Toruń: 200 lat, Pani Mario!

Do grona toruńskich stulatków dołączyła 31 lipca Pani Maria Karallus. Z tej okazji jubilatkę odwiedził prezydent Torunia Michał Zaleski.

– Ten szczególny jubileusz jest wymownym dowodem na piękno i niezwykłą wartość życia. Dostrzec w nim można nade wszystko świadectwo minionych dziesięcioleci, ale także siłę i hart ducha, dzięki którym może Pani świętować swoje setne urodziny – mówił prezydent Torunia Michał Zaleski. – Życzę Pani dużo radości i miłości ze strony najbliższych i przyjaciół. Niech Pani nie brakuje zdrowia, by jak najdłużej cieszyć nas swoją obecnością i być wśród torunian ostoją trwałych wartości.

Pani Maria Karallus, z domu Urbańska, urodziła się 31 lipca 1922 r. w Rawie. Z uwagi na to, że jej ojciec był leśnikiem, cała rodzina zmieniała kilkukrotnie miejsce zamieszkania: na leśniczówkę pod Ostrołęką, Łódź, aż w 1936 roku trafili do naszego miasta. W Toruniu spotkała ich niestety wojna – ojciec Pani Marii w 1939 r. został aresztowany przez Gestapo i był przetrzymywany w Forcie VII. W wyniku starań rodziców jego żony i ze względu na posiadany zawód szczęśliwie udało mu się stamtąd wydostać – został skierowany do pracy w Nadleśnictwie w okolicy Wielopola. Po zakończeniu II wojny światowej cała rodzina powróciła do Torunia.

Po wojnie Pani Maria kontynuowała naukę w Szkole Rolniczej w Bydgoszczy. Uzyskała tam tytuł technika rolnictwa, a następnie podjęła pracę w Przedsiębiorstwie Melioracji w Toruniu na stanowisku planisty. W 1964 roku zawarła związek małżeński z Pawłem Karallus i razem z mężem przeprowadziła się do Chicago w Stanach Zjednoczonych. Początkowo podjęła tam pracę fizyczną w szwalni, następnie w fabryce produkującej telefony Motorola.

– Praca była wyczerpująca i szkodliwa dla zdrowia z uwagi na warunki pracy w dużej hali oraz opary chemiczne nieuniknione przy lutowaniu. Z pracy wywiązywała się wzorowo. Uzyskiwała w akordzie najwyższe wyniki, czym budziła uznanie i podziw u pracodawcy i w gronie współpracowników.  Po kilkunastu latach ciężkiej pracy z powodu zachorowania na anemię zmuszona była z niej zrezygnować – pisze Bożena Tadych-Lewandowska, obecna opiekunka Pani Marii.

Razem z mężem planowali powrócić do ojczyzny, niestety przed wyjazdem Pan Paweł zmarł, dlatego do Polski w 1982 r. przyjechała już sama.

Natalia Przytarska / UM Toruń
Print Friendly, PDF & Email