Jak dodał, w związku z licznymi zachorowaniami na grypę, potwierdzonymi testami diagnostycznymi, na przełomie stycznia i lutego 2025 r. w hurtowniach farmaceutycznych na terenie całej Polski zabrakło leku przeciwko tej chorobie. – Z jednej strony to dobry znak, bo oznacza, że lekarze diagnozują grypę i wdrażają skuteczne leczenie, ale z drugiej – ujawnia braki systemowe i nieprzygotowanie na większe zapotrzebowanie – podkreślił.
Jeszcze większy problem jest z dostępnością leku przeciwko SARS-CoV-2. – Dysponujemy skutecznym doustnym lekiem przeciwwirusowym, ale z przykrością muszę stwierdzić, że w Polsce nie jest on refundowany. Na skutek pewnych decyzji politycznych jesteśmy jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej, gdzie ma miejsce taka sytuacja. A jego podanie jest bardzo istotne u pacjentów z grup ryzyka, czyli np. z wielochorobowością, zaburzeniami odporności po transplantacjach czy w wyniku chemioterapii – zaznaczył.
Osoby chcące wykupić lek na własną rękę za jedno opakowanie – wystarczające na pełną, pięciodniową kurację – muszą obecnie zapłacić ok. 6-7 tys. zł.
– Dlatego w praktyce właściwie nie jest on stosowany. Mało kto może sobie pozwolić na jego zakup. Co gorsza, w tym momencie nie jest dostępny nawet w leczeniu szpitalnym – podkreślił wirusolog. Jak dodał, u pacjentów hospitalizowanych, u których ryzyko ciężkiego przebiegu jest wysokie i dochodzi do zagrożenia życia, taka kuracja powinna być przez państwo zapewniona.
Jego zdaniem mamy więc do czynienia z sytuacją, w której formalnie zarejestrowany preparat nie może być wykorzystywany w procedurach terapeutycznych na terenie Polski. – Decyzje te podjęto jeszcze za poprzedniego rządu, jednak obecnie powinny zostać jak najszybciej zmienione – zaapelował. (PAP)