Średnia wieku osób hospitalizowanych z powodu COVID-19 spadła o kilka lat i dalej będzie się obniżać. To są niepodważalne dowody na skuteczność szczepień – powiedział PAP prof. Robert Flisiak.
Ministerstwo Zdrowia przekazało w czwartek, że badania potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 15 250 osób, zaś 289 osób zmarło. Tydzień temu, 25 lutego, badania laboratoryjne potwierdziły 12 142 nowe zakażenia koronawirusem, a zmarło 286 osób.
– Wzrost zakażeń dotyczy zupełnie innej populacji osób, niż miało to miejsce na jesieni w przypadku drugiej fali pandemii – powiedział prof. Flisiak.
– Mimo że klinikę mam zapełnioną chorymi, nie zgłaszają się już pacjenci w wieku 80-90 lat. W związku z tym, ryzyko zgonów gwałtownie spada. Tak mało zgonów w klinice nie miałem od października – zaznaczył ekspert. Jak dodał – „w grudniu było ich nawet kilkanaście, w pierwszej połowie lutego – dziewięć, a w ostatnich dwóch tygodniach ich nie ma”.
Wyjaśnił, że jest to efekt szczepień.
– Nie oznacza to, że osoby w wieku senioralnym czy te, które się już zaszczepiły, nie będą chorowały na COVID-19. Nie mamy przecież pełnej wyszczepialności, a skuteczność szczepień nie osiąga 100 proc., w związku z tym oczywiście będą się zdarzały przypadki zachorowań w tych grupach, ale jest ich zdecydowanie mniej – powiedział prof. Flisiak.
Wskazał na najnowsze wyniki analizy zachorowań personelu medycznego, który jako pierwszy był w Polsce szczepiony.
– W zasadzie od początku stycznia było widać tendencję spadkową liczby zachorowań wśród tej grupy. Teraz to są sporadyczne przypadki na terenie całego kraju – zwrócił uwagę.
W ocenie prof. Flisiaka, w najbliższym czasie średnia wieku osób przyjmowanych do szpitali z powodu COVID-19 będzie nadal obniżała się.
– Ten trend już się zarysował. Średnia wieku obniżyła się już o kilka lat i będzie nadal spadała. To są niepodważalne dowody na skuteczność szczepień – podkreślił.
Wspomniał też, że inny przebieg kliniczny przechodzenie wariantu brytyjskiego COVID-19 wynika w głównej mierze z wieku osób, które ulegają zakażeniu. – To nie są osoby w wieku 80 plus, więc mają zwykle mniej obciążeń i stąd bierze się, przede wszystkim, inny obraz kliniczny choroby – zwrócił uwagę ekspert. (PAP)