„Rysowanie i bilard to moje hobby, konie to moja miłość”

„Rysowanie i bilard to moje hobby, konie to moja miłość”
Fot. Adminstrator

Od zawsze kochałam konie. Ich widok dawał mi ukojenie, sprawiał radość. Wielokrotnie próbowałam namalować coś innego ale ostatecznie zawsze wychodził mi koń – mówi z uśmiechem Magdalena Trudnowska.

W czasie nauki liceum uległa poważnemu urazowi, następstwem są problemy neurologiczne. O epilepsji i jej przedziwnych objawach mogłaby dużo powiedzieć.  

Pomimo choroby pani Magda nie zrezygnowała z aktywnego trybu życia. Maluje wizerunki koni oraz wyczynowo gra w bilard. Jak mówi, nie wyobraża sobie aby z powodu choroby miała siedzieć w domu i nic nie robić, chociaż z tego powodu jest nieaktywna zawodowo. Trudno bowiem znaleźć odpowiednią pracę osobie zagrożonej atakami epileptycznymi a do tego dochodzi lęk pracodawcy przed zatrudnieniem pracownika ze schorzeniem neurologicznym. I tak kółko się zamyka, więc tym bardziej trzeba znaleźć w życiu coś dla siebie.

Ciekawe, że sztuki rysowania  pani Magda nauczyła się sama z książek. Nigdy nie kształciła się w szkole artystycznej ani nie korzystała z żadnych kursów. Jej największym marzeniem jest stworzyć wystarczającą ilość obrazów by móc zorganizować wystawę. – Przygodę z rysowaniem zaczęłam parę lat temu. Początkowo rysowałam konie wzorując się na zdjęciach w książce. Dopiero później mój brat robił zdjęcia specjalnie dla mnie – opowiada Magda.

Rysuje ołówkiem lub węglem. Wszystkie jej prace są jakby fotograficznym odbiciem zdjęcia, na którym się wzorowała. – Pani w Galerii Pro-Arte, która oglądała moje prace, była pod wielkim wrażeniem moich rysunków – mówi Magda. Zapowiedziała, że jeśli uzbieram ponad dwadzieścia prac, zorganizuje mi wystawę.
  
Ale nie jest to proste, bo Magdalena nie rysuje „na akord” – jej „fotograficzne” prace powstają bardzo długo, nie zawsze też ma natchnienie. Poza tym, jak mówi, nigdy nie zbierała swoich rysunków; jeśli ktoś chce kupić – sprzedaje, albo podaruje komuś bliskiemu.

Drugim hobby Magdaleny jest bilard. Gra od trzech lat. – Dwa razy w tygodniu trenujemy z kolegami w Klubie Odzieżowa 12. Jestem jedyną kobietą w drużynie – opowiada. Mamy raz lepsze raz gorsze osiągnięcia ale nie wyobrażam sobie, żebym miała nie pójść na trening bez powodu, bo dobrze jest wyjść z domu, mieć swoją grupę. Chłopaki dobrze wiedzą o mojej chorobie. Nie przeszkadza im to, traktują mnie zupełnie normalnie – chwali swoich kolegów z drużyny.

Jednak Magda potrafi i lubi być także sama – zanurzona w swoim rytmie życia i pracy nad kolejnym portretem konia. Poniżej przedstawiamy próbkę artystycznych zdolności pani Magdy.  RS Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 5643

Print Friendly, PDF & Email