Szwajcaria organizuje „narodowy tydzień szczepień” przeciwko COVID-19, by przekonać sceptyków

Szwajcaria organizuje „narodowy tydzień szczepień” przeciwko COVID-19, by przekonać sceptyków
Fot. Pixabay

Szwajcaria chce zwiększyć stosunkowo niski wskaźnik szczepień przeciwko koronawirusowi poprzez „narodowy tydzień szczepień”. Istnieją wątpliwości, czy to się uda. Szczególnie w niemieckojęzycznej części Szwajcarii mieszka dużo osób sceptycznych wobec szczepień.

Po kraju jeżdżą szczepionkowe autobusy, dworzec główny w Zurychu staje się „wioską szczepień”, na Instagramie odbywają się „rozmowy na żywo o szczepieniach”, są darmowe koncerty na świeżym powietrzu z udziałem szwajcarskich gwiazd muzyki pop: rząd federalny i kantony wydają 100 milionów franków szwajcarskich na „narodowy tydzień szczepień” – poinformowała w poniedziałek telewizja ARD.

Celem jest przekonanie jak największej liczby Szwajcarów o korzyściach płynących ze szczepień, ponieważ wskaźnik szczepień w Szwajcarii, wynoszący nieco ponad 64 procent, jest znacznie niższy niż w innych krajach Europy. Zbyt niski. Zwłaszcza teraz, gdy liczba zakażeń w kraju znów gwałtownie wzrasta, a oddziały intensywnej terapii zapełniają się – głównie ludźmi nieszczepionymi – zauważa ARD.

Jednak to, czy nadzieje szwajcarskiego rządu rzeczywiście się sprawdzą, jest więcej niż wątpliwe. Istnieje szeroki front szczepionkowych sceptyków, szczególnie w niemieckojęzycznej Szwajcarii – podkreśla ARD. Philip Tarr ze Szpitala Kantonalnego Basel-Land od kilku lat prowadzi w Szwajcarii narodowy program badawczy dotyczący niechęci wobec szczepień. – Jestem raczej sceptyczny co do tego, czy prawdziwych przeciwników szczepień można jeszcze przekonać do szczepienia – mówi.

Przyczyn takiego stanu rzeczy Tarr upatruje m.in. w kulturze politycznej. – Kantony w Szwajcarii, zwłaszcza w Szwajcarii niemieckojęzycznej, które mają niższe wskaźniki szczepień, mają władze, mające tendencję do sprawiania wrażenia, że zdrowie i szczepienia są sprawą prywatną. Państwo nie powinno się w to mieszać. Uważam, że są to nie tylko różnice polityczne, ale również kulturowe”.

Demokracja bezpośrednia w Szwajcarii, gdzie „każdy ma coś do powiedzenia”, również komplikuje proces kształtowania opinii w pandemii, mówi naukowiec.

W wielu szwajcarskich kantonach ludzie nie lubią, gdy „ci w Bernie” (de facto stolica Szwajcarii) mówią, co jest słuszne.

– Co jest nie tak z dobrze wykształconymi i zamożnymi Szwajcarami? – pyta dziennik „Neue Zuercher Zeitung”, zastanawiając się, dlaczego kraj ten należy do najsłabszych w Europie pod względem szczepień przeciwko koronawirusowi.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
Print Friendly, PDF & Email