Dawno nie mieliśmy tak niskich wskaźników zakażeń wirusem SARS-CoV-2, więc można luzować obostrzenia – powiedział PAP w czwartek wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Dodał, że poprzednie etapy znoszenia restrykcji nie wpłynęły negatywnie na przebieg epidemii.
W środę minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił, że od 6 czerwca zwiększony zostanie limit osób mogących uczestniczyć w weselach i zgromadzeniach publicznych. Od tego dnia będzie wynosił on 150 osób. Nie będą do niego wliczane osoby zaszczepione. Dodatkowo przywrócona zostanie możliwość organizowania tradycyjnych targów i konferencji. Swoją działalność wznowić będą mogły także sale zabaw dla dzieci.
– To nie jest jeszcze tak, że wszystkie rygory zostały odwołane. I słusznie. Rząd robi to etapami i sprawdza, czy jest negatywny wpływ na sytuację epidemiczną. Na razie kolejne etapy luzowania obostrzeń nie przyniosły takiego negatywnego wpływu. Dlatego jest pole do luzowań. Drugim argumentem „za” jest sytuacja epidemiczna. Dawno bowiem nie mieliśmy tak niskich wskaźników zakażeń wirusem SARS-CoV-2 – podkreślił Gut w rozmowie z PAP.
Dodał, że dzienne liczby zakażeń między 300 a 700 wskazują na możliwość kontrolowania rozwoju epidemii. Cieszy – w jego ocenie – także procent pozytywnych wyników testów, który wynosi obecnie między 1 a 2 procent.
– To jest strefa kontroli – zaznaczył. Pytany, czy jesienią znów możemy się spodziewać takiego wybuchu fali epidemii jak w 2020 roku, stwierdził, że raczej nie.
– Nie ma już aż takiego zagrożenia szpitalnictwa ze względu na liczbę osób zaszczepionych. Oczywiście, jeżeli ktoś nie chce szczepionki i bardzo będzie chciał się zakazić, to się zakazi. Nie sądzę jednak, aby wirus powodował już tyle ciężkich przebiegów i śmierci. Szczepionka da rezultaty. Oczywiście najlepiej byłoby tę chorobę przegonić zbiorową odpornością, ale do tego musi być chęć większej części społeczeństwa do szczepień – wskazał wirusolog. (PAP)