Uszy po sobie - PFRON do likwidacji

Uszy po sobie - PFRON do likwidacji
Fot. Adminstrator

Na rok 2011 (po wprowadzeniu zmian w ustawie o rehabilitacji), budżet PFRON zaplanowano w wysokości 4 818 343 000 zł.
Obecny rząd Platformy Obywatelskiej ma szansę na sukces, który nie dany był jego poprzednikom. Minister finansów zamierza do końca roku zlikwidować PFRON a niepełnosprawni… milczą. Od 2012 roku fundusz będzie funkcjonował jako państwowa jednostka budżetowa, a jego dochody będą dochodami budżetu państwa. Nie będzie oczywiście rady nadzorczej a tym samym kontroli społecznej. Niepełnosprawni, ich pracodawcy a także organizacje pozarządowe i samorządy obawiają się, że pieniądze zamiast na rehabilitację trafią do czarnej dziury budżetowej.

PFRON jest funduszem celowym, którego środki przeznaczane są na rehabilitację zawodową i społeczną osób niepełnosprawnych oraz zatrudnianie osób niepełnosprawnych. Na przychody Funduszu składają się wpłaty zakładów pracy  – „kary” za niezatrudnianie osób niepełnosprawnych (ON) oraz dotacje w określonej wysokości, z budżetu państwa, co gwarantuje ustawa o rehabilitacji i zatrudnianiu ON.

Gdy środki przekazywane niepełnosprawnym bezpośrednio oraz za pośrednictwem samorządów i organizacji pozarządowych zaczęły się systematycznie kurczyć, a funduszowi zagroziła niewypłacalność, rząd ustami posła Marka Plury (PO) ogłosił niebywały sukces systemu rehabilitacji w Polsce, który przeszedł najśmielsze oczekiwania. Zapaść finansową PFRON tłumaczono więc zwiększoną wypłatą dofinansowań dla pracodawców zatrudniających ON. Fakt zmniejszenia dotacji państwa (tego gwarantowanego ustawą) wstydliwie przemilczano.

O ile dość klarowny jest powód, dla którego politycy kierują swoje bystre oczy na PFRON – a jest nim zasilenie państwowego budżetu, to powód rezygnacji już nie jest tak oczywisty, bo politykom prawda ciężko przychodzi przez gardło. Może to być zarówno opór środowisk osób niepełnosprawnych i obawa władz przed utratą poparcia w wyborach tej znaczącej grupy społeczeństwa (ok. 11%), albo potraktowanie funduszu, jako karty przetargowej w załatwianiu partyjnych interesów. Może być to także przekonanie, po dokładnym rozeznaniu, że PFRON jest sprawną i dobrze wypełniającą swoje zdania instytucją.

Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych istnieje od 1991 roku. Dzisiaj już mało kto pamięta, że zanim do rzeszy niepełnosprawnych dotarła informacja o tym, że powstał fundusz, który ma ich wspierać, państwo lekką ręką przesunęło część pieniędzy dla robiącego bokami ZUS. Zresztą, co i raz dochodziły za pośrednictwem mediów słuchy o aferach związanych z PFRON. W środowisku, czytając między wierszami, komentowano te doniesienia dość pragmatycznie: „gdzie są duże pieniądze, tam są duże naciski”. Trudno bowiem było to tłumaczyć inaczej.

Pierwsza większa awantura wybuchła na początku 2003 roku, za czasów lewicowego rządu Leszka Milera, (wiceprezesem Rady Ministrów, i ministrem finansów był Marek Belka (SLD), a ministrem pracy i polityki społecznej Jerzy Hausner (SLD).

Wtedy to elbląskie środowisko ON, pod wodzą Elbląskiej Rady Konsultacyjnej Osób Niepełnosprawnych, zorganizowało protest przeciwko likwidacji Funduszu. Pod hasłem: „Likwidacja PFRON to likwidacja niepełnosprawnych” nawoływaliśmy do protestów w całym kraju.
Manifestację w głównym dzienniku pokazała publiczna telewizja i protestujących zaczęło przybywać.

Na łamach „Razem z Tobą” pisaliśmy wówczas (i dzisiaj można to śmiało powtórzyć): „Kilkuletni okres działalności PFRON niepełnosprawni określają mianem złotego wieku dla tego środowiska. Niepełnosprawni zaczęli wychodzić z podziemia – zaczęli bywać, kształcić się, pracować, występować publicznie. Liderzy organizacji zajmujących się problemami środowiska podkreślają, że niepełnosprawni nie domagają się przywilejów, tylko wyrównania szans. PFRON służy rehabilitacji zawodowej oraz likwidowaniu barier architektonicznych i w komunikowaniu się, a także rehabilitacji społecznej i integracji ze społeczeństwem.”

Siedem lat temu obroniliśmy fundusz. Ale pewności nigdy nie było, gdyż każda kolejna ekipa, bez względu na program, czy raczej głoszone w kampanii wyborczej hasła, planowała położyć rękę na pieniądzach dla niepełnosprawnych. I zawsze takie zapowiedzi wywoływały jednoznaczną reakcję – gorący sprzeciw.

Obecnie panuje zadziwiająca cisza. Milczą ogólnopolskie, duże organizacje. Dlaczego?
Od trzech lat pomoc PFRON trafiająca do niepełnosprawnych – systematycznie się obniża. W roku bieżącym sięgnęła dna – w 2011 roku fundusz przekazał samorządom ok. 50% środków mniej, niż w pomyślnym roku 2006. Ogłoszony w marcu konkurs na zadania zlecane organizacjom pozarządowym, tak naprawdę jest opatrzony wielkim znakiem zapytania, bo ostateczna decyzja Rady Nadzorczej PFRON w sprawie jego finansowania, dopiero zapadnie – w ministerstwie finansów. Programy celowe PFRON, takie jak pomoc w zakupie komputerów i specjalistycznego sprzętu dla niewidomych jest zawieszona podobnie, jak zakup wózków inwalidzkich dla niepełnosprawnych ruchowo, czy urządzeń ułatwiającym naukę głuchym uczniom i studentom.

W sierpniu 2008 roku Wojciech Skiba, Prezes Zarządu Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych zapewniał, że absolutnie nie ma mowy o likwidacji PFRON. „Fundusz jest narzędziem realizacji zapisów Ustawy o rehabilitacji – jeśli poważnie myślimy o rozwiązywaniu problemów osób niepełnosprawnych, taka instytucja musi istnieć” – mówił.

Półtora roku później minister Jarosław Duda (w marcu 2011 r.) już nie ma tej pewności… Jedynie deklaruje: „Jako pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych jestem temu przeciwny. Mam nadzieję, że przekonam zarówno ministra Rostowskiego, jak i całe Ministerstwo Finansów do utrzymania PFRON w takim stanie prawnym, jaki jest dzisiaj.”

Tymczasem… wspomniany już poseł Marek Plura, przewodniczący sejmowej podkomisji ds. osób niepełnosprawnych, pracuje nad nowym projektem, który – jak mówi – dałby rządzącym kilka lat na opracowanie nowej formuły prawnej działalności funduszu, satysfakcjonującej także partnerów społecznych.

Czy to rzeczywiście uratuje PFRON? Czy jest tylko kolejnym mydleniem oczu? Tak czy owak wydaje się, że bez społecznego wsparcia, projekt raczej nie ma szans.

Na zdjęciu niepełnosprawny Łukasz Porawski, którego rodzice zdecydowali się na emigrację, aby zapewnić synowi właściwy poziom leczenia i rehabilitacji.   Elżbieta Szczesiul-Cieślak Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 6785

Print Friendly, PDF & Email