Pielgrzymka na Kresy...

Pielgrzymka na Kresy...
Fot. Adminstrator

Zbliża się okres urlopowy, więc wszystkim, którzy jeszcze się nie zdecydowali jak go spędzić, warto polecić podróż na dawne polskie ziemie Kresowe. Nigdzie indziej nie odczujecie tego, jak bije serce historii. To szczególne uczucie, wzniosłe i bolesne.

Na początku maja tego roku wybraliśmy się z mężem na tygodniową pielgrzymkę po Ziemi Kresowej dawnej Rzeczpospolitej. Wędrówkę dla 50 osób zorganizował ksiądz -wieloletni proboszcz parafii św. Rafała Kalinowskiego w Elblągu.

Pierwszego dnia po polskiej stronie autokarem objechaliśmy  Obwodnicę Bieszczadzką  Lesko, Baligród, Jabłonki, Cisnę, Wetlinę, Ustrzyki Górne, Czarną, Ustrzyki Dolne. Są to tereny Bieszczadzkiego Parku Narodowego, z najmniejszym w Polsce zaludnieniem. Siedlisko wilka, niedźwiedzia i rysia, a ostatnio sprowadzono do parku także żubry. Miejscowością, w której zatrzymaliśmy się na dłużej były Ustrzyki Dolne, zimowa miejscowość rekreacyjna, z wieloma wyciągami narciarskimi. Nieopodal w malowniczej Cisnej znajduje się miejsce pamięci „Zakapiorów” bieszczadzkich i szczególnie kultywuje się pamięć pisarza i poety Edwarda Stachury. Tam spotkaliśmy poetę bieszczadzkiego, Ryszarda Szocińskiego,  którego wzruszające strofy, pełne miłości do tej ziemi towarzyszyły nam w przejeździe przez Bieszczady. W drodze mijaliśmy kościoły katolickie i liczne cerkwie. Odwiedziliśmy kościół w Starej Wsi, Sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej i miejsce urodzin męczennika za wiarę świętego Andrzeja Boboli, patrona Polski. Zamęczyli go okrutnie kozacy za to, że na terenie gdzie większość wyznawała prawosławie szerzył wiarę rzymsko-katolicką.
Granicę z położoną w dużej części na obrzeżach dawnej Rzeczpospolitej ( na Rusi Halickiej, Czerwonej i Kijowskiej ) Ukrainą, przekroczyliśmy w Krościenku-Smolnicy. Początek odrębnemu państwu przynieśli tutaj buntujący się przeciw polskim magnatom ruscy Kozacy pod wodzą hetmana Bohdana Chmielnickiego. Tutaj co krok spotykaliśmy pamiątki dawnych wydarzeń. Miasta i twierdze, które przez wieki broniły tej ziemi przed naporem Tatarów i Turków, dzięki czemu mogły one zachować odrębność językową i kulturową, zakładali polscy magnaci i królowie.

Pojechaliśmy przez Sambor i Drohobycz znany dzięki pięknym opisom Brunona Schulza  w powieści „Sklepy cynamonowe”.  W Drohobyczu  obejrzeliśmy pomnik Adama Mickiewicza, postawiony w stulecie urodzin wielkiego polskiego poety i skierowaliśmy się  na miejsce noclegowe do siedziby Tarnowskich – Tarnopola. Z Tarnopolem łączą dzisiaj Elbląg wspólne spotkania teatralne.

Trzeciego dnia pielgrzymki zwiedzaliśmy miejsca znane wszystkim  z „Trylogii” Henryka Sienkiewicza: Kamieniec Podolski, Chocim i  Zbaraż. Kamieniec Podolski to twierdza, którą opływa z każdej strony, tworząc kształt litery omega rzeka Smotrycz. Położenie w ramionach rzeki, z wąskim dostępem z lądu czyniło Kamieniec miejscem nie do zdobycia, dzięki temu oparł się licznym najazdom tureckim i tatarskim, a także naporowi wojsk Chmielnickiego. Dopiero w 1672 roku weszli tam Turcy, ale już w 1699 roku wrócił znów do Korony. Tam znajduje się baszta, w której miał się wysadzić bohater powieści Henryka Sienkiewicza Michał Wołodyjowski. Wydarzenie to, według historyków, przebiegło w nieco innej wersji, była tam zgromadzona duża ilość prochu, który ulec miał samozapłonowi.

Chocim przywitał nas kolorowym skansenowym kolorytem. Odbywały się tam akurat turnieje rycerskie, na które przyjechali rycerze z Ukrainy i Rosji. Na polach pod Chocimiem rozłożone były namioty, nawiązujące do czasów oblężenia twierdzy przez wojska osmańskie. Przed twierdzą licznie rozłożyli swoje stragany sprzedawcy regionalnych pamiątek. Niestety niewiele z nich nawiązywało do polskiej tradycji historycznej. Królowało kolorowe ukraińskie rękodzieło i malowane koszulki z charakterystycznym kozakiem ozdobionym sumiastym wąsem i lokiem, ubranym w ozdobny żupan i hajdawery, być może wyobrażającym samego hetmana Chmielnickiego lub atamana Bohuna.  
Dalej pojechaliśmy na Zbaraż, gdzie można było zwiedzić ciekawe muzeum historycznych pamiątek i wysłuchać opowieści o rozpaczliwej obronie Zbaraża przed  kozakami Bohdana Chmielnickiego. Tutaj dowiedzieliśmy się o autentycznym Skrzetuskim, który w tej obronie brał udział. Ze Zbaraża udaliśmy się do Oleska, miejsca narodzin króla Polski Jana III Sobieskiego i wieloletniej rezydencji królewskiej. Niestety dotarliśmy tam wieczorem i miejscowe muzeum było już nieczynne. Mogliśmy obejrzeć tylko zewnętrzne otoczenie pałacu i ogród. Ponieważ byliśmy pielgrzymami na Kresach, więc każdy dzień rozpoczynaliśmy modlitwami i mszą świętą w katolickich kościołach, potem odmawialiśmy różaniec, koronkę do Miłosierdzia Bożego i nabożeństwo majowe dzięki temu można było wznieść się wyżej w duchowej kontemplacji pamiątek polskości.

Lwów zwiedziliśmy piątego dnia. W Katedrze Lwowskiej rozpoczynał się proces beatyfikacyjny biskupa lwowskiego  ojca Rafała Kiernickiego . Wydarzenie to zgromadziło  licznych  wiernych i przedstawicieli kościoła katolickiego z Polski.  Z Lwowem – jak wielu zapewne pamięta związane są nazwiska znakomitych Polaków. Tutaj mieszkali i tworzyli między innymi Aleksander Fredro, Seweryn Goszczyński, Leopold Staff, Jan Kasprowicz, Gabriela Zapolska, Maria Konopnicka,  a z nazwisk współczesnych tutaj urodził się  poeta Zbigniew Herbert, znany aktor Adam Hanuszkiewicz,  pisarz Stanisław Lem, znany sportowy spiker Kazimierz Górski. Lwowski Uniwersytet założył w 1661 roku król polski Jan Kazimierz. W okresie rozbiorów polski Lwów należał do Cesarstwa  Austro-Węgierskiego, a do Polski wrócił w 1918 roku. We Lwowie odwiedziliśmy Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Orląt Lwowskich, gdzie leżą kilkunastoletni obrońcy polskiego Lwowa przed ukraińskimi wojskami.  Jak piszą historycy, Lwów w 1918 roku był praktycznie bez obrony, dlatego gdyby nie młodzież szkolna, której z pomocą przybyła błękitna  armia Hallera, ukraińskie wojska  opanowałoby miasto. To szczególne dla każdego Polaka miejsce Pamięci Narodowej ze względu na wiek obrońców. W okresie II wojny światowej Lwów i okolice zajęli Rosjanie, a potem Niemcy. Po wojnie natomiast Związek Radziecki utworzył na Kresach dużą zależną od siebie Radziecką Republikę Ukraińską, która w 1991 roku się usamodzielniła i utworzyła odrębne państwo Ukrainę.

Będąc we Lwowie, odwiedziliśmy też kilka kościołów katolickich i cerkwie różnych obrządków. Byliśmy w Operze Lwowskiej i na Wzgórzu Zamkowym, skąd roztaczał się wspaniały widok na panoramę miasta. Byliśmy również w Krzemieńcu, gdzie urodził się nasz wieszcz narodowy Juliusz Słowacki. Tutaj działa spory ośrodek polonijny, w którym poczesne miejsce zajmuje chór „Krzemienieckie barwy”, a w jego repertuarze znaleźć można wiele polskich pieśni patriotycznych i piosenek ludowych. Obecnie, w rodzinnym domu Słowackiego znajduje się Muzeum poświęcone pisarzowi,  a w kościele katolickim piękny pomnik z tablicą pamiątkową. W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze założoną przez ród Żółkiewskich Żółkiew, w kościele w Żółkwi siedzieliśmy na miejscu ufundowanym przez Zofię Sobolewską Mościcką  z Bar. W każdym kościele katolickim na Ukrainie można znaleźć  ślady polskości. Jest to bardzo wzruszające i podróże do innych państw, nie związanych historycznymi tradycjami z Polską nie spowodują tego szczególnego bicia serca, nie zakręci się łza w oku jak tutaj na widok tylu serdecznych pamiątek i piękna tej ziemi.

Siedmiodniowy pobyt skończył się w Żółkwi, a my nie odwiedziliśmy jeszcze wielu miejsc…

Wrażeniami z pielgrzymki po Kresach podzieliła się Helena Lenckowska  HL Wersja archiwalna wpisu dostępna pod adresem: http://razemztoba.pl/beta/index.php?NS=srodek_new_&nrartyk= 8105

Print Friendly, PDF & Email