Socjolog: wojna i pandemia nadają tegorocznym świętom specyficzny kontekst

Socjolog: wojna i pandemia nadają tegorocznym świętom specyficzny kontekst
Fot. Pixabay

Wojna w Ukrainie, przyjęcie w Polsce fali uchodźców i niedawne doświadczenia pandemii nadają tegorocznym świętom Bożego Narodzenia specyficzny kontekst – uświadamiamy sobie, jak kruche jest to, co w rutynie codzienności uznajemy za nienaruszalne i niezmienne – mówi socjolog z Uniwersytetu Śląskiego dr Rafał Cekiera.

W ocenie socjologa z Wydziału Nauk Społecznych UŚ, obecnie wielu Polaków doświadcza niepewności, związanej zarówno z toczącą się za wschodnią granicą wojną i jej skutkami, jak i sytuacją gospodarczą oraz inflacją. To wszystko może przełożyć się na klimat tegorocznego świętowania.

– Te święta będą specyficzne także dlatego, że są pierwsze, kiedy gościmy w Polsce tak wielu uchodźców z Ukrainy. Nie tylko staliśmy się obserwatorami dramatu, ale też wielu z nas fantastycznie pośpieszyło z pomocą – powiedział dr Cekiera.

– Przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że w tradycji chrześcijańskiej święta Bożego Narodzenia to przecież święta rodziny uchodźczej, tułaczej, migracyjnej; tym samym powinny nas uwrażliwiać na takie sytuacje. W polskim kontekście znajduje to wymowny znak w postaci pustego nakrycia na stole wigilijnym, które ma symbolizować gościnność domu, gotowość na przyjęcie przybysza – wyjaśnił ekspert.

Jego zdaniem, otaczająca nas atmosfera niepewności może spowodować, że nadchodzące święta będą nieco inne od wcześniejszych.

– Może będziemy bardziej skłonni do wdzięczności za wszystko, co posiadamy – bo doświadczenie pandemii, doświadczenie wojny w Ukrainie, a także realne spotkanie z ofiarami wojennego terroru, są niezwykle dobitnymi świadectwami, jak bardzo kruche jest to, co w rutynie codzienności uznajemy czasem za nienaruszalne i niezmienne – powiedział dr Rafał Cekiera.

Nawiązując do słów popularnej kolędy „Gdy się Chrystus rodzi”, socjolog przytoczył jeden z wersów jej tekstu: „Bo my nic nie pojmujemy, ledwo od strachu żyjemy”.

– Z pewnością święta ze świadomością toczącej się wojny, sytuacji mieszkańców Ukrainy i uchodźców, trochę wybijają nas z naszej świątecznej rutyny. Te wydarzenia unaoczniają nam, jak nieoczywiste jest nawet wspólne biesiadowanie czy wspólnota rodzinnego stołu – wyjaśnił.

– Nie zmienia to jednak faktu – podkreślił socjolog – że święta będą także, jak dotąd – rodzinne, dla sporej części Polaków z bardzo ważnym elementem religijnym. – Niemal wszyscy będziemy sobie składać życzenia, stroić choinkę i dawać prezenty, choć może będą one nieco mniej bogate niż w latach poprzednich – ocenił socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.

Przytoczył dane Związku Banków Polskich, według których statystyczny Polak zamierza w tym roku wydać na święta 1427 zł, czyli 1 proc. więcej niż przed rokiem. Na prezenty wydamy średnio ok. 500 zł. 73 proc. Polaków zadeklarowało chęć ograniczenia wydatków na święta w porównaniu z poprzednimi latami.

– Myślę jednak, że to ograniczenie nie będzie powodowało, iż na stole wigilijnym znajdzie się mniejsza liczba potraw. Może te potrawy będą mniej wykwintne, mniej bogate, ale jednak będziemy dochowywać tradycji – uważa socjolog. Zauważył, że obecnie nie dziwi już także – jak w okresie pandemii – laptop na wigilijnym stole, pozwalający na łączność internetową z rodziną, z którą nie możemy wspólnie świętować.(PAP)

Marek Błoński
mab/ aszw/
Print Friendly, PDF & Email