Policjantka z Poznania, u której stwierdzono koronawirusa, przyszła do pracy przed otrzymaniem wyników testu na obecność SARS-CoV-2. Na kwarantannę trafiło 26 osób z komisariatu Poznań-Wilda, jednostka przez kilka godzin była wyłączona z użytkowania.
Policja potwierdziła PAP, że o powrocie funkcjonariuszki do pracy zdecydował komendant jednostki. Jednocześnie wskazano, że sprawa została już wyjaśniona – szef poznańskiej policji nie stwierdził nieprawidłowości.
Koronawirusa wykryto u policjantki z prewencji, która na co dzień zajmowała się profilaktyką. W czwartek poinformowała ona swojego komendanta, że badania wskazały u niej zakażenie SARS-CoV-2. Wkrótce potem zapadła decyzja o czasowym wyłączeniu komisariatu z użytkowania. 26 osób trafiło na kwarantannę. Obecnie komisariat działa normalnie.
Policjantka na początku lipca poinformowała swoją jednostkę, że była na spotkaniu rodzinnym, po którym okazało się, że brat jej chłopaka ma gorączkę, źle się czuje, będzie robić testy na koronawirusa. Otrzymała informację, że do czasu wyjaśnienia sprawy ma pozostawać poza pracą. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak powiedział PAP, że policjantka, jej chłopak i brat chłopaka zgłosili się na testy.
– Pod koniec ubiegłego tygodnia obaj mężczyźni dostali informacje, że są zdrowi. W poniedziałek policjantka powiadomiła o tym koleżankę z zespołu, w którym pracowała dodając, że ona cały czas czeka na swój wynik testu. Informacja ta została przekazana komendantowi komisariatu, ten zdecydował, że policjantka ma się stawić w pracy – powiedział PAP Borowiak.
Funkcjonariuszka pojawiła się w pracy we wtorek. W czwartek rano otrzymała informację z laboratorium, że testy potwierdziły u niej obecność koronawirusa. Andrzej Borowiak powiedział, że w jednostce natychmiast uruchomiona została procedura antykryzysowa.
Pytany o okoliczności powrotu do pracy funkcjonariuszki bez wyniku testu na obecność koronawirusa wyjaśnił, że komendant uznał, że źródło ewentualnego zakażenia jest wyeliminowane, bo koronawirusa nie stwierdzono u brata chłopaka policjantki, zdrowy okazał się też jej chłopak.
– Oczywiście patrząc z perspektywy kolejnych zdarzeń przyznaję, że można było poczekać do czasu aż policjantka odbierze swój wynik. Można uznać, że decyzja o jej powrocie do pracy w takim terminie była błędem – powiedział PAP Borowiak.
Rzecznik dodał, że cała sprawa została już wyjaśniona. – Komendant miejski policji insp. Robert Kasprzyk przyjął do wiadomości informację o zdarzeniu. Uznał, że nie widzi nieprawidłowości czy złej woli którejkolwiek ze stron – powiedział.
Przewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów województwa wielkopolskiego podinsp. Andrzej Szary negatywnie ocenił sytuację, do której doszło w poznańskiej jednostce.
– Zabrakło tutaj zdrowego rozsądku. Przełożony policjantki powinien jasno określić, że bez wyniku testu nie powinna się pokazywać w pracy. Jestem zaskoczony, że decyzję podjęto na tej podstawie, że u innych osób nie stwierdzono koronawirusa. Osobno dziwi mnie droga przekazywania informacji pomiędzy policjantką a jej przełożonym – powiedział.
Kierowniczka oddziału epidemiologii Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu Anna Pawłowska powiedziała PAP, że nawet jeżeli osoba, która sama decyduje się na badanie, nie podlega obowiązkowej izolacji do czasu otrzymania wyniku testu, powinna zachować zdrowy rozsądek.
– W takiej sytuacji ważna jest jednak świadomość i odpowiedzialność takiej osoby. Trzeba zdawać sobie sprawę z zagrożenia i z możliwości przeniesienia zakażenia na inne osoby – powiedziała.
Andrzej Szary dodał, że w przypadku, gdy sprawa dotyczy tak strategicznej służby jak policja, ostrożność zarówno przełożonych, jak i funkcjonariusza, który jest zagrożony zakażeniem powinna być wyjątkowa. (PAP)