W ciągu ostatnich 24 godzin w USA na COVID-19 zmarło 450 kolejnych osób, a infekcję koronawirusem zdiagnozowano w tym okresie u 38 045 osób – podał we wtorek wieczorem czasu lokalnego Uniwersytet Johnsa Hopkinsa (JHU) w Baltimore w stanie Maryland.
Nowych zakażeń jest o niecałe 4 tys. więcej niż dzień wcześniej, a zgonów o sześć więcej.
Mimo to od tygodni krzywa pandemii w USA wykazuje tendencję spadkową. Według cytowanych przez agencję AP epidemiologów, powodem może być coraz powszechniejsze noszenie maseczek ochronnych przez Amerykanów.
Zdaniem Jonathana Quicka z Fundacji Rockefellera lepsze wskaźniki to także efekt stosunkowo niskiej liczby wykonywanych testów na obszarach, gdzie koronawirus rozprzestrzenia się najszybciej i gdzie notuje się największy procent pozytywnych wyników testów – w Missisipi, Teksasie, Georgii i Dakocie Południowej.
Mimo to Teksas i Georgia wykazują jedne z największych liczb nowych zakażeń w całym kraju. Pozostałe główne ogniska SARS-CoV-2 w USA to Kalifornia, Floryda, Indiana i Alabama.
Eksperci wskazują, że spadkowy trend może się odwrócić za sprawą rozpoczętego w większości szkół i uczelni roku nauczania. Na niektórych uniwersytetach, jak np. w Alabamie, już po pierwszym tygodniu zanotowano kilka skupisk zakażeń.
Według danych JHU, od początku pandemii w USA wykryto około 5,74 mln zakażeń koronawirusem, a na COVID-19 zmarły 177 252 osoby.