Trzej Królowie, czyli rzecz... o magach!

Trzej Królowie, czyli rzecz... o magach!
Fot. Rafał Sułek

Wystarczy zajrzeć do Ewangelii, by zorientować się, że o królach, którzy w Betlejem oddawali pokłon Dziecięciu, Ewangelista nie napisał ani słowa. Pisał bowiem o magach. Pamiątką tej historii jest obchodzona 6 stycznia, liturgiczna uroczystość Objawienia Pańskiego nazywana w naszym kraju świętem Trzech Króli. Mędrcy ze Wschodu, którzy złożyli w Betlejem hołd Jezusowi wciąż pozostają pewną zagadką. Przyjrzyjmy się więc bliżej tym tajemniczym postaciom.

Tekst ukazał się na łamach Razem z Tobą w 2009 roku. 

Opis pokłonu Trzech Magów znajduje się w Ewangelii św. Mateusza (Mt 2, 1-12) przedstawiając w sposób symboliczny pokłon ludzi z wszystkich narodów przed Bogiem Wcielonym. Uniwersalność zbawienia ponad wszelkimi podziałami, zaakcentowana poprzez samą nazwę święta i jego rangę w kościele podkreśla dodatkowo fakt, że według średniowiecznej tradycji, jeden z magów był czarnoskóry, choć wcześniej tylko niekiedy przedstawiano Baltazara jako Araba o śniadej skórze. Tradycja ta wiąże się z głośnymi odkryciami geograficznymi, które stały się głośne w XV wieku, kiedy w latach 1446-1448 Portugalczycy dotarli do Przylądka Zielonego u ujścia rzek Senegalu i Gambii, a w 1456 odkryli Wyspy Zielonego Przylądka, gdzie zetknęli się z ludźmi o czarnej skórze. W roku 1470 znany malarz, Hans Memling postanowił jednego z Króli uczynić Murzynem, by dobitniej zaznaczyć, że cały świat oddawał hołdy Jezusowi. Zbiegło się to z popularną wówczas koncepcją teologiczną, by traktować Trzech Króli jako trzech synów Noego, reprezentujących trzy rasy ludzkie i trzy części znanego wówczas ludziom świata. Melchior symbolizował zatem potomków Jafeta, czyli rasę białą z Europy, Kacper – Sema, czyli ludy semickie z Azji, a Baltazar – Chama, czyli Afrykańczyków. Przy czym na przełomie wieków wygląd magów ustalany był równie arbitralnie jak ich imiona.

Beda Czcigodny pisał na początku VIII wieku, że Melchior miał siwe włosy i brodę, Baltazar śniadą skórę i czarną brodę, a Kacper, najmłodszy z nich, nie miał brody. Na początku XV wieku, autor Żywotów świętych, Petrus Natalibus określił z kolei, że Melchior miał lat 60, Kacper 40, a Baltazar 20.
Sam św. Mateusz nazwał ludzi, którzy przyszli ze Wschodu oddać pokłon Jezusowi mianem magów. Przy czym ewangelista nie pisał o tym, by byli oni królami. Jako pierwszy nazwał ich „królami ze Wschodu” rzymski teolog, Tertulian na początku III wieku (ok. 160 – ok. 220).

Myśl tę podchwycił w VI wieku Cezary z Arles (zm. 542), gdyż określenie „mag” nabierało dla Kościoła coraz bardziej ujemnego znaczenia, kojarząc się z potępianymi okultystycznymi praktykami i pogańskimi rytuałami. Tymczasem w starożytności magami nazywano w Persji, Medii i Babilonii ludzi wykształconych, zajmujących się m.in. astronomią, którzy byli przeważnie doradcami władców, pełniąc jednocześnie funkcje kapłańskie. W naszym kraju przyjęło się określać ich mianem mędrców, które wydaje się lepiej oddawać starożytne znaczenie słowa „mag”.

Ewangeliczna historia według św. Mateusza opowiada o trzech cudzoziemcach ze Wschodu, którzy podążając za  gwiazdą, wyruszyli w drogę do Betlejem, aby tam złożyć pokłon narodzonemu królowi żydowskiemu. Po drodze wstąpili na dwór Heroda, który w narodzonym dziecięciu upatrywał przeciwnika. Mędrcy, odnalazłszy stajenkę betlejemską, ofiarowali Dzieciątku swoje cenne dary – mirrę, złoto i kadzidło, po czym otrzymawszy podczas snu wskazówkę, aby nie wracali do Heroda, wyruszyli z powrotem do swych krajów inną drogą.

W czasach, gdy powstawała Ewangelia według św. Mateusza Wschodem, czyli miejscem z którego przybyli mędrcy, nazywano ziemie na wschód od rzeki Jordan, co wskazuje na ówczesną Persję lub Medię. Obecnie na ziemiach tych krain istnieje państwo Iran, a w nim miejscowość Kashan, z której jak uważają niektórzy wyruszyli pielgrzymi. Co ciekawe religijne tradycje perskie i medyjskie, podobnie jak księgi Starego Testamentu mówią o zbawicielu. Wierzenia Żydów były też dobrze znane w Persji i Medii, gdyż po upadku państwa babilońskiego Judea w 539 r. p.n.e. została podbita przez Persję, pod której panowaniem pozostała do roku 332 p.n.e.
Obecnie najwięcej zwolenników ma teza, że magowie byli Chaldejczykami, czyli ludem babilońskim, zamieszkującym ziemie dzisiejszego Iraku. Chaldejczycy również znali wierzenia Żydów, bowiem dynastia chaldejska rządziła państwem nowobabilońskim, gdy podbiło ono Palestynę. Ziemie Żydów należały więc do Chaldejczyków aż do najazdu perskiego w 539 p.n.e. Poza tym w literaturze klasycznej greckiej i rzymskiej określano mianem Chaldejczyków wszystkich magów, astrologów i wróżbitów, pochodzących z Mezopotamii, co łączy się z faktem, że magowie ze Wschodu w swej niezwykłej podróży kierowali się niezwykłym zjawiskiem astronomicznym, nazwanym w Ewangelii gwiazdą.

W ciągu stuleci istniało wiele hipotez próbujących dokładnie określić o jaką gwiazdę może chodzić. Podejrzewano nawet, że była to kometa Halleya, która pojawia się na niebie co 76 lat. Przelatywała ona jednak w 12 r. p.n.e., a więc za wcześnie. Hipoteza ma jeszcze dwie poważne słabości. Po pierwsze kometa zwykle była uważana za zły znak, symbol nadciągających nieszczęść, więc i magowie zinterpretowali by ją zupełnie inaczej. Po drugie była zjawiskiem znanym powszechnie od dawna, zapewne więc i Ewangelista nie użyłby słowa gwiazda, gdyby pisał o komecie.

Z czasem pojawiła się też koncepcja, iż tajemniczym zjawiskiem był wybuch supernowej, która może być widoczna bardzo długo przez wiele miesięcy i tak jasna, że widać ją nawet w dzień. Byłaby to ciekawa hipoteza, gdyby nie fakt, że ówcześni astronomowie, którzy znali i opisywali te zjawiska, nie dostrzegli takiego wybuchu między 135 r. p.n.e. a 173 r. n.e.

Obecnie najwięcej zwolenników ma hipoteza wybitnego astronoma z Gdańska, Jana Keplera (1571-1630), sformułowana w 1606 roku. Odkrył on, że w 7 i na początku 6 r. p.n.e. miała miejsce tzw. potrójna koniunkcja Jowisza, Saturna i Marsa. (Koniunkcja oznacza złączenie, w tym przypadku pozorne. Trzy planety „ustawiają się” na jednej linii z Ziemią w stosunku do Słońca, tak, że wydaje się jakby były jedną, wielką, mocno świecącą gwiazdą.) Słońce było wówczas w znaku Ryb. Taka potrójna koniunkcja zdarza się mniej więcej co 800 lat i jest wyjątkowo jasna. Poza tym w 7 r. p.n.e. koniunkcja Jowisza i Saturna pojawiła się aż trzykrotnie: 27 maja, 6 października i 1 grudnia. Przy tej ostatniej koniunkcji do dwóch największych planet dołączył Mars. Hipoteza ta wydaje się przekonywująca. Po pierwsze dlatego, że 7 lub 6 rok p.n.e. jest możliwą i prawdopodobną datą narodzin Chrystusa. Wiadomo wszak, że Dionizy Mały ustalając w 525 roku na zlecenie papieża Jana I datę urodzin Zbawiciela popełnił błędy w obliczeniach. Po drugie koniunkcja Jowisza i Saturna mogła zastanowić mędrców ze Wschodu, gdyż wiedzę astrologiczną traktowano wówczas bardzo poważnie.

Z darami ofiarowanymi przez magów łączy się zwyczaj święcenia tego dnia złota i kadzidła, który wykształcił się na przełomie XV i XVI wieku. Poświęcanym kadzidłem, którym była żywica z jałowca, okadzano domy i obejście, co miało znaczenie symbolicznego zabezpieczenia przed nieszczęściami. Dopiero od XVIII wieku rozpowszechnił się także zwyczaj święcenia kredy, którą zwyczajowo w święto Trzech Króli na drzwiach wejściowych w wielu domach katolickich pisano litery: K+M+B oraz datę bieżącego roku. Zwyczaj ten, znany również w czasach obecnych, jest błędną interpretacją łacińskiej inskrypcji CMB Christus Mansionem Benedicat (Niech Chrystus błogosławi temu domowi). Św. Augustyn tłumaczy też ten skrót jako Christus Multorum Benefactor (Chrystus dobroczyńcą wielu).

Sama legenda o „trzech królach” pojawiła się w średniowieczu, stąd dzisiejsze błędne odczytywanie tych liter jako imion Mędrców. Trzy znane nam dziś imiona królów pojawiły się po raz pierwszy ok. roku 520 na mozaice zdobiącej kościół San Apollinare Nuovo w Rawennie, która wówczas była stolicą posiadłości bizantyńskich w Italii. Nad postaciami umieszczono tam wyraźne napisy: Balthassar, Melchior i Gaspar. Te same imiona podał później teolog – Beda Czcigodny (675-735). Co ciekawe, wcześniej w różnych regionach nazywano magów innymi imionami. Dla Greków magowie nazywali się Apellicon, Amerim i Serakin, dla Syryjczyków: Kagpha, Badalilma i Badadakharida, a dla Etiopczyków: Ator, Sater i Paratoras. Co ciekawe sam św. Mateusz nie określił w ewangelii ilu magów przybyło do Jezusa, a na rysunkach w rzymskich katakumbach, w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, aż do IV w., przedstawiano ich dwóch, trzech, czterech lub sześciu. W Syrii i Armenii przyjęła się wówczas tradycja, że było ich dwunastu, co miało symbolizować dwunastu Apostołów i dwanaście plemion Izraela. Liczba „trzy” pojawiła się u Orygenesa (zm. ok. 251 r.), który stwierdził, że skoro były trzy dary, to tylu musiało być również wręczających. W wieku IV pogląd ten stopniowo się upowszechnił i pośród wielu wątpliwości, które towarzyszą opisowi niezwykłych wydarzeń związanych z narodzinami Jezusa Chrystusa jedno tylko nie budzi wątpliwości – dary magów, czyli złoto, kadzidło i mirra oraz ich symboliczne znaczenie. I tak – złoto symbolizowało coś co jest piękne, chwalebne, wartościowe, oznaczając jednocześnie godność Jezusa jako króla. Kadzidło używane było w świątyniach podczas składania ofiar jako symbol modlitwy i symbolicznie wyrażało, że Jezus jest Bogiem. Mirra to balsam, którym namaszczano zmarłych oraz składnik, który dodawano do wina, by je wzmocnił tworząc napój, który podawano skazańcom, co stanowiło zapowiedź męki Jezusa Chrystusa i Jego pogrzebu. Jezus otrzymał więc złoto jako król, kadzidło jako Bóg i mirrę jako człowiek. Taką wymowę miały dary magów i ich wyprawa do dziecięcia urodzonego w Betlejem-Domu Chleba.

„Zrealizowano przy pomocy finansowej Urzędu Miejskiego/Prezydenta Miasta”.

Marta Kowalczyk
Print Friendly, PDF & Email