Szef MZ: 7-8 mln Polaków może już mieć odporność na COVID-19

Szef MZ: 7-8 mln Polaków może już mieć odporność na COVID-19
Fot. Pixabay

7-8 milionów ludzi w Polsce może mieć już odporność na COVID-19 – ocenił w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski. Poinformował, że mutacje wirusa wykrywane są teraz w ok. 10 proc. badanych próbek, a najbardziej „narażone” na mutacje są województwa warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i pomorskie.

Pytany w TVN24 o szacunki dotyczące tego, jak duża część populacji Polski jest odporna na koronawirusa po szczepieniach i przejściu choroby, minister poinformował, że przeprowadzono dwa takie badania – jedno w aglomeracji śląskiej, a drugie ogólnopolskie. Dodał, że zwłaszcza na podstawie ogólnopolskiego badania można „wykonywać pewnego wnioskowania na całej populacji”.

– Oba te badania obejmowały mniej więcej po 1 tys. 200 osób, i w obu tych badaniach mieliśmy przeciwciała stwierdzone u mniej więcej 15-20 proc. osób. Czyli można sobie powiedzieć, że mniej więcej te 20 proc., (czyli) wydaje się, że te 7-8 milionów ludzi w Polsce, to minimum ma odporność. Bo mówię o tym efekcie posiadania przeciwciał, bo część osób, które tych przeciwciał nie wykazuje, też może mieć odporność – powiedział. Dodał, że według niego „to pokazuje, że mamy już taki konkretny szacunek, właśnie mniej więcej 7-8 milionów osób, które musiały przejść w jakiś sposób – oczywiście też często bezobjawowy – Covida”.

Pytany, czy „rozluźnienie i większa swoboda w spotykaniu się” jego zdaniem mają kluczowe znaczenie dla wzrostu zakażeń, a nie na przykład powrót dzieci do szkół w klasach I-III, minister zaznaczył, że nie łączyłby ostatniego wzrostu zakażeń tylko z jednym czynnikiem, „a już na pewno nie ze szkołami”.

– Wydaje się, że wszystkie te luzowania, które były wykonywane, czyli i odpowiednio szkoły, i galerie handlowe, przecież też hotele otworzyliśmy niedawno, to wszystko powoduje właśnie taką reakcję społeczną, która jest coraz bardziej nastawiona na to, że „pandemia nie jest już takim zagrożeniem” – powiedział.

Niedzielski podkreślił, że niezależnie od tego czynnika, „cały czas mutacje mają tutaj ogromne znaczenie, bo one są bardziej zakaźne, ale też widzimy, że systematycznie odbywa się wzrost udziału tych mutacji w zbadanych przez nas próbkach”.

Szef MZ wskazał, że w styczniu udział mutacji w tych próbkach był na poziomie ok. 5 proc., a w tej chwili – jak przekazał – „te udziały w próbkowaniu są mniej więcej 10-procentowe, a regiony, które są najbardziej dotknięte (mutacjami Covid), to Warmia i Mazury, czy północna część woj. podlaskiego, gdzie udziały te są stosunkowo większe”. Dodał, że potwierdziły to również badania przesiewowe nauczycieli w tych regionach.

„Najbardziej narażone” na mutacje koronawirusa jest według niego woj. warmińsko-mazurskie, a następnie kolejno woj. kujawsko-pomorskie i pomorskie oraz tylko północna część Podlasia.

– Natomiast wydaje się, że to jest taka sytuacja, że falę drugą przechodziliśmy od południa na północ (kraju), to znaczy, że najpierw ta fala druga dotknęła Małopolski, Podkarpacia i potem się przekraczała stopniowo na północ Polski. I w gruncie rzeczy, to co mamy w woj. warmińsko-mazurskim, to jest takim nieprzerwanym od ponad półtrora miesiąca wzrostem zakażeń, czyli to jest w gruncie rzeczy druga fala w tym regionie, na którą się nałożyły właśnie te dodatkowe elementy, czyli i poluzowanie postaw, a z drugiej strony pojawienie się też mutacji (koronawirusa) – ocenił.

Podsumował, że w tym regionie obserwujemy według niego „takie przyspieszenie, które ma charakter jeszcze w zasadzie nałożenia się na końcówkę drugiej fali na północy Polski”. (PAP)

Mieczysław Rudy
Print Friendly, PDF & Email