U części uchodźców mógł się już rozwinąć zespół stresu pourazowego

U części uchodźców mógł się już rozwinąć zespół stresu pourazowego
Fot. SHVETS production / Pexels

Jak wynika z danych UNHCR i IOM, z Ukrainy uciekło ponad 5,5 mln osób. Kolejne blisko 8 mln Ukraińców (17 proc. społeczeństwa) zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów i miast oraz wyprowadzki do bezpieczniejszego regionu kraju. Zarówno osoby uciekające przed wojną za granicę, jak i mieszkańcy ostrzeliwanych miast oraz żołnierze walczący za ojczyznę są narażeni na sytuację traumatyczną, która może prowadzić do PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego. Koszmary, nawracające żywe wspomnienia, wybuchy agresji to najczęstsze objawy, które – jeśli utrzymują się przez dłuższy czas i nie są objęte leczeniem – mogą prowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych, zmiany osobowości, a nawet do prób samobójczych.

Pojęcie zespołu stresu pourazowego ukuli w latach 70. XX wieku amerykańscy psychiatrzy, którzy badali żołnierzy wracających z wojny w Wietnamie.

– PTSD to inaczej zespół stresu pourazowego. Występuje wtedy, gdy przeżyjemy traumę, czyli sytuację, w której narażone jest nasze życie lub zdrowie, lub jesteśmy świadkiem sytuacji, w której narażone jest czyjeś życie lub zdrowie. Najczęściej objawami są koszmary senne, tzw. flashbacki, ponowne wracanie do sytuacji, która była dla nas szczególnie stresująca, są to również wybuchy gniewu, poczucie winy – mówi agencji Newseria Biznes Karolina Borek, psychoterapeutka, współzałożycielka Risify.pl, start-upu umożliwiającego podjęcie indywidualnej psychoterapii online.

O PTSD można mówić, jeśli powyższe objawy występują przez dłużej niż miesiąc. Wcześniej są one diagnozowane jako ostra reakcja na stres czy ostre zaburzenia stresowe. PTSD często dotyka żołnierzy wracających z wojny, ale narażeni są także cywile. Nie inaczej jest na wojnie w Ukrainie. Jak podkreśla Karolina Borek, chodzi zarówno o osoby, które zostały w kraju, muszą się ukrywać w schronach, walczyć o przetrwanie, uciekać przed agresorem, jak i o uchodźców, którzy w popłochu uciekali za granicę. Często ta ucieczka wiązała się z wielogodzinną, a nawet wielodniową podróżą, tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami lub bez nich, i byciem na łasce obcych ludzi. Uciekającym przed wojną ludziom, z których większość stanowiły kobiety z dziećmi, towarzyszy także silny lęk o przyszłość, o męża, syna, ojca czy brata, którzy zostali walczyć za ojczyznę, a często także obrazy okrucieństwa agresorów.

– Żołnierze i cywile na co dzień są w stałym zagrożeniu, żyją w napięciu, są to osoby narażone na silny stres. Natomiast osoby, które wyjechały z kraju, utraciły absolutnie poczucie bezpieczeństwa. Straciły swój dom, dorobek, boją się, czy będą mogły wrócić do tego samego miejsca. Czują również niepewność związaną z tym, co czeka ich poza granicami kraju – mówi psychoterapeutka. – Problem PTSD również dotyczy dzieci. Dzieci narażone na traumę nie tylko przeżywają silny stres, ale mogą w sobie tworzyć negatywne przekonania, które mogą później ujawnić się w dorosłym życiu oraz mieć wpływ na ich rozwój osobowości.

Co istotne, na traumę narażone są również osoby zaangażowane w pomoc i słuchające historii wojennych uchodźców. One również mogą doświadczać objawów PTSD. To zjawisko nazywane jest traumą zastępczą.

– Są różne metody leczenia PTSD. Najbardziej przebadane są: terapia poznawczo-behawioralna, metoda przedłużonej ekspozycji oraz terapia EMDR. W szczególnych przypadkach, jeśli objawy są bardzo nasilone, czyli mamy bardzo silne lęki, cierpimy na bezsenność, wtedy może być potrzebna pomoc lekarza psychiatry i zastosowanie farmakoterapii – wyjaśnia współzałożycielka Risify.pl.

Metoda przedłużonej ekspozycji polega na tym, że pacjent musi ponownie odtworzyć zdarzenie, które było dla niego szczególnie stresujące. Wówczas lęk narasta do maksymalnego poziomu, ale po pewnym czasie spada. Również terapia EMDR sięga głęboko do przeżyć i doświadczeń pacjenta. Dzięki temu możliwe jest uporządkowanie traumy i umieszczenie jej na odpowiednim miejscu w sferze emocjonalnej.

– Bardzo ważne jest to, żeby nie unikać mówienia o sytuacji traumatycznej, a także nie unikać miejsc związanych z tą sytuacją – mówi Karolina Borek.

Jak podkreśla, ważna jest szybka interwencja, najlepiej już po wystąpieniu pierwszych objawów. Wtedy jest szansa, że nie dojdzie do rozwinięcia się PTSD, a postęp choroby uda się zatrzymać na etapie ostrych zaburzeń stresowych.

– Jeśli ktoś już ma zdiagnozowane PTSD i go nie leczy, to ta osoba może być narażona na trwałą zmianę osobowości i izolację społeczną, na bezsenność, depresję, zaburzenia lękowe i szereg innych zaburzeń psychicznych – wymienia psychoterapeutka.

Te z kolei mogą prowadzić także do prób samobójczych.

– W pierwszej kolejności, kiedy dotyka nas trauma, powinniśmy zgłosić się do tzw. interwenta kryzysowego. W Polsce mamy infolinie, które zapewniają taką pomoc psychologów i psychoterapeutów. Niezwykle ważne jest również wsparcie najbliższych, osób, które goszczą uchodźców w swoich domach, tak aby zapewnić danej osobie poczucie bezpieczeństwa, aby mogła odetchnąć, poczuć chwilę spokoju – mówi współzałożycielka Risify.pl.

Szacuje się, że na zespół stresu pourazowego cierpi od 3 do 6 proc. światowej populacji. Eksperci podkreślają, że nie rozwija się on u każdej osoby, która doświadczyła traumy. Co istotne, traumy mogą przechodzić na kolejne pokolenia. Badania prowadzone po II wojnie światowej wykazały, że dzieci, których rodzice przeżyli wojenną traumę, wykazywały pewne objawy stresu pourazowego, nawet jeśli urodziły się już po zakończeniu konfliktu.

Ukraińcy, którzy uciekli do Polski, mogą liczyć na bezpłatną pomoc psychologów i psychiatrów. Taką możliwość wprowadza specustawa z 12 marca br. Udzielaniem wsparcia zajmują się też różnego typu organizacje i fundacje. Komisja Europejska uruchomiła 9 mln euro z programu EU4Health na wsparcie pacjentów potrzebujących pomocy oraz na organizacje pozarządowe, które wspierają pracowników ochrony zdrowia.

Print Friendly, PDF & Email