Tradycja rzecz święta?

Tradycja rzecz święta?
Fot. nadesłane

Jak można nie lubić Świąt Bożego Narodzenia? Jeszcze do niedawna wydawało mi się to niemożliwe. Dziś powoli zaczynam rozumieć tych, którzy w tym okresie rezerwują sobie wyjazdy do ciepłych krajów, wyjeżdżają odpocząć i przy okazji coś pozwiedzać. Naprawdę, stwierdzenie to przychodzi mi z trudnością, ale trudno przeczyć faktom.

Żyjemy coraz szybciej i intensywniej, a co za tym idzie, perspektywa kilku dni wolnych z pewnością nie napawa chęcią spędzenia ich przy świątecznej gorączce kulinarno-porządkowo-sklepowej. Rozwój społeczeństwa sprawia, że tradycja przestaje być tym, czym była do tej pory.

Staje się czymś, co powoli zamiera i niestety, jak bardzo by się bronili przed tymi i oburzali na nas zarówno nasi rodzice, jak i pewne grupy społeczne, to tylko kwestią czasu pozostaje fakt, że to, co pamiętamy z czasów dziecięcych, odejdzie w niepamięć. Historia już pisze się na naszych oczach. Wystarczy wyjrzeć za okno. Święta Bożego Narodzenia jeszcze do niedawna kojarzyły się z zimową aurą, śniegiem oraz mrozem szczypiącym poliki, uszy i nos. Co z tego mamy dziś? Przypomina ktoś sobie białe święta, szczególnie na Żuławach, skąd piszę te słowa?

Z drugiej strony młodsze pokolenie coraz mniejszą wagę przywiązuje do obchodzenia świąt tak, jak to robili nasi rodzice. Mam takie wrażenie, że ma to związek z gąszczem codzienności, gonitwą za pracą i postępującą komercjalizacją, która już od kilku lat „atakuje” zewsząd świętami tuż po postawieniu pierwszolistopadowego znicza na grobie bliskich.

Kiedy więc nastają te radosne trzy dni w roku, choinki w wielu domach stoją ostatkiem sił, a wielu myśli już o Sylwestrze. I jeszcze tylko najmłodsi z iskierkami w oczach czekają na te święta, szczególnie, że już drugi raz w miesiącu Mikołaj przyniesie im prezenty.

Zdaję sobie sprawę, że bardzo generalizuję i jest jeszcze wiele rodzin, w których tradycja tychże świąt nadal jest kultywowana w sposób właściwy, lecz zastanówmy się sami, ile wysiłku, nerwów, stresu i niepotrzebnej złości to wszystko kosztuje. A przecież ma to być radosny czas. Nie dziwi mnie więc fakt, że coraz więcej osób rezygnuje z tej gorączki i spędza święta „po nowemu” – odpoczywając przy tym od bolączek dnia codziennego i z dala od stresów i obowiązków.

Osobiście bardzo lubię Święta Bożego Narodzenia. Irytuje mnie, o czym pisałem już wyżej, gorączka przygotowań i „klimat” świąt w przestrzeni publicznej od listopada. Nie dla mnie ubieranie choinki przed Wigilią i wyjazdy z dala od rodziny i najbliższych.

Choć przyznaję, im bliżej 24 grudnia, tym moje opanowanie i nerwy wystawiane są na coraz większe próby. Bywają momenty, kiedy naprawdę mam ochotę rzucić to wszystko i gdzieś wyjechać lub po prostu zostać w domu ze słuchawkami w uszach, słuchając ulubionej muzyki bądź siedząc przed telewizorem, oglądając kolejny film lub serial. Marzy mi się od dłuższego czasu takie błogie lenistwo i odsunięcie wszystkiego tak głęboko w kąt, by organizm mógł złapać głębszy oddech. Szybko jednak się reflektuję i po głębszym namyśle stwierdzam, że jednak wolę spędzić ten czas z najbliższymi, a na „reset” kiedyś przyjdzie czas.

Tegoroczne święta, choć inne ze względu na obostrzenia, nie będą takie jak dotąd, lecz najważniejsze, by były rodzinne. Będą to też pierwsze święta mojej córki – tym bardziej chcę, by to był wyjątkowy czas. Pierwszy raz zobaczy choinkę – może i śnieg, „skubnie” trochę opłatka, odwiedzi szopkę, wysłucha kolęd. I to właśnie najmłodsze pokolenie sprawia, że tacy jak ja – choć na co dzień zabiegani, zapracowani – „przyspieszą jeszcze bardziej”, by te trzy wyjątkowe dni w roku spędzić rodzinnie, w wyjątkowej świątecznej aurze – tak jak to było kilkanaście lat temu, gdy sami byliśmy dziećmi.

Nie wszystko jednak uda się odtworzyć i nie wszystko jest od nas zależne. Wówczas pozostają wspomnienia i opowieści. W te dni rozmawiajmy więc ze sobą, swoimi dziećmi. Wspominajmy, jak to było kiedyś, pokazujmy zdjęcia. Pozostawmy w ich świadomości ślad, że świąteczny czas może być wyjątkowy. Być może dzięki temu tradycja pięknych, kolorowych i rodzinnych świąt przetrwa dłużej.

Życzę Państwu wszystkiego, co najlepsze na te nadchodzące święta, niech będą prawdziwie radosne, kolorowe i rodzinne, a w roku 2021 – powrotu do normalności znanej sprzed 2020 (chyba niczego więcej do szczęścia obecnie nam nie potrzeba).

Zapraszam też do odwiedzania nas zarówno na razemztoba.pl, jak i na naszych profilach w mediach społecznościowych. Do zobaczenia i do usłyszenia. Jesteśmy #CodziennieRazemzToba

PS. Jak już napisałem, w rzeczywistości trudno jest wrócić do tego, co już za nami. Pozostają nam tylko wspomnienia. Takiego problemu nie ma w przestrzeni internetu. Stąd spieszę poinformować, że na razemztoba.pl powstaje nowa przestrzeń, która pozwoli naszym stałym Czytelnikom przypomnieć sobie teksty, które pojawiały się na naszych łamach na przestrzeni całego okresu funkcjonowania redakcji.

Nasi nowi Czytelnicy będą mieli okazję ku temu, by poznać „nowe – stare” oblicze „Razem z Tobą”. Nie zabraknie zatem „Pokaż język”, „Widziane z chorej strony”, „Historii elbląskich kościołów”, przygód „Pitera i Bolko” czy spotkań „Sam na sam z psychologiem”. Część z tych materiałów będzie dostępna również w wersji audio, więc będzie można ich słuchać w każdej chwili. Zapraszam serdecznie do zaglądania na naszą stronę.

Nie podaję jeszcze daty startu tego projektu, gdyż jak dobitnie pokazał nam rok 2020, planowanie czegokolwiek na dłuższą metę ma taki sens jak czekanie na przyjazd pociągu w miejscu, gdzie nawet mech na peronie już nie rośnie. Wierzę jednak, że wszystko to jest kwestią niezbyt długiego czasu. Już dziś z kolei na razemztoba.pl znaleźć można miejsce z materiałami przygotowanymi w formie audio. Są to obecnie w dużej mierze materiały historyczne dotyczące regionu Warmii i Mazur, z czasem jednak będziemy zwiększać tę kolekcję o nowe materiały – także te wspomniane wyżej: archiwalne.

Print Friendly, PDF & Email